Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Lebiediew, żużlowiec Cellfast Wilków Krosno: Jako młody chłopak chciałem zostać mistrzem świata

bell
Andrzej Lebiediew jest ulubieńcem krośnieńskich kibiców, sam też bardzo lubi Krosno i Polskę
Andrzej Lebiediew jest ulubieńcem krośnieńskich kibiców, sam też bardzo lubi Krosno i Polskę Cellfast Wilki Krosno
Andrzej Lebiediew na torze kozak, co się zowie, a poza torem sympatyczny, fajny, spokojny, lubiący pożartować facet. - Rzeczywiście lubię się pośmiać, pożartować z kolegami i znajomymi. Staram się żyć na luzie, aby humor zawsze mi towarzyszył, bo wtedy łatwiej iść przez życie. Kiedy jednak trzeba i wypada być poważnym, to jestem - mówi jeden z liderów Cellfast Wilków Krosno i eWinner 1 ligi żużlowej.

Kapitan drużyny powinien czasem napiętą atmosferę rozładować żartem, uśmiechem. Taki jesteś, ale na torze zawsze znajdziesz swoją ścieżkę, którą pomykasz po zwycięstwo...

Cała nasza drużyna jest dobra. Mamy samych fajnych chłopaków, no i jesteśmy młodym zespołem. Nie będę zdradzał ile lat ma Mateusz Szczepaniak, który jest naszym najstarszym zawodnikiem. Mamy wiele wspólnych tematów, chętnie ze sobą rozmawiamy, żartujemy. Oczywiście głównym tematem naszych rozmów jest żużel, a jak wiadomo mamy tu o czym rozprawiać. Cieszę się, że taki właśnie klimat mamy w naszej drużynie i cieszę się, że to nie zarząd, czy trener wybrał mnie na jej kapitana, tylko zdecydowali o tym koledzy. Obiecuję, że w przyszłym sezonie także będę się starał, aby wypełniać swoją rolę najlepiej, jak potrafię. Na torze, tak jak do tej pory, zawsze będę się starał znaleźć tę najlepszą ścieżkę, aby mimo przegranego startu pojechać nią po zwycięstwo i pociągnąć wynik naszej drużyny, bo to jest dla mnie zawsze najważniejsze.

Wróćmy na chwilę do 2021 roku. Był to dla ciebie dobry rok, dobry sezon. Wielu obawiało się, że twój powrót na tor po ciężkiej kontuzji, po przerwie na rehabilitację, może być trudny. Tymczasem fantastycznie się odnalazłeś. To może oznaczać, że sezon 2022 może być w twoim wykonaniu jeszcze lepszy?...

Rzeczywiście, poprzedni sezon miałem stracony. Po dziewięciu sezonach bez kontuzji, podczas meczu na torze w Grudziądzu, jadąc w barwach drużyny z Rybnika, pechowo złamałem nogę. Było to dla mnie duże przeżycie, bo do tego momentu nie przepuściłem żadnego meczu. Dlatego bardzo mocno starałem się, aby jak najszybciej wyleczyć uraz i jeszcze na koniec sezonu 2020 powrócić na tor. Chciałem aby pokazać wszystkim, że jestem już gotowy do startów. Wiedziałem, że ze mną wszystko jest OK, a kluby analizowały wówczas sytuację pod kątem kompletowania swoich drużyn na następne rozgrywki. Gdybym nie powrócił do jazdy, ktoś mógłby powiedzieć, że „ten Lebiediew miał złamaną nogę, nie wiadomo w jakiej jest formie fizycznej i psychicznej, czy nie jest załamany. Trudno na niego stawiać”. Nie załamałem się, byłem zdeterminowany, aby nadal mocno pracować i z bolącą nogą pojechałem w kilku meczach. Pokazałem się z dobrej strony, co zauważyły kluby, w tym Wilki Krosno. Mogę tylko powiedzieć, że cieszę się iż wybrałem klub z Krosna. Strzeliłem w dziesiątkę. Tu wszystko jest na „tak” - atmosfera, zarząd, drużyna, kibice, stadion. Wszystko mi się tu podoba. Wprawdzie mam trochę daleko do domu na Łotwę, ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Daję radę.

