Adam Kiszka: Zagórz potrzebuje większej skoczni

- Zagórz jest jedynym miejscem na Podkarpaciu, w którym odbywa się tak duża impreza w skokach...
- Mamy tutaj piękne, nowoczesne skocznie, wyłożone włoskim igielitem. Obiekt jest pięknie położony, mikroklimat sprzyja skakaniu, warunki są idealne.

- Brakuje tylko większej skoczni...
- Brakuje i to bardzo. Zawodnicy po osiągnięciu pewnego wieku nie mają gdzie trenować i przez to nie mogą się rozwijać. Niektórym uda się wyjechać, ale reszta odpada z rywalizacji. Zagórz potrzebuje większej skoczni.

- Co więc stoi na przeszkodzie?
- My mamy ambicje, chcemy żeby tutaj były skoki. Była w planie budowa "80-tki", ale zmieniła się władza, a co za tym idzie pomysły na spożytkowanie pieniędzy. Minęły 3 lata, a skoczni dalej nie ma.
- Najlepszym dowodem, że tej skoczni brakuje jest fakt, że ostatnia Zimowa Olimpiada Młodzieży organizowana przez Podkarpacie, korzystać musiała ze skoczni w Szczyrku
- Niestety. Tracimy takie imprezy. Można byłoby z powodzeniem organizować tutaj także inne zawody, np. mistrzostwa Polski juniorów. Zawodnicy z całego kraju na pewno chętnie by tu przyjeżdżali.

- Zagórz nazywany jest często nawet "małym Zakopanem"...
- Turyści, którzy nas odwiedzają w pierwszej kolejności idą oglądać skocznie. Tak na prawdę to wizytówka miasta. Zagórz istnieje w mediach tylko dzięki taki imprezom jak Lotos Cup. Tajner (prezes PZN - przyp. red) mówił o nas podczas przerwy w konkursach Pucharu Świata. W piątek byli tu z "Dzień dobry TVN". Gdyby miasto chciało kupić taką reklamę kosztowałoby ich to ogromne pieniądze.

- Co, więc będzie ze skokami w Zagórzu?
- Chcemy żeby było dobrze. W każdym roku inwestujemy po kilka, kilkanaście tysięcy złotych z własnych kieszeni żeby nasi zawodnicy mogli skakać. Potrzebujemy większej skoczni. Mamy wszystkie dokumentacje, są zezwolenia. Brakuje tylko dobrych chęci i trochę wiary ze strony władz.