Artur Chyła zbiera drużynę w Turbii

Jeszcze kilka dni temu w Turbii był przewidywany czarny scenariusz: zespół miał wylądować w klasie A. Nie było pieniędzy, a piłkarze uciekali jak z tonącego statku.

- Zebrania wiejskie pomogły, pomoc zdeklarowało kilku sponsorów. Większość piłkarzy znalazła sobie nowe kluby. Próbujemy ich jeszcze namawiać, zwłaszcza tych z Turbii i okolic, ale wielu z nich woli grać w okręgówce. Nie rozumiem tego - mówi Janusz Stępień, prezes LZS Turbia. - Czasu jest niewiele, a trzeba rejestrować zawodników.

Trenerem zespołu, który jeszcze na dobre nie rozpoczął przygotowań, będzie Artur Chyła. Od niedawna znów mieszka on w Turbii, gdzie zresztą się wychował.

- Niektórzy pewnie pukają się w głowę, jak usłyszą co ja wyrabiam, ale nie mogłem biernie patrzeć jak dogorywa klub, w którym zaczynałem przygodę - mówi trener Chyła.
Nowy szkoleniowiec, który przejął zespół po rezygnacji Pawła Rybaka, wczoraj przeprowadził pierwszy trening.

- Przyszło kilkunastu chłopaków, część z nich jest do grania, ale niestety dla kilku IV liga może być za dużym wyzwaniem. Zobaczymy, jutro spotkamy się po raz kolejny - tłumaczy Chyła. - Najgorsze jest to, że za nieco ponad tydzień trzeba będzie grać pierwszy mecz ligowy. A my jeszcze nie zebraliśmy się, nie mówiąc o sparingach, o których możemy zapomnieć. Trzeba się wziąć do roboty, dzwonię szukam, pytam o piłkarzy, może ktoś się pojawi.

Klub z Turbii pierwszy mecz ma zagrać w Rzeszowie z Resovią II. Włodarze LZS-u będą chcieli jednak przełożyć dwie, a może nawet trzy kolejki.

- Boję się, że jak w pierwszym meczu spotkamy się z tak mocnym zespołem jak Resovia II kiepsko się to dla nas skończy. Źle to wpłynie na piłkarzy - dodaje trener.