Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Wisz wygrał w rzeszowskiej Ósemce

Tomasz Ryzner
Adam Wisz po przerwie nie stracił wiele ze swej klasy - już za trzecim podejściem wygrał poniedziałkowe zawody.
Adam Wisz po przerwie nie stracił wiele ze swej klasy - już za trzecim podejściem wygrał poniedziałkowe zawody. archiwum
Adam Wisz znów w formie - w XI zawodach z cyklu "Nie lubię poniedziałków" szedł od I rundy jak burza, a w finale pokonał Witolda Hajduka.

Zmiana stanu cywilnego, oczekiwanie na potomka, obowiązki w pracy sprawiły, iż w poprzednim roku Adam rzadko pojawiał się przy bilardowych stołach. Ostatnio jednak znajduje czas, aby zajrzeć do Ósemki i dość szybko przypomniał wszystkim, iż jeszcze niedawno należał do czołówki rzeszowskich amatorów. Poniedziałkowy turniej był dopiero jego trzecim w tej edycji.

- Nie pamiętam, kiedy ostatnio wygrałem. Dawno to było. No ale teraz zanotowałem triumfalny powrót. Znów jestem wielki - śmiał się po wygranej.

Adam w żadnym meczu nie musiał przesadnie się stresować, czyli rozgrywać pięciu partii. W pierwszej rundzie pokonał Bartosz Drążka, a w drugiej po raz pierwszy spotkał się z Witkiem i nie oddał mu żadnej partii. W trzeciej było 3:1 z Grzegorzem Marcem, a w ćwierćfinale taki sam wynik z Sebastianem Hołówko.

- Wygrana z Sebastianem dała mi sporo satysfakcji, bo ostatnio ograł mnie dwa razy, raz w amatorze, a raz w poniedziałkowych zawodach - wyjaśnia Adam, który w półfinale do zera wygrał z Sebastianem Krupą.
Witek miał bardziej pod górkę w drodze do finału. Najpierw otrzymał wolny los, potem przegrał wspomniany mecz z Adamem i musiał się przenieść na lewą stronę drabinki turniejowej. Tam stracił jedna partię w starciu z Dariuszem Bigdoniem i ani jednej w pojedynku z Jerzym Gonetem. Po powrocie na prawa stronę nasz nastoletni talent odniósł prestiżowe zwycięstwo z Robertem Pecką (3:1),a w półfinale dał szkołę Januszowi Stawarzowi (3:0).

Finał na pozór nie dostarczył emocji, bo Adam stracił tylko jedna partie. Niewiele brakowało, aby mecz nabrał jednak rumieńców.

- Finał był dla mnie najtrudniejszym meczem. Witek całkiem fajnie, odważnie grał. Wyszedł na jeden zero i wszystko wskazywało, że za chwile zgarnie druga partię. W decydującym momencie trochę się jednak spalił i nie wbił prostej dziesiątki. Potem graliśmy w dziewiątkę i udawało mi się skończyć wszystko zagraniami kombi - dodał Adam.

Jack Pota tym razem wylosował Marcin Kostera. Po rozbiciu bila wpadła do łuzy, ale próba kontynuacji gry nie wyszła "Kostkowi".

Teraz nastąpi wieńczący wszystko wielki turniej Grand Prix (20 czerwca - sobota, g. 13). Wystąpi w nim szesnastu najlepszych zawodników z klasyfikacji generalnej NLP (z numerem 1 zagra Robert Pecka). Wcześniej jednak Ósemka zaprasza w tę niedzielę, na amatorski turniej odmiany 8, 9 i 10 bil. Zgłoszenia do godziny 10.45. Początek zawodów - godzina 11.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24