Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anielica z Sobienia. Wolała śmierć niż zamążpójście

Małgorzata Froń
Ruiny zamku na wzgórzu Sobień.
Ruiny zamku na wzgórzu Sobień. archiwum
Kiedy w kwietniowe noce księżyc rzuca srebrny blask na wzgórze Sobień, wśród pozostałości zamku można spotkać ubrane w białą szatę widmo snujące się pomiędzy porosłymi zielskiem ruinami. Według legendy to duch dziewczyny, która wolała śmierć, niż zamążpójście.

W czasie wędrówek po bieszczadzkich szlakach warto zahaczyć o Załuż - miejscowość położoną na rozwidleniu dróg prowadzących z Sanoka do Leska oraz do Przemyśla przez Birczę. Takie położenie sprzyjało rozwojowi osadnictwa od najdawniejszych czasów.

Archeolodzy na tym terenie już przed II wojną światową znaleźli ślady osady z epoki żelaza. Odkryto tu również cmentarzysko z okresu rzymskiego. Wśród archeologicznych znalezisk do najcenniejszych należały: żelazne groty do strzał i kusz, pięknie zdobiona ceramika oraz moneta z czasów Hadriana.

Na wschód od Załuża znajduje się wzgórze Sobień, wznoszące się 350 m n.p.m., będące ramieniem bocznym głównego pasma gór Słonnych. Turystów przyciągają tu jednak nie archeologiczne znaleziska, lecz znajdujące się na tym wzniesieniu ruiny będące pozostałością zamku. Wzgórze to także ciekawy obiekt przyrodniczy: od 1970 roku zostało objęte ochroną jako rezerwat przyrody. Tutaj akcję swojego utworu pt. "Olbrachtowi rycerze" umieścił Zygmunt Kaczkowski.

Początki zamku w Sobieniu nie są dokładnie znane. Pierwsza historyczna wzmianka o zamku pochodzi dopiero z roku 1373. Według jednych historyków istniał tu początkowo gród ruski, według innych - węgierski, powstały w XIII stuleciu. Świadczą o tym znaleziska archeologiczne, wskazujące na istnienie w tym miejscu gródka drewniano-ziemnego.

W miejsce początkowej budowli powstał na przełomie XIII i XIV wieku zamek murowany w typie średniowiecznej warowni rycerskiej. Początkowo był on własnością królewską. Za czasów Kazimierza Wielkiego dokonano jego umocnień, a Władysław Jagiełło nadał go wraz z licznymi włościami rodowi Kmitów. Ponieważ zamek miał duże znaczenie militarne oraz pozwalał kontrolować szlak handlowy prowadzący z południa na wschód, w 1417 roku złożył tu wizytę sam król Jagiełło ze swą trzecią żoną - Elżbietą z Pilczy Granowską.
Według tradycji w siedzibie Kmitów odbyło się też ich wesele po ślubie w sanockim kościele, którego udzielił im arcybiskup lwowski Jan Rzeszowski. Zaiste, niezwykła to musiała być kobieta, skoro głośno było o niej w całej ówczesnej Polsce.

W młodości porwał ją na Morawy, a następnie poślubił rycerz Czambor. Zabił go z zazdrości Jończyk z Giczyna z czeskich Odrowążów, który sam ożenił się z młodą wdową. Po jego śmierci Elżbieta powróciła do Polski. Aby położyć kres awanturom i plotkom, została wydana przez krewniaka matki - Spytka z Melsztyna - za Wincentego
Granowskiego. Z nim miała dwóch synów i trzy córki. Granowski opuścił ten padół przed małżonką, rzekomo otruty.

Wtedy Elżbieta zagięła parol na samego króla. Co takiego w niej widział Jagiełło, skoro dla niej naraził się na papieską ekskomunikę (matka Elżbiety była jego chrzestną), tego nie wie nikt. Urodziwa nie była - kronikarz Jan Długosz opisał ją jako kobietę suchotami wyniszczoną, zwiędłą i podstarzałą (nic dziwnego, w tamtych czasach po pięciu porodach raczej nie wyglądało się kwitnąco). Na nic zdały się protesty, król w wielkiej tajemnicy ożenił się ze swą poddaną, a zarazem wdową po trzech mężach.

W połowie XIV wieku zamek rozbudowano. Warownia składała się wówczas z murowanego budynku znajdującego się na szczycie wzgórza oraz drewnianego podzamcza obwarowanego wałami ziemnymi, obejmującymi jego niższą część znajdującą się od strony zachodniej. Średniowieczny zamek był jak na owe czasy bardzo nowoczesny, wyposażono go m.in. w pomysłowy system centralnego ogrzewania.

Niestety, już w 1474 roku budowla uległa zniszczeniu podczas najazdu Węgrów. Swoje dołożył najazd Wołochów w 1498 roku. Opuszczony przez Kmitów, którzy swą siedzibę przenieśli do Leska, zamek szybko popadł w ruinę. Do dzisiejszych czasów zachowały się jedynie resztki kamiennych murów i baszty oraz pozostałości ziemnych umocnień podzamcza.
Chociaż po siedzibie Kmitów pozostały jedynie ruiny, to ciągle żywe są legendy związane z tym rodem. Podobno do dziś w zapomnianych zamkowych lochach znajdują się olbrzymie skarby. Ukryte u stóp wzgórza wrota do podziemnego skarbca otwierają się raz w roku, w Wielką Sobotę.

Nie słychać jednak, aby komuś udało się tam wejść. Dzieje zamku Sobień obfitowały również w romantyczne historie. Jedna z nich być może nawiązuje do najazdu Rakoczego. Żona jednego z Kmitów ponoć zakochała się w węgierskim rycerzu. Zdradzony kasztelan kazał pochować żywcem niewierną kobietę w zamkowych lochach.

Kiedy Węgier dowiedział się o tym, wraz z gromadą druhów zdobył zamek, nie zastał już jednak ukochanej przy życiu. Jej kości podobno po dziś dzień spoczywają przywalone głazami w zamkowych piwnicach.

Inna legenda opowiada o córce Kmity, która nie chciała wyjść za mąż za starca narzuconego jej przez ojca. Zrozpaczona, w wiosenną noc rzuciła się z zamkowych murów, wybierając śmierć niż życie z niekochanym mężczyzną. Jej duch do dziś błąka się wśród ruin zamczyska, a miejscowa ludność zwie go Anielicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24