3 liga grupa IV. Karpaty Krosno bezradne, kolejna porażka w fatalnym stylu

Jakby ktoś odciął im prąd, zakazał ofensywnych poczynań, spętał nogi, obrzydził futbol do tego stopnia, że ten zamiast przyjemności sprawia ból, a mecz to przykrość, kosztująca porażkę w jak najniższym wymiarze, po czym szybko wracamy do szatni.

Taką dosłownie postawę lansują krośnieńscy piłkarze, którzy w ciągu całego spotkania dwukrotnie spłoszyli defensywę gości. Za pierwszym razem uczynił to Marek Fundakowski strzałem głową, kiedy to bramkarz Wiślan po raz pierwszy interweniował w największym wysiłku, wybijając piłkę na rzut rożny, a za drugim w miarę szybka i składna akcja miejscowych zmusiła obronę przyjezdnych do poważniejszej interwencji. To zdecydowanie za mało, jak na wymagania trzeciej ligi.

Wiślanie natomiast po ładnych, szybkich atakach punktowali bramkowo, a w przekroju całej potyczki zdecydowanie panowali nad wydarzeniami na murawie. Najpierw sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Jakub Seweryn, a następnie szybki, kombinacyjną akcję skutecznie sfinalizował Mateusz Krasuski.

Gospodarze nie potrafili odpowiedzieć na straty. Dosłownie wypracowali jedną okazję bramkową, a to nie wystarczy do zdobywania punktów na tym poziomie rozgrywkowym.

Bramki: 0:1 Seweryn 7, 0:2 Krasuski 30.

Karpaty: Perchel – Smoleń ż (46 Lusiusz), Stasz ż, Demianenko (46 Gazda), Wajs – Gawle ż, Jędryas żż 45+2 cz, Radulj, Geci (79 Król) – Djoulou (46 Pkhkhakadze), Lando (46 Fundakowski ż). Trener Dariusz Liana.

Wiślanie: Leszczyński ż – Bociek, Lewiński ż, Morawski – Marszalik, Seweryn (75 Strózik ż), Rakowski, Dynarek, Krasuski ż (72 Wiśniewski), Tetych (72 Gruszkowski) – Radwanek (66 Cholewa). Trener Łukasz Skrzyński.

Sędziowała Adamska (Skarżysko-Kamienna). Widzów 400.