W całym regionie umowę z NFZ podpisało tylko 19 gabinetów ortodontycznych. O jeden mniej niż dotychczas.
- Chętnie podpisalibyśmy więcej umów, ale nie było chętnych. Niewykluczone, że jeszcze zgłoszą się jacyś specjaliści, wtedy rozważymy ogłoszenie dodatkowego, uzupełniającego konkursu - mówi Marek Jakubowicz z oddziału NFZ w Rzeszowie.
Wizyta? W przyszłym roku
NFZ płaci tylko za leczenie ortodontyczne dzieci. Młodzi pacjenci mają prawo prostować zęby "na fundusz" do 13 roku życia. W ramach leczenia pacjenci mają m. in. prawo do ruchomego aparatu na zęby (do 12 r. ż.) i wizyt kontrolnych. Chętnych jest tylu, że w większości gabinetów ortodontycznych wolne miejsca dla nowych pacjentów są dopiero w przyszłym roku. Zaledwie w kilku miejscach możliwa była rejestracja na wrzesień lub październik.
- Trudno się dziwić, że ortodonci nie kwapią się do umów z funduszem, skoro bardziej opłaca im się przyjmować pacjentów prywatnych - przyznaje stomatolog z Rzeszowa, zastrzegając sobie anonimowość.
Na aparat potrzeba tysiące
Prostowanie zębów prywatnie to spory wydatek. Prześledziliśmy cenniki kilku gabinetów, które działają na Podkarpaciu. Pierwsza konsultacja kosztuje zazwyczaj ok. 50-60 zł. Plan leczenia plus potrzebne badania RTG to wydatek rzędu 250-300 zł. Najtańszy aparat stały, z metalowymi klamrami, kosztuje ok. 1,5 tys. zł. Często potrzebne są takie dwa: na dolne i górne zęby.
Droższe, bardziej estetyczne aparaty z zamkami ceramicznymi, kosztują od 2,5 tys. zł w górę. Do tego trzeba doliczyć koszty wizyt kontrolnych (50-100 zł). Na tym nie koniec, bo po zdjęciu aparatu stałego konieczny jest jeszcze tzw. aparat retencyjny, który utrwala efekty leczenia. Ile? Nie mniej niż 350-500 zł.
Samolotem do polskiego ortodonty
Mimo słonych rachunków, chętnych na prostowanie zębów nie brakuje. Koniunkturę ortodontom nakręca dodatkowo moda na korygowanie wad zgryzu wśród dorosłych. Jest dziesiątki 30, 40-latków, którzy są skorzy wydać kilka tysięcy zł, aby tylko mieć ładny uśmiech. Zresztą, aby zachęcić pacjenta niektórzy lekarze są skorzy rozkładać płatności na raty.
- W bogatszych krajach Europy proste, białe zęby i uśmiech bez luk to standard - mówi Magdalena z Krosna, która od kilku lat mieszka w Edynburgu.
Mimo sporej odległości i kosztów związanych z podróżami kobieta zdecydowała się leczyć u ortodonty w Polsce.
- Tutaj takie leczenie jest tańsze niż w Szkocji. Za aparaty na oba łuki zębowe zapłaciłam 5 tys. zł. Wybrałam droższy model, ale za to mogłam rzadziej latać na wizyty kontrolne. Z lekarzem widywałam się raz na pół roku. W sumie wydałam ok. 6,5 tys. zł - mówi Magdalena, która po trzech latach leczenia olśniewa uśmiechem niczym hollywoodzka gwiazda.
- Nie ja jedna wpadłam na pomysł, by leczyć zęby w Polsce. Moje dwie koleżanki z Edynburga są właśnie w trakcie leczenia u ortodonty w naszym kraju - przyznaje młoda kobieta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- To on stworzył Dagmarę Kaźmierską. Dziś nie chce się do niej przyznać
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce