Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Rzeszowska walczy o majątek

Rozmawiał Jaromir Kwiatkowski
FOT. WOJCIECH ZATWARNICKI
Rozmowa z Anną Rzeszowską, wnuczką Adolfa Tannenbauma, rzeszowskiego Żyda-filantropa.

- W jakich okolicznościach pani rodzina wyjechała z Rzeszowa?

- Rodziny Tannenbaumów z Rzeszowa i Topperów z Kalisza, których najstarsze dzieci były krótko po ślubie, zmobilizowały się i wyprowadziły z getta młodą parę. Liczyły, że będzie im jej łatwiej przeżyć. Moi rodzice wyjechali do Krakowa, a stamtąd do Warszawy, gdzie się urodziłam. Po zakończeniu wojny wrócili do Rzeszowa, by odszukać bliskich. Poza tym mieli tu swój dom.

- Pani ojciec po wyjeździe z Rzeszowa całe życie uciekał.

- Z Rzeszowa, gdzie wrócił po wojnie, by tu dalej żyć, wyjechał po raz drugi, bo był zastraszony. Z Gliwic - bo go rozpoznali. Uciekł do Wrocławia, a potem do Szczecina. Też go rozpoznali. Jeden z pracowników spółdzielni inwalidów zagroził mu, że mu rozetnie brzuch lub poderżnie gardło. Bojówka młodzieżowa powybijała nam szyby. Dostałam w twarz od nauczyciela, ale mu oddałam, bo mi powiedział, że jestem "parszywą Żydówką". Żydówką jestem, ale dlaczego parszywą? Ja też swój Holocaust dalej przeżywam. Mój ojciec w 1968 roku musiał uciekać z Polski. Bał się o swoje życie. Spotykałam się z nim do czasu do czas. Mogłam go przywieźć do kraju dopiero w trumnie.
- Holocaust, mimo iż nie może pani go pamiętać, tkwił głęboko w pani psychice.

- W postaci strachu przed głodem, przed tym, że mogę nie mieć pieniędzy na lekarstwa dla ciężko chorej matki. Bałam się, że nie podołam temu wszystkiemu, ale tego boi się każdy człowiek. Tylko, że ja bałam się dziesięciokrotnie bardziej, z racji tego, że przynależę do innej wiary niż ogół społeczeństwa. Bałam się, że któregoś dnia ktoś zrobi krzywdę moim dzieciom. Obie moje wnuczki do matury nie przyznawały się, że są Żydówkami. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Nastawienie do Żydów zmienia się.

- Chciałaby pani wrócić do Rzeszowa, gdzie został rodzinny majątek?

- Tak. Walczę o niego od 10 lat w sądzie. Mam nadzieję, że go odzyskam. Nie mam zamiaru usuwać ludzi z tych kamienic. Jest jeden pokój, na którym mi bardzo zależy, ale jeżeli go nie odzyskam, to też nie będzie wielka tragedia. Przy ul. Mickiewicza, na pierwszym piętrze, na samym rogu, jest pokój z balkonem. Tam się urodził mój ojciec. A mój ojciec jest dla mnie przykładem jak należy żyć. On mnie wszystkiego nauczył. Dlatego chciałabym ten pokój mieć dla siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24