- Ostatnie zajęcie zrobiliśmy w piątek do południa - mówi Peter Basista, od niedawna następca Marcina Wołowca, grający trener Wólczanki (3. lokata).
- W tej sytuacji nie było sensu niczego przedłużać. Na treningach pojawia się u nas około trzydziestu zawodników. Niech potem każdy z nich spotka po pięć osób, to potencjalnych zagrożonych może być sto pięćdziesiąt osób - wyjaśnia Basista, który już wyjechał do rodziny na Słowację.
- Na Słowacji też jest duża panika, ludzie szaleli z zakupami po sklepach. Ja staram się temu nie poddawać - dodał coach ekipy z Wólki Pełkińskiej.
Dariusz Kantor, trener Wisłoki Dębica (10. miejsce) odwołał czwartkowy trening. - Czekaliśmy jeszcze na komunikat z lubelskiego ZPN-u, ale widząc co się dzieje, uznaliśmy, że trzeba dać sobie spokój - mówi.
- Na razie zawiesiliśmy zajęcia do wtorku i przekazaliśmy piłkarzom indywidualne rozpiski treningowe. Dotyczą zajęć stabilizacyjnych z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała. Także ćwiczeń siłowych. Nie zabraniamy wypadów w teren, powiedzmy do lasu, gdzie można zaliczyć zajęcia biegowe - dodał coach beniaminka
Kantor nie robił mega zakupów w hipermarketach. - Nie dałem się ponieść tej fali. Robię spokojne zakupy w małym sklepie w okolicy - zaznaczył nasz rozmówca.
Jeszcze w piątek trenowali piłkarze Siarki Tarnobrzeg. Grzegorz Opaliński nie stosował taryfy ulgowej wobec swoich podopiecznych.
- Były to ciężkie zajęcia - nie kryje szkoleniowiec tarnobrzeskiej ekipy (5. lokata). - Cóż, wygląda to wszystko tak, jak w niektórych amerykańskich filmach, które oglądałem lata temu na video, ale nie można dać się zwariować. Wierzę, że za jakiś czas sytuacja zostanie opanowana.
- A jeśli chodzi o sport, to nasza pozycja nie jest taka, jakbyśmy chcieli. Z drugiej strony, gdyby rozgrywki miały się skończyć, to juniorzy Siarki uzyskaliby awans do CLJ - zaznaczył trener siarkowców.
Sokół Sieniawa w czwartek miał wolne, w piątek zajęcia odwołano. - Trzeba w takim czasie być razem i stosować się do procedur - mówi Ryszard Kuźma, trener sieniawian.
- Zawodnicy otrzymali zalecenia, odnośnie trenowania w domu. Oczywiście nikt nikomu nie zabrania, aby wyszedł na powietrze, pobiegał w terenie, w lesie. To nawet jest wskazane - twierdzi.
Coach Sokoła nie robił wielkich zakupów, ale ma pewien problem. - Lubiłem sobie wyjść na kawę. Teraz jest z tym problem, ale synowie zaopatrzyli mnie w odpowiedni sprzęt do parzenia kawy, więc sobie poradzę. Trzeba też będzie bardziej podziałać w kuchni - dodał trener sokołów.
ZOBACZ TAKŻE - Janusz Ślączka, trener żużlowców Wilków Krosno przed nowym sezonem