Bańkosz się przeliczył

- Szkoleniowiec stwierdza, że pogodził się ze stratą zaległych premii i pensji. Wyjaśniam, że trenerowi wypłacono wszystkie pieniądze, niektóre kwoty pan Bieszczad wyłożył nawet przed terminem. Wstrzymano jedynie premie uznaniowe plus trzy premie za czerwiec, ale dotyczy to zawodników. Nie wiem, dlaczego trener współczuje Andrzejowi Kazneckiemu. Gracz ten może w każdej chwili przyjechać do Dębicy po resztę zarobków, względnie otrzyma je, jak wszyscy, 10 lipca - powiedział Jodłowski.
- Trener Bańkosz uważa, że zarząd poszedł po najmniejszej linii oporu, karząc czterech zawodników za brak zaangażowania w meczu z Polonią. Szczególne współczucie kieruje w stronę Sławomira Maika, ktróry otrzymał półroczną dyskwalifikację. Porzucił klub, nie zwrócił sprzętu i bez słowa wyjechał do USA. Natomiast reszcie graczy żadna krzywda się nie stała. Określone sankcje ma prawo zarządzić nowy trener, Jan Kasowicz, który z piłkarzami spotka się 1 lipca.
- Nie bardzo wierzę w sprzedanie meczu, co sugerował trener. Były sygnały, że ktoś może "podchodzić" do naszych piłkarzy, ale powody spadku do IV ligi były chyba inne. Trener źle wszystko obliczył. Wyszło mu, że 46 punktów uratuje zespół. Kiedy zaczęło się robić gorąco, w Tarnowie grał na remis. Trzeba było szukać kompletu punktów i mecz z Polonią byłby o nic. Samo rozstanie z klubem też mogło być lepsze. Trener chciał się szybko ulotnić, nie zdając relacji z pracy. Dopiero na stanowczą prośbę wytrzymał w Dębicy dwa dni i wszystko odbyło się tak, jak należy - zakończył dyrektor Wisłoki.