Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

50 lat temu do Rzeszowa zawitała ekstraklasa

Cezary Kassak
"Pierwszoplanową postacią meczu sprzed pół wieku był Ludwik Poświat. Na zdjęciu (z lewej) walczy o piłkę z obrońcami Wisły Kraków”.
"Pierwszoplanową postacią meczu sprzed pół wieku był Ludwik Poświat. Na zdjęciu (z lewej) walczy o piłkę z obrońcami Wisły Kraków”. Fot. Jerzy Olma
Równo 50 lat temu piłkarze Stali Rzeszów stoczyli historyczny pojedynek z Piastem Gliwice i awansowali do ekstraklasy.

21 czerwca 1962 r., mecz o mistrzostwo II ligi (grupa I)

21 czerwca 1962 r., mecz o mistrzostwo II ligi (grupa I)

STAL RZESZÓW - PIAST GLIWICE 2-1 (2-0)
BRAMKI:
Poświat (22), Krupa (37) - Mielnik (86).

STAL: Majcher - Gnida, Szalacha, Skiba, Winiarski, Janiak, Matysiak, Cholewa, Poświat, Krupa, Stawarz.

"21 czerwca stanie się dla rzeszowskiej Stali, jej piłkarzy, trenera Jana Wiśniewskiego (…) dniem wielkiego triumfu oraz ważną datą w historii rzeszowskiego piłkarstwa" - tak 22 czerwca 1962 roku pisały Nowiny Rzeszowskie.

Dzień wcześniej Stal pokonała u siebie Piasta Gliwice i weszła do ekstraklasy (ówczesna I liga).

Po awansie rzeszowskiej Stali do I ligi pracownikom WSK robota aż paliła się w rękach, a lokalny dziennikarz szedł boso do kościoła w Borku Starym.

Na bosaka do kościoła

Żadna rzeszowska drużyna nigdy przedtem w ekstraklasie nie grała. Zapotrzebowanie na dobry futbol w Rzeszowie było zatem ogromne. Jeden z miejscowych dziennikarzy przed meczem Stali z Piastem założył się nawet, że jeśli stalowcy wywalczą przepustkę do I ligi, to on… pójdzie na bosaka do sanktuarium Matki Boskiej w Borku Starym (kilkanaście km od Rzeszowa). Cóż, musiał "pielgrzymować".

- Wystartowałem za mostem na Wisłoku - relacjonuje bohater tego zdarzenia, proszący o zachowanie anonimowości.

- Jurorami byli dwaj panowie z redakcji Nowin: Sienkiewicz i Woźniak, obecny był też, zdaje się, Radłowski, dyrektor Centrali Wynajmu Filmów. Jechali służbowym autem, a ja maszerowałem. Od czasu do czasu podawali mi wodę.

Do Borku dziennikarz jednak nie dotarł.

- Doszedłem pod Tyczyn i jurorzy uznali, że wystarczy - wyjaśnia. - Z jakimi reakcjami spotykałem się na drodze? Przechodniów sobie nie przypominam, a ruch samochodowy prawie nie istniał. Prywatnych aut w Rzeszowie było wówczas tyle co kot napłakał, chyba tylko kilkanaście.

Dzwonki z odpadów

Cud techniki z Czechosłowacji

W nagrodę za sforsowanie bram ekstraklasy rzeszowscy gracze dostali czeskie telewizory Lotos.

- Na Staroniwie, gdzie mieszkałem, telewizor wywołał sensację. To była nowość, mało kto miał w swoim domu taki sprzęt - wspomina z uśmiechem Leon Szalacha.

W czwartek, 21 czerwca 1962 roku stadion przy ul. Obrońców Stalingradu przeżył istne oblężenie. Początek pojedynku Stal - Piast zaplanowano na godz. 18, ale wokół stadionu tłoczno robiło się od przedpołudnia.

Na trybunach zasiadło, według różnych źródeł, od 20 do 25 tys. ludzi. Wśród nich nie tylko mieszkańcy Rzeszowa, ale też m.in. Przemyśla, Krosna, Sanoka i… Krakowa.

