Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 km/h za dużo i tracisz prawo jazdy. MSW szykuje nowe przepisy

Bartosz Gubernat
Archiwum
Kierowcy nie boją się mandatów, dlatego resort spraw wewnętrznych przygotował nowy bat.

- Nie może być tak, że na ograniczeniu do 50 km/h ktoś jedzie 150-200 km/h, bo nie boi się mandatu. Punkty karne też nie przemawiają do rozsądku, bo ich liczbę można redukować biorąc udział w specjalnych szkoleniach. Dlatego przepisy trzeba stanowczo zaostrzyć - uważa Zdzisław Sudoł, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Tegoroczny rekord drogowego piractwa padł w ubiegłym tygodniu w Tarnobrzegu. Na ul. Mickiewicza patrol drogówki próbował zatrzymać do kontroli motocyklistę. Zamiast zwolnić, na widok policjantów 29-latek jednak przyspieszył i zaczął uciekać w kierunku osiedla Nagnajów. Na ograniczeniu prędkości do 50 km/h rozpędził się do 228 km/h. Zatrzymał się dopiero po pościgu, tuż za miastem.

Zgodnie z polskim prawem policja już teraz może zatrzymać kierowcy prawo jazdy i skierować do sądu wniosek o ukaranie. Funkcjonariusze robią to w przypadku rażącego naruszenia przepisów i coraz częściej. Poza punktami karnymi, które kierowca i tak otrzyma, sąd może, ale nie musi odbierać prawa jazdy. Zazwyczaj kończy się na grzywnie.

Minister Spraw Wewnętrznych chce, aby wzorem Belgii, Danii, Portugalii, Holandii i Francji pirat drogowy tracił prawo jazdy automatycznie po przekroczeniu prędkości o 50 km/h i więcej. Rozwiązanie jest drastyczne, ale to odpowiedź na policyjne statystyki wypadkowe. A te jednoznacznie potwierdzają, że większość wypadków jest właśnie następstwem przekraczania prędkości i niedostosowania jej do warunków panujących na drodze - uzasadnia pomysł Grzegorz Karpiński, wiceminister spraw wewnętrznych. Zgodnie z założeniem projektu, uprawnienia zatrzymane przez policjantów ostatecznie odbierałby prezydent miasta lub starosta powiatu, który jest organem wydającym te dokumenty.

Zdaniem policjantów takie zmiany to konieczność. - Przyczyny tragedii są zazwyczaj takie same: kierowcy notorycznie nie ustępują pierwszeństwa, wielu z nich wsiada za kółko po alkoholu. Ale najczęściej to właśnie nadmierna prędkość i brawura - nie ma wątpliwości naczelnik Sudoł.

Podobne wnioski płyną z drogowego podsumowania ubiegłego roku przygotowanego przez Komendę Główną Policji. Wynika z niego, że najpoważniejsze skutki pociągnęły za sobą wypadki spowodowane przez młodych kierowców. Przyczyną aż połowy z nich była nadmierna prędkość. Policjanci obserwują, że najczęściej przepisy są łamane na drogach krajowych, gdzie za szybko jeździ aż 8 na 10 kierowców. Nocami ich liczba wzrasta do 9 na 10 osób. Co czwarte wykroczenie to jazda szybciej o więcej niż 20 km/h.

- Między Trzcianą a Świlczą zatrzymaliśmy ostatnio dwóch kierowców, którzy urządzili sobie wyścig. Mieli na prędkościomierzach ponad 190 km/h, a jeden był pijany. Na obwodnicy Głogowa Młp. kierowca BMW jechał 210 km/h - wylicza Krzysztof Superson, policjant z rzeszowskiej drogówki. Ale coraz częściej kierowcy zapominają się także w terenie zabudowanym. - W Rzeszowie młody chłopak, który prawo jazdy miał od miesiąca jechał 94 km/h. A ponieważ dodatkowo nie miał zapiętych pasów i rozmawiał przez telefon, uzbierał 16 punktów karnych - dodaje policjant.

Radosław Jaskulski, instruktor bezpiecznej jazdy w Szkole Auto tłumaczy, że ograniczeń prędkości nie wymyślono po to, aby zrobić kierowcom na złość. - Prędkość, która ogranicza szanse pieszego na przeżycie praktycznie do zera to już nawet 40-50 km/h. Nowoczesne samochody mają lekkie maski, reflektory z tworzywa pochłaniającego energię i gładkie, schowane w nadwoziu zderzaki. Ale ludzkie ciało jest bardzo delikatne i nawet mimo takich modyfikacji w zetknięciu z ciężkim samochodem nie ma szans. Aby uzmysłowić sobie, jak wielkim zagrożeniem są dla pieszych auta, proponuję kierowcom stanąć przed pasami i ocenić ruch na drodze. To uczy pokory, zza kółka człowiek widzi drogę zupełnie inaczej - tłumaczy R. Jaskulski.

- Załóżmy, że samochód jedzie z prędkością 70 km/h. Jeśli kierowca zauważy pieszego będąc 10 metrów przed przejściem, na pasy wjedzie po pół sekundy. Hamować zacznie dopiero po sekundzie, gdy będzie już 10 metrów za zebrą, a zatrzyma się kolejne 20 metrów dalej. Już przy takiej prędkości pieszy nie ma żadnych szans - tłumaczy doświadczony instruktor.

Resort spraw wewnętrznych planuje zaostrzenie przepisów od początku przyszłego roku. Mają wejść w życie wraz z całym pakietem surowszych kar dla pijanych kierowców, które opracowuje ministerstwo sprawiedliwości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24