Atakująca Developresu SkyRes Rzeszów, Katarzyna Zaroślińska Król przyznaje, że Chemik Police był w zasięgu rzeszowianek

Miał być szósty Puchar Polski w kolekcji Katarzyny Zaroślińskiej-Król, ale...

Nie mam go. W serduszku tliła się iskierka nadziei, że możemy go wygrać. Tym bardziej że dzień wcześniej zagrałyśmy, naprawdę dobry mecz z ŁKS-em. Tym razem zabrakło. Wiedziałyśmy dokładnie, co dziewczyny z Chemika mogą grać, co będą grać i to grały, ale my nie potrafiłyśmy wykonać tych przedmeczowych założeń. Może nie dałyśmy z siebie maksimum, a może to właśnie było nasze maksimum. Po tym meczu z ŁKS-em tak bardzo chciałyśmy wygrać puchar, ale nic nie mogłyśmy zrobić. Nie wiem, czy to bardziej wina fizyczności, czy mentalności, bo dziewczyny z Chemika były w naszym zasięgu, tylko u nas coś szwankowało.

Problemem był chyba atak, tak mówią statystyki.

Umówmy się, dziewczyny z Chemika mają bardzo wysoki blok, świetnie się ustawiają. Podglądałam, co tam trener Abbondanza pokazuje swoim zawodniczkom, gdzie mają iść. Wiedziałam, kiedy do mnie blokiem pójdą, ale nawet jak udało się ten blok ominąć to była obrona. Zabrakło siły ataku? Na pewno, ale to była tylko jedna ze składowych. Moim zdaniem najsłabiej grałyśmy zagrywką, a ona ustawia cały mecz. Dzisiaj nie było dobrej zagrywki, w sensie takiej, jaką umiemy grać na co dzień, jaka pozwalała nam wygrywać kolejne mecze.

Niewykluczone, że zagracie jeszcze z Chemikiem w tym sezonie...

Znamy zespół z Polic bardzo dobrze i miałyśmy go rozpracowanego, ale wszystko było w naszych głowach.

Zna pani powiedzenie: Kto ma „Smoka” ten ma puchar. Z czterema poprzednimi klubami, w których pani grała, zdobywała z nimi puchar. Z Developresem też, by pewnie pani chciała. Pytam w kontekście następnego sezonu...

Pasowałoby zdobyć. O przyszłym sezonie jednak nie chcę nic mówić, bo trwa jeszcze ten sezon i on jest najważniejszy.

Sawicka: To nie była nasza siatkówka [WIDEO]