- Na stadionie stawił się nawet mój kierownik z WSK, gdzie pracowałem ja i inni koledzy z drużyny - wspomina Zbigniew Gnida, w tamtym czasie piłkarz Stali. - Mówię "nawet", bo kierownik piłką nożną w ogóle się nie interesował. Tym razem jednak zapowiedział: "Na ten mecz to ja idę".

Kibice biało-niebieskich nie wyobrażali sobie innego scenariusza niż awans stalowców i wykonali transparenty witające zespół w I lidze. Pracownicy WSK, za zgodą dyrekcji zakładu, wyprodukowali także - z odpadów - dzwonki, którymi potem dopingowali piłkarzy.

W książce "Ćwierćwiecze rzeszowskiej Stali" można przeczytać, że w przygotowaniu oprawy brali udział… sympatycy Resovii.

- Całkiem możliwe, że tak było, lokalne antagonizmy poszły wtedy w odstawkę. Ale potem konflikt znów się nasilił. Kiedyś na stadion, a ściślej to na parapet w łazience przy szatni, ktoś podrzucił… malutką trumnę - opowiada Leon Szalacha, który w starciu z Piastem Gliwice występował na środku obrony, a do Stali przeszedł z Resovii.

"Kierownik" Poświat

Drużyna z Gliwic przyjeżdżała do Rzeszowa jako wicelider tabeli, miała realne szanse na awans do ekstraklasy. By osiągnąć cel, nad Wisłokiem musiała jednak zwyciężyć. Stalowcom wystarczał remis.

W ekipie gospodarzy koncertowo zagrał Ludwik Poświat - "kierownik rzeszowskiego ataku", jak potem pisano w prasie. To on otworzył wynik meczu.

- Świetny zawodnik, nienagannie wyszkolony technicznie - ocenia nieżyjącego już "Ludwiczka" Leon Szalacha. - Na treningu kładł piłkę np. na 20 metrze i zapowiadał: celuję w lewe okienko. Trafiał idealnie.

Na 2-0 podwyższył Andrzej Krupa. Przyjezdni nie dawali za wygraną i w 86. minucie zdobyli bramkę kontaktową.

- Niektórzy koledzy sugerowali, że gola trzeba zapisać na moje konto. Strzał był jednak trudny do obrony, zaskakujący - twierdzi Stanisław Majcher, który 50 lat temu stał między słupkami rzeszowskiej bramki.

Wielka feta

Więcej goli Majcher już nie puścił. Kiedy więc sędzia Lipski z Krakowa odgwizdał koniec spotkania, a stało się to dokładnie o godzinie 19.57, na trybunach zapanowała euforia; strzelały petardy, sztuczne ognie. Kibice odśpiewali swoim pupilom "Sto lat" i na ramionach wnieśli ich do szatni.

Radości nie było końca. - Teraz nawet raźniej się nam pracuje - przyznał parę dni później na łamach Nowin Rzeszowskich Józef Orłowski, szlifierz z WSK.

Franciszek Kiełbicki, sekretarz prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, dowcipkował: - Rzeszów nie posiada jeszcze stacji meteorologicznej i Polskie Radio nie podaje wysokości temperatury z Rzeszowszczyzny. Może teraz rozgrywki piłkarskie wytworzą jakąś specjalną temperaturę i radiowy komunikat nie będzie się kończył na Tarnowie…

Wchodząc się do grona najlepszych polskich zespołów, rzeszowska Stal zapełniła lukę po swojej imienniczce z Mielca, która akurat została zdegradowana do II ligi.

- W I lidze dominowały ekipy ze Śląska, Warszawy, Krakowa. Nie mogliśmy się z nimi równać. Szefowie naszego klubu po awansie podkreślali więc, że nawet jeśli po roku spadniemy, to nic się nie stanie. W ekstraklasie drużyna utrzymywała się jednak przez dziesięć długich lat - przypomina Zbigniew Gnida.

* Źródła:
Teksty J. Skowronka i J. Woźniaka w Nowinach Rzeszowskich (wydania z 22 i 25 czerwca 1962)
"Ćwierćwiecze rzeszowskiej Stali", Rzeszów 1972
Janusz Klich, "Barwy Stali", Rzeszów 1995

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24