Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awans ze Stalą Rzeszów jest lepszy od ekstraklasy

Tomasz Ryzner
Krzysztof Łokaj
Rozmowa z CZESŁAWEM PALIKIEM, trenerem II-ligowych piłkarzy Stali Kwarcsystem Rzeszów

- Lubi pan obejmować drużynę w trakcie rozgrywek?
- Nie lubię. Jeśli już, to w trakcie przerwy zimowej. W Rzeszowie też brałem pod uwagę pracę od stycznia Wtedy działa się na własny rachunek. Szefowie klubu namówili mnie do innej decyzji. Cóż, życie zawsze reżyseruje pewne scenariusze, a ten w Stali okazał mieć happy end. Awansowaliśmy do II ligi. To były moje trzecie baraże, ale wcześniej dwa razy walczyłem o właściwą drugą ligę.

- Miał pan ofertę z I ligi, ale wybrał dalszą pracę w Stali. Finansowo na takiej decyzji się nie zyska.

- Oferowano mi większe pieniądze, ale uznałem, że lepiej iść za ciosem.

- Pójście za ciosem byłoby wtedy, gdyby po zrobieniu awansu, przypomnieniu o swoim nazwisku wybrał pan ofertę z wyższej ligi.
- Na pewno wielu by tak postąpiło. Niejeden by dopłacił, żeby być wyżej. Mnie też łechtała myśl, że pojadę na Cracovię i będę grał przeciw swojemu klubowi. Jednak postawiłem na Stal. Także dlatego, że w klubie, który mi złożył propozycję już pracowałem i rozstanie nie było za miłe. Tak to już jest, że jak trener odchodzi to jest łobuz, a jak trenera kopią w d.. , to jest wszystko cacy.

- Czy Stal miała szansę, by uniknąć nerwów barażowych i wyprzedzić w tabeli Resovię?
- Wiele by można teraz filozofować. Raz powiedziałem, że życzę obydwu rzeszowskim klubom awansu. I tak się stało. Nie ma więcej co w tej kwestii grzebać.

- Ktoś mi mówił, że Palik to szczęściarz. Dowodem wylosowanie w barażach Concordii z Piotrkowa.
- Przed losowaniem, nie znając rywala mówiłem, że będziemy jedyni z III ligi, którzy awansują. Tak, wylosowaliśmy dobrze, bo wygraliśmy. Trochę szczęścia jest potrzebne. Ja je mam, pielęgnuję i wszystko popieram pracą. Bez niej nie mielibyśmy samych zwycięstw i jednego remisu na swoim stadionie.

- Stali brakuje trochę atutów środku pomocy. Ma pan pomysł, jak podnieść Wojciecha Reimana na wyższy poziom.
- Będę mu pomagał, ale on sam musi tego chcieć, robić wszystko w odpowiednim kierunku. Jego gra czasem jest denerwująca, ale podanie otwierające ma całkiem, całkiem. Większość goli strzelamy z podań Wojtka. On sam musi sobie odpowiedzieć, czy chce być bardzo dobrym czy średnim piłkarzem. Przekonał się w meczach z Concordią, że wymagania w II lidze są większe. Każdy piłkarz Stali musi zrozumieć, że takie zacięte mecze jak z Concordią, będą teraz normalką.

- Do sezonu jest ledwie kilka tygodni. W tym czasie nie zbuduje pan nowej Stali.
- Nie muszę. Szkielet drużyny jest. Potrzebujemy najwyżej czterech nowych graczy. Jeśli mi się powiedzie to, co zamierzam, będziemy mieć ciekawy skład.

- Ma pan finansowe konkrety dla nowych piłkarzy?
- Ja nie rozmawiam o pieniądzach. Swoich spraw finansowych nie potrafię porządnie ustawić, więc trudno, abym z zawodnikami ustalał takie rzeczy.

- Czego Stali potrzeba do wygrywania w II lidze?
- Stabilizacji organizacyjnej i ekonomicznej. Pojawią się problemy, jeśli w porę nie pomyślimy o boiskach do trenowania. stadion czeka przebudowa i boczne boiska zostaną wyłączone z GRY. Wymagania wzrastają i improwizacji nie może być. Co jeszcze? Nie wyobrażam sobie, że nie pojedziemy na obóz.

- Przez baraże Stal nie ma wiele czasu na trenowanie.
- Widzieliśmy, jak grali piłkarze reprezentacji na zgrupowaniu w RPA. Trenowaliśmy dłużej, więc nie potrzebujemy zaczynać przygotowań wcześnie, a odpoczynek jest zawodnikom niezbędny.

- Sparingów za wiele pan nie zaplanował.
- To nie problem, zresztą jestem zwolennikiem wewnętrznych gierek. To bezpieczniejsze. Przed sezonem rywale zaczynają kopać i łatwo o kontuzje.
- Czy najstarsi gracze Stali jak Paweł Kloc i Krzysztof Majda będą grać w II ligowej Stali?
- Wokół nich od dawna toczy się dyskusja, która powinna być szybko zamknięta. Albo się nadają, albo nie. Paweł jest bliżej końca karier y i raczej się zajmie młodzieżą. Tyle że najpierw w jego miejsce musimy mieć następców. Przedwcześnie nikogo nie skreślę.

Co pan sądzi o idei sprowadzania piłkarzy z dalekiej Afryki?
- Muszą coś wznosić do zespołu.. Tak samo jest z Polakami za granicą. Są dobrzy, grają, nie, to się pałętają gdzieś w tle.

- Stal ostatnimi czasy nie umieć grać z Resovią. Brakuje wam tej resoviackiej zadziorności, atmosfery w szatni?
- Nie wydaje mi się. Splot pewnych okoliczności spowodował takie a nie inne wyniki.

- W Pucharach Resovia wygrała, choć wystawiła rezerwy.
- Znów można gdybać, ale analizę tych meczów dawno zrobiłem. W następnych derbach być może zobaczymy antyfutbol, ale już nie przegramy.

- Jest pan ekspresyjnym. Zdrowie na tym nie cierpi?
- Czuję się dobrze. Oczywiście sezon kosztował dużo zdrowia. Ale nieskromnie powiem, że kibice, zawodnicy chyba lubią mnie za to zachowanie. Wiedzą, że maja za linią człowieka, który serce i duszę by oddał, za to, co robi. U mnie nie ma półśrodków. Idę na całość. Chce mi się płakać po przegranej i szaleć z radości po zwycięstwach. Ostatnio miałem okazję do tego drugiego. Przeżyć awans to lepsze niż trenować ekstraklasę.

- Powiedział, że przed nowym sezonem postawi przed sobą, piłkarzami i działaczami cel w postaci awansu.
- Zawsze stawiam sobie wysokie cele. Nie zadowalam się grą na remis. Nie obiecuje awansu, ale przed sezonem każdy ma zero punktów, powinien myśleć o zwycięstwach i celować wysoko. Oczywiście nie można wariować, ale nie wolno mówić: będziemy w środku tabeli.

- Dziwna jest ta druga liga. Ludzie będą chodzić na mecz z mało znanymi drużynami z północy Polski.
- W tej lidze są i znane firmy, ale szczerze mówiąc od początku pomysł z II ligą mi się nie podobał. Przecież kluby jak Stal, nagle muszą jechać na drugi koniec Polski i są w trasie dwa dni. To olbrzymie koszty.

- Wielki motywator - tak można podsumować pański styl pracy i źródło sukcesów?
- Prawda leży pośrodku. Autentyczność w tym zawodzie jest niesamowicie ważna. Zawodnicy tak potrafią zrozumieć surowość trenera, ale potrafią stanąć okoniem, gdy mu nie ufają. Ciężko to wszystko nazwać. Potrzebne są fluidy z obu stron. Wiem, że potrafię dotrzeć do piłkarzy, na kibiców tez nie narzekam W Ostrowcu 6 tysięcy ludzi skandowało moje nazwisko. W Zamościu reakcja jest podobna.

- Zawsze panu szło?
- W Stalowej Woli byłem trzy razy. Wykonałem dobrą robotę, ale kiedyś po czterech remisach mi podziękowano. Przyszedł trener cudotwórca i zespół spadł. Ja cudotwórcą nie jestem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24