4 liga podkarpacka. Stal Łańcut wysoko pokonała Wisłoka Wiśniowa. Udany "powrót" trenera Koraba na stare śmieci

Był to udany mecz dla drużyny Krzysztofa Koraba, który zanim trafił do Stali, był przez 3,5 roku trenerem Wisłoka Wiśniowa. Jego zespół już w pierwszej połowie ustawił sobie mecz. Pierwsze skrzypce w ofensywie łańcucian grał tego dnia Konrad Buć, zdobył prawie trzy bramki, bo przy golu nr 2 będącą na linii bramkowej piłkę dopchnął do siatki Piotr Balawender.

- W pierwszej połowie, co poszli do przodu, to strzelili, ale nie ma się co tłumaczyć. Łańcut był lepszy - mówi Eugeniusz Niemiec, prezes Wisłoka Wiśniowa.

W drugiej połowie gra się nieco wyrównała, ale straty z pierwszej połowy dla Wisłoka były zbyt duże. Pozytywny wpływ na grę gospodarzy dali zmiennicy, ale i tak miejscowym za każdym razem czegoś w ofensywnych akcjach brakowało.

Honorowego gola z karnego strzelił Nowak. Wcześniej szarżującego w polu karnym Kovtoka sfaulował jeden z graczy Stali.

- Byliśmy lepsi i wygraliśmy zasłużenie. Muszę przyznać, że już dawno nie byłem, aż tak zadowolony z postawy naszych piłkarzy - skwitował Krzyszof Mączka, prezes Stali.

Bramki: 0:1 Buć 5, 0:2 Balawender 28, 0:3 Buć 33, 1:3 Nowak 83-karny.

Wisłok: Kaszuba - Orzech, Złamaniec, Kovtok, Cetnarski (70 Boduch), M. Szymański, B. Szymański, Kasperkowicz, Krok, Gil (46 Nowak), Białogłowicz (46 Maik). Trener Andrzej Szymański.

Stal: Szpindor – Cwynar, Kmuk, Makowski, Wójcik – Majda, Skała, Skiba, Liszka (62 Mach) – Buć (75 Góra), Balawender (65 Bieniasz). Trener Krzysztof Korab.

Sędziował: Sobuś (Mielec). Widzów 100.