Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartek wygrał w rzeszowskiej Ósemce ósmy turniej NLP

tomasz ryzner
Bartek Szkołut zadedykował wygraną Ewelinie, swojej dziewczynie.
Bartek Szkołut zadedykował wygraną Ewelinie, swojej dziewczynie. Archiwum Klubu
Ósmy turniej „Nie lubię poniedziałków – 25 lat” przyniósł kolejnego, ósmego już triumfatora zawodów. Po raz pierwszy w tej edycji najlepszy okazał się Bartłomiej Szkołut. W finale pokonał Roberta Peckę.

Po wolnym losie w pierwszej rundzie Bartek trafił na Tomasza Ryznera, który w turnieju NLP zagrał po raz pierwszy. Sensacji nie było. Debiutant mylił się na potęgę i „Tofik” nie mógł nie wygrać 3:0. W trzeciej rundzie Bartek po raz pierwszy w zawodach trafił na Roberta i... przegrał z nim 2:3.

– Na początku meczu grało mi się nieźle, ale potem Robert wszedł na wysoki poziom i wygrał całkowicie zasłużenie – ocenia bohater wieczoru.

Na lewej stronie drabinki turniejowej Bartek trafił na Sebastiana Hołówkę, zwycięzcę turnieju nr 6, którego pokonał 3:1. W takim samym stosunku pokonał w ćwierćfinale Mirosława Dąbrowskiego, a w półfinale rozegrał pięć partii z Witoldem Hajdukiem.

– To był mój najlepszy mecz turnieju. Najpierw ja zrobiłem partię z kija, potem tym samym zrewanżował mi się Witek. Potem było już trochę pomyłek, a piątą, decydującą partię znów skończyłem z kija – komentuje Bartek.

Robert niedawno kupił nowy kij. Tydzień temu turnieju nie był z nim jeszcze „dogadany” (7. miejsce w zawodach nr 7), ale czas zrobił swoje. „Dziadek” dotarł do finału bez konieczności gry na lewej stronie drabinki turniejowej. W pierwszej rundzie także miał wolny los, następnie do zera pokonał Sławomira Drążka. Potem wygrał wspomniany mecz Bartkiem, a następnie, już w ćwierćfinale, skrzyżował rękawice z Adamem Cebulakiem. Mecz nie był łatwy dla Roberta. Adam ostatnio sporo trenuje i „Dziadek” miał pod górkę. Ostatecznie dał sobie radę w pięciu partiach (3:2). W półfinale emocji już nie było – Jerzy Gonet nie urwał rutyniarzowi ani jednej partii.

W tym kontekście finał zapowiadał się na mecz, w którym trudno wskazać faworyta. Mimo wszystko, więcej zdawało się przemawiać za Robertem, który w tej edycji był już dwa razy w finale, z którego jeden wygrał (zawody nr 2).

– Takiego finału chyba jeszcze nie miałem w tym turnieju. Konkretnie mówiąc, to ja głównie siedziałem, a grał Bartek. Wszystko szybko się działo i po niespełna dziesięciu minutach było po zawodach. Bartek wygrał trzy do zera – stwierdził Robert.

- Rzeczywiście, nie miałem w tym meczu żadnych kłopotów. Zwycięstwo chciałbym zadedykować mojej kochanej Ewelinie – podsumował Bartek.

Na koniec słowo o Jackpocie. Los wskazał na Piotra Nowaka. Ten rozbił, żadna bila nie znalazła drogi do łuzy i za tydzień konkretną pulę pieniędzy znów będzie można „podnieść” ze stołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24