Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Woźniak, Ukrainka z Użgorodu: Teraz każdy Ukrainiec słyszał o Rzeszowie

Jaromir Kwiatkowski
Archiwum Alicji Woźniak
- Prędzej czy później wojna zakończy się naszym zwycięstwem - przekonuje Alicja Woźniak z Użgorodu.

Alu, od czasu, kiedy w marcu ub. roku rozmawialiśmy dla „Nowin” o początkach wojny, wiele się w Twoim życiu zmieniło. Wyszłaś za mąż, spodziewasz się dziecka. To bardzo odważna decyzja w trudnym czasie wojny, nie uważasz?

Mój przykład nie jest czymś wyjątkowym. Ministerstwo Sprawiedliwości Ukrainy podaje, że w 2022 roku, w okresie od marca do grudnia, wzięły ślub 198 332 pary, czyli o 7 654 więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Według mnie, dla Ukraińców ten rok był rokiem przewartościowania hierarchii wartości. Wcześniej dla większości młodych ludzi priorytetem była kariera oraz własne mieszkanie. Wojna jednak pokazała, że to mieszkanie może zostać zniszczone rakietą, a więc lepiej skupić się nad czymś ważniejszym, jak na przykład rodzina i własne bezpieczeństwo. Teraz Ukraińcy spieszą się żyć, gdyż ciągle istnieje zagrożenie utraty bliskiej osoby.

W 2015 roku ukończyłaś studia w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Po studiach mieszkałaś i pracowałaś w Kijowie. Czas wojny spędzasz jednak w rodzinnym Użgorodzie. To był świadomy wybór?

W ogóle nie planowałam wyjeżdżać z Kijowa, dopóki nie dowiedziałam się, że mój brat, który zachorował na COVID-19, kontaktował się z babcią, która za kilka miesięcy, w czerwcu, miała skończyć (i skończyła) 70 lat. Wtedy zdecydowałam, że pojadę do Użgorodu, żeby się upewnić, iż z babcią jest wszystko w porządku. Przyjechałam do domu 22 lutego. Dwa dni później zaczęła się wojna. Do tej pory nie mogę uwierzyć, jakie miałam szczęście.

Mija rok od agresji Rosji na Ukrainę. Czy to wystarczająco długi czas, by wojna spowszedniała? Czy próbujesz żyć normalnie, robić dalsze plany (oprócz oczywiście tych związanych z macierzyństwem)?

Przyszłość jest czymś abstrakcyjnym. Ostatni rok pokazał, że plany mogą się zmienić w każdej chwili, wraz z alarmem lotniczym. Musieliśmy przystosować się do tego i rozwinąć jakąś moralną wytrwałość, zwinność w planowaniu oraz elastyczność w myśleniu. Najczęściej nasz zakres planowania ogranicza się maksymalnie do kilku miesięcy. Obecnie czekamy na wiosnę, która przyniesie więcej pozytywnych zmian i wyjście z trudnej zimy. Dzień będzie dłuższy i cieplejszy, więc najprawdopodobniej zapotrzebowanie na prąd w kraju będzie mniejsze i nie będą go wyłączać tak często. Wiem, że brzmi to dość przyziemnie. Z drugiej jednak strony, jeśli jako cywile nie mamy bezpośredniego wpływu na to, ile będzie trwać ta wojna, to nie ma sensu patrzeć tak daleko w przyszłość. Prędzej czy później wojna zakończy się zwycięstwem Ukrainy. Wtedy będziemy planować bardziej ambitnie.

Jak wygląda teraz sytuacja w Użgorodzie, uchodzącym za spokojniejszy rejon Ukrainy? Zdarzają się jeszcze alarmy?

W lutym tego roku mieliśmy w Użgorodzie 14 alarmów lotniczych o średniej długości 1,5 godziny. W Kijowie w tym czasie były 23 alarmy. Owszem, wcześniej takich alarmów mogło być więcej, zarówno w moim regionie, jak i w stolicy. Pamiętam dni, kiedy takich alarmów było 5 dziennie i życie po prostu „stało”. Byłam jednak pewna, że damy radę. Teraz alarmy nie są dla nas czymś wywołującym panikę, lecz częścią nieprzyjemnej rutyny (podobną do korków na drogach).

Wojna to także wielka migracja mieszkańców Ukrainy. Od początku wojny do Twojego regionu, jako teoretycznie spokojniejszego, zaczęli napływać uchodźcy wewnętrzni. Ilu ich jest?

Niestety, nie mam aktualnej statystyki dotyczącej mojego regionu. Mogę tylko podzielić się ogólną statystyką, którą podaje nasz ombudsman (rzecznik praw obywatelskich – przyp. JK): na 15 grudnia 2022 roku oficjalnie zarejestrowano blisko 5 mln uchodźców wewnętrznych, aczkolwiek organizacje międzynarodowe podają, że takich uchodźców może być więcej - 7 mln. Jedna trzecia z nich to emeryci i osoby niepełnosprawne. 7,9 mln osób wyjechało za granicę. To 20% naszego społeczeństwa. Według moich spostrzeżeń, do Użgorodu przyjechali ludzie z różnych regionów, w tym także z obwodu kijowskiego, czyli z Borodyanki, Buczy itd. Widać to także po numerach rejestracyjnych samochodów. Tak przy okazji, kiedy odpowiadałam na poprzednie pytania, akurat trwał alarm lotniczy.

Od początku wojny podkreślałaś, że chcesz uczynić wszystko co możesz, aby Ukraina była każdego dnia bliżej zwycięstwa. Co to oznacza konkretnie?

Przed wojną blisko 20% swoich zarobków wydawałam na rozrywkę oraz różne drobiazgi. Natomiast teraz te pieniądze przeznaczam na Siły Zbrojne oraz oddaję różnym funduszom, które także kupują broń lub drony dla wojska. Poza tym mam możliwość zostać u siebie w domu, w swoim kraju, gdzie pracuję, płacę wszystkie podatki, pomagam rodzinie oraz - kiedy jest to możliwe - wspieram ludzi, którzy nie mogą zadbać o siebie. Obecnie tak robi każdy Ukrainiec, który ma taką możliwość. Nie ma obojętnych. Stajemy ramię w ramię.

Dziś już widać, że jest to wojna na wyniszczenie i że może potrwać jeszcze długo. Nie obawiasz się zmęczenia walczących Ukraińców i wezwań do tego, by tę wojnę jakoś zakończyć, nawet na niekorzystnych warunkach?

Wojna jest męcząca – to fakt. Wszyscy się zmęczyli, zarówno wojskowi, jak i cywile. Wielu żołnierzy rozumie jednak, że jeśli opuszczą swoje pozycje, armia wroga ruszy dalej. W ten sam sposób cywile rozumieją, że nie można wpadać w panikę, gdyż takie nastroje mają negatywny wpływ na wojsko. Jak Pan powiedział, jest to wojna na wyniszczenie, dlatego właśnie nie mamy innego wyboru, tylko trwać do końca. Każdy Ukrainiec - od prezydenta do zwykłego żołnierza - nie chce powtórki tej wojny w przyszłości, dlatego zgodzimy się tylko na takie warunki, które będą dla nas korzystne. Takie, które zniszczą imperialistyczne ambicje chorego kraju. Po roku większość Rosjan nadal popiera tę wojnę – to nie jest zdrowy naród.

Ukraina otrzymała mocne wsparcie od największego mocarstwa świata w postaci wizyty prezydenta Bidena. Największym sojusznikiem USA w tej antyrosyjskiej koalicji jest Polska. Wiadomo, że aby Ukraina miała cały czas szansę na zwycięstwo, muszą iść do was ciągłe dostawy dużej ilości sprzętu. Jak postawa rożnych krajów wobec wojny jest oceniana na Ukrainie?

Bardzo uważnie słuchałam przemówienie prezydenta Bidena i jestem pewna, że Stany Zjednoczone będą nas wspierać nadal tak długo, jak to będzie potrzebne. Oczywiście, Polska w tej historii posiada wyjątkowe miejsce dla nas i szczególnie dla mnie. Teraz każdy Ukrainiec słyszał o Rzeszowie, który oficjalnie otrzymał od prezydenta Zełenskiego tytuł miasta-ratownika. Ten Rzeszów, w którym przez 5 lat studiowałam i do którego miałam sentyment, zanim to stało się bardziej powszechne na Ukrainie. Jeśli chodzi o inne kraje, jeszcze bardzo długo będziemy nieskończenie wdzięczni za wsparcie, ale chcę podkreślić, że w tej chwili kluczowa jest dla nas szybkość dostaw. Rosyjski dyktator nie liczy swoich ofiar, chociaż codziennie likwidujemy 500-1000 rosyjskich żołnierzy. Według moich spostrzeżeń, nie każde państwo rozumie to tak dobrze, jak byśmy chcieli.

Może to pytanie jest przedwczesne, ale je zadam. Czy Ukraińcy, Twoim zdaniem, będą kiedyś zdolni do wybaczenia Rosjanom tego ogromu bestialstwa, jakiego się dopuścili?

Mogę śmiało powiedzieć, że ta wojna dotknęła każdego Ukraińca bez wyjątku. Moim zdaniem, można wybaczyć osobie, która żałuje i rozumie, że popełniła straszny błąd. Na razie nic nie wskazuje na to, że jesteśmy blisko tego etapu. Większość Rosjan do tej pory wspiera tę wojnę i życzy śmierci Ukraińcom. Widać to z tego, co piszą w Internecie. Chcą po prostu wyniszczyć naszą narodowość. Najpierw całkowita kapitulacja państwa-agresora, sprawiedliwe ukaranie zbrodniarzy wojennych, trybunał międzynarodowy oraz szacunek dla integralności terytorialnej Ukrainy. Wtedy będziemy w połowie drogi do zmniejszenia pogardy dla narodu rosyjskiego, która potencjalnie mogłaby przerodzić się w wybaczenie. Na razie trudno o tym myśleć, kiedy Rosjanie codziennie przypominają, że na wybaczenie nie zasługują. Ale czas pokaże.

Nie korci Cię teraz, kiedy spodziewasz się dziecka, by jednak wyjechać z Ukrainy?

Granica ze Słowacją znajduje się bliziutko. Ciągle mam możliwość wyjechać, dlatego nie martwię się o to. Teraz dla mnie najważniejsze jest być z rodziną, widzieć, że są zdrowi i bezpieczni. W obcym państwie będę zawsze obcym człowiekiem.

Czy wyobrażasz sobie swoje „życie po wojnie”?

Oczywiście. Wszystkie wojny się kończą i ta nie jest wyjątkiem. Będzie to piękny świat, który na pewno będzie bezpieczniejszym miejscem dla moich dzieci. Będzie to świat, w którym Ukraina z pomocą sojuszników zwyciężyła zło światowe.

Gdyby ktoś nie wiedział, to na podstawie Twojego imienia i nazwiska nie zorientowałby się, że jesteś Ukrainką.

Mam korzenie polskie, ale trudno mi to udowodnić, bo wszystkie dokumenty rodzinne zostały spalone. Mój dziadek ze strony taty był Polakiem. Urodził się na Podkarpaciu, w Czarnorzekach w gminie Korczyna. Cała rodzina ze strony mamy to już Ukraińcy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24