4 liga podkarpacka. Sokół Kamień bezbramkowo zremisował na własnym obiekcie z Wisłokiem Wiśniowa

W końcowym rozrachunku bramki nie padły, ale obie drużyny mogły pokusić się o trafienia. W pierwszej odsłonie groźnie z dystansu uderzył Dominik Podstawek, piłka minimalnie poszybowała nad bramką gości. Niezłą okazję miał jeszcze Marcin Dec, ale piłkę pewnie wyłapał Dawid Kaszuba.

Wisłok również się odgrażał, ale przyjezdni nie zdołali pokonać Macieja Siudaka.

W drugiej połowie po zamieszaniu w polu karnym, przed świetną szansą stanął Tomasz Konefał, ale zawodnik Sokoła spudłował. Kilka minut później z groźną akcją ruszył Wisłok, ale dwukrotnie dobrze zachował się bramkarz miejscowych, a dobitka poszybowała nad bramką Sokoła.

Wreszcie Michał Szymański głową umieścił futbolówkę w siatce, ale arbiter odgwizdał spalonego.

- Mecz był wyrównany i remis uważam za wynik jak najbardziej sprawiedliwy - podsumował spotkanie Marek Kusiak, trener Sokoła.

- Też tak uważam. Oni mieli jedną sytuację, że sztuka była nie strzelić. My też mieliśmy swoje okazje, piłka wpadła do bramki, ale tu sędzia dopatrzył się spalonego. Pewnie był, skoro odgwizdał - oceniał spotkanie Eugeniusz Niemiec, prezes Wisłoka Wiśniowa.

Sokół: Siudak - Gnatek, Piekut, D. Podstawek, Konefał ż, Mistrzyk, Rychel (89 Curzytek), Horajecki, Łeń, Dec ż (77 Reichel), Bednarz ż (70 M. Podstawek). Trener Marek Kusiak.

Wisłok: Kaszuba - Sajdak, Złamaniec, Cetnarski, M. Szymański, B. Szymański ż, Kasperkowicz ż, Krok, Gil ż (55 Kovtok), Boduch (72 Maik), Białogłowicz (90+2 Zaborowski). Trener Andrzej Szymański.

Sędziował Tomasiewicz (Dębica).