Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Szkołut wygrał Masters w rzeszowskiej Ósemce

Tomasz Ryzner
Bartłomiej Szkołut (z lewej) wygrał Masters, a Witold Hajduk ranking całej edycji
Bartłomiej Szkołut (z lewej) wygrał Masters, a Witold Hajduk ranking całej edycji Tomasz Ryzner
Bartłomiej Szkołut wygrał w rzeszowskim klubie „Ósemka” turniej Masters wieńczący kolejną edycję zawodów „Nie lubię poniedziałków – Graj z kim chcesz”. W finale pokonał zmagającego się nie tylko z rywalami, ale i przeziębieniem Dawida Masteja.

W zawodach rywalizowała pierwsza szesnastka bilardzistów z klasyfikacji generalnej, powstałej po rozegraniu dziesięciu turniejów eliminacyjnych. Liderem stawki był Witold Hajduk, który o 12 punktów wyprzedzał Sebastiana Hołówko. Oznaczało to, że aby zgarnąