AZS OPTeam Rzeszów podejmuje dziś w Łańcucie łódzki Widzew

Nasz beniaminek przegrał wszystkie 5 spotkań, ale nie można tego nazwać czarną serią. Wyniki, czasem bolesne, wynikały po prostu z różnicy możliwości, potencjału po obu stronach.

Po wzmocnieniu Amerykanką Leah Metcalf akcje naszej ekipy nieco wzrosły. Faworytem dzisiejszej potyczki jednak nie jest. Widzew niby wygrał tylko raz, ale PTK Pabianice pokonał aż 82:57, z CW Gdynia przegrał tylko 72:78 (u siebie), a Wiśle w Krakowie rzucił niemało, bo 64 oczka.

- Gramy z Widzewem, potem z Pabianicami i byłoby dobrze te mecze wygrać, bo to drużyny w zasięgu - mówi Wojciech Downar-Zapolski, coach AZS-u. - Trzeba jednak pamiętać, że łodzianki grają któryś sezon w ekstraklasie, mają doświadczenie i ustabilizowany skład.
Widzew to dla naszego beniaminka pierwszy w sezonie rywal bez zagranicznych wzmocnień. Widzewowi punkty dostarczają głównie podkoszowe; Leona Jankowska (średnio 16.3), Aleksandra Pawlak (12.7), Anna Tondel 11.1).

W tej sytuacji w naszym zespole konieczne może być powrót do gry po kontuzji Anny Kuncewicz.

- Ania bardzo chce grać, ale nie wiem, czy warto ryzykować szybki powrót. Będzie to meczowa decyzja - mówi coach AZS-u.

Na liście kontuzjowanych pozostaje Magda Bibrzycka i Karolina Hogendorf.

- Gramy po długiej przerwie. To niekorzystne dla nas, ale po drugiej stronie stanie drużyna, której mam nadzieję, możemy się dobrać do skóry - dodał trener rzeszowianek.

Początek meczu o 17.30.

Mecz miał być transmitowany w internecie, ale z przyczyn technicznych, transmisję odwołano.