Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Aniołek” nie puka do mieszkań. Kto zbiera pieniądze?

Małgorzata Wąsacz
Fundacja ma siedzibę przy ul. Przemysłowej 5 w Rzeszowie. Jednak pod wskazanym adresem nie znaleźliśmy jej śladu.
Fundacja ma siedzibę przy ul. Przemysłowej 5 w Rzeszowie. Jednak pod wskazanym adresem nie znaleźliśmy jej śladu. Krzysztof Kapica
Ktoś zbiera pieniądze powołując się na działającą w Rzeszowie fundację „Aniołek”. - Ktoś się pod nas podszywa - mówi szef fundacji.

Z prośbą o datki zapukali „wolontariusze” do mieszkań w Bydgoszczy. Okazuje się, że fundacja została zarejestrowana trzy miesiące temu. Nie ma jeszcze strony internetowej. Z wpisu do KRS wynika, że mieści się przy ul. Przemysłowej 5 w Rzeszowie. Jednak pod wskazanym adresem nie znaleźliśmy jej śladu.

- Tak naprawdę to z działalnością ruszyliśmy dopiero we wrześniu. Mamy już pomieszczenie dla fundacji. Wkrótce zawiesimy szyld, więc łatwo będzie nas znaleźć - zapewnia Dominik Staruch, prezes Fundacji Pomocy Dzieciom „Aniołek”.

Jak dodaje, „Aniołek” już rozpoczął poszukiwania darczyńców.

- Nie wykluczam, że również kontaktowaliśmy się z mieszkańcami Bydgoszczy. Rozmówców pytamy, czy byłaby taka możliwość, żeby nam pomogli. Dopiero, gdy dana osoba się zgodzi, wysyłamy do niej list z informacją o naszej fundacji oraz pusty blankiet do wpłaty. Każdy może sam wpisać kwotę, którą przekaże na nasze konto - mówi Dominik Staruch.

Otrzymaliśmy od niego list, jaki fundacja wysyła do swoich darczyńców. Czytamy w nim m.in.: „Nasza Fundacja została utworzona w celu pomocy potrzebującym dzieciom mieszkającym w domach dziecka. Jeśli czytacie Państwo ten list, to znaczy, że jesteście osobami dobrymi, wrażliwymi i chcącymi pomagać. (...) Darowizna, którą Państwo przekażecie w dowolnej kwocie, w całości zostanie wykorzystana na najpotrzebniejsze środki do normalnego życia. (...) Każdą wpłatę mogą Państwo odliczyć od dochodu w zeznaniu rocznym”.

Dominik Staruch zapewnia, że przedstawiciele Fundacji „Aniołek” nie pukają do drzwi i nie pytają o możliwość udzielenia wsparcia.

- Jestem w szoku słysząc o takim przypadku. Ktoś się pod nas podszywa. Zapewne dowiedział się o telefonach, które wykonujemy do mieszkańców różnych części Polski i postanowił wykorzystać ten fakt. Zapewniam, że do nikogo nie wysyłaliśmy dwóch młodych pań z prośbą o wsparcie naszej fundacji - słyszymy.

Sprawdziliśmy, czy fałszywym przedstawicielkom fundacji udało się kogoś naciągnąć na pomoc dla „Aniołka”. Bydgoska policja do tej pory nie odnotowała takiego przypadku. Podinspektor Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy, apeluje o ostrożność za każdym razem, gdy ktoś prosi nas o wsparcie.

- Jeśli zdecydujemy się pomóc jakiejś fundacji, to sprawdźmy, czy ona naprawdę istnieje, czy jest zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym. Każda fundacja musi się rozliczać z pozyskanych środków. Ma obowiązek publikować sprawozdania finansowe. Wejdźmy na jej stronę internetową i poszukajmy tych informacji - mówi podinsp. Monika Chlebicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24