W środowisku słyniesz jako profesjonalista w każdym calu. Także, a może przede wszystkim pod względem sprzętowym. Wiadomo, że motocykle masz zawsze na 102...

Tak jest. Inwestuję w sprzęt na tyle, na ile mnie na to stać. Trochę zostawiam dla swojej rodziny, żeby nie musiała o nic się martwić. Pieniądze, które otrzymuję od klubu na przygotowania do sezonu, przeznaczam na przygotowania. Można powiedzieć, że prawie nie mam sponsorów, dlatego znakomitą część tego, co zarabiam na torze inwestuję w sprzęt, aby być jak najlepszy. Jestem młodym człowiekiem, ambitnym sportowcem, który ma swoje cele i marzenia.

O czym marzyłeś, kiedy zaczynałeś jeździć na żużlu, a o czym marzysz teraz?

Jak każdy młody chłopak, chciałem w przyszłości zostać mistrzem świata oraz jako pierwszy żużlowiec z Łotwy awansować do Grand Prix, jako stały uczestnik tego cyklu. Ten drugi cel nadal jest aktualny, nadal będę dążył do tego, aby go osiągnąć. Wierzę w to. Wierzę, że wciąż sobie i innym mam coś do udowodnienia. Mocno pracuję, ciężko trenuję. Podczas przygotowań nie oszczędzam się, wprost przeciwnie wyciskam z siebie siódme poty. Inwestuję w sprzęt, kupuję to co najnowsze i najlepsze. Pracuję z najlepszymi tunerami na świecie. No i co jeszcze? Dopóki człowiek ma marzenia, to żyje. Tak właśnie jest ze mną.

Aby sięgać po sukcesy trzeba mieć marzenia...

Pewnie, że tak. Powiedziałem mojej żonie, mojej rodzinie, że skończę jazdę na żużlu, kiedy przestanie mnie już bawić. Nieważne czy będę miał wtedy 30 czy 50 lat. Dopóki jestem zdrowy i silny - i uważam, że młody - będę mocno dążył do wyznaczonych sobie celów. Jeden - aby po zakończeniu kariery zostać najlepszym żużlowcem w historii mojego kraju - w jakiejś mierze już osiągnąłem. Wierzę, że przede mną jeszcze duża kariera i mam nadzieję, że jeszcze trochę do tego wspomnianego celu dołożę.

Niemal bez przerwy w sezonie jesteś w drodze. Jak nie ścigasz się w meczu, na treningu, w turnieju, to jedziesz busem do domu na Łotwę, albo na zawody do Szwecji. Nie masz czasem tego już serdecznie dosyć?...

To dosyć popularne pytanie. Powiem tak, ja bardzo lubię Polskę, bardzo lubię ludzi, którzy tu mieszkają. Podoba mi się u was, ale nie lubię mieszkać na obczyźnie. Wszędzie dobrze, ale w domu jest najlepiej. Absolutnie nie wyobrażam sobie, abym miał wyjechać z Łotwy na cały sezon nawet razem z rodziną. To w ogóle nie wchodzi w grę, w moje plany. Zawsze po meczu z przyjemnością wsiadam do samochodu i jadę do swojej rodziny, swoich kumpli, aby zagrać z nimi w piłkę, pogadać w swoim języku, odwiedzić mamę i napić się z nią herbaty. To jest moja cecha. Dzięki temu mogę się trochę wyłączyć od żużla. To oczywiście kosztuje dużo czasu spędzonego w busie, ale bardzo sobie to cenię. Dla mnie cenna jest każda chwila spędzona podczas sezonu z rodziną.

Powiedz coś bliżej o swojej rodzinie?

Żona ma na imię Waleria, jest Łotyszką, pochodzi z mojego miasta. W lecie będziemy świętowali 10-lecie od kiedy jesteśmy razem i 5-lecie już oficjalnie bycia małżeństwem. Mamy dwójkę dzieci. Córeczkę Monikę, która ma 4,5 roku oraz syna Oliwera, który 1 grudnia skończył roczek. Kiedy urodziła mi się córka, to zadedykowałem jej i mojej mamie prezent w postaci medalu mistrzostw Europy. Synowi nie zrobiłem jeszcze podobnego prezentu. Mam nadzieję, że wkrótce jemu także zadedykuję jakiś duży sukces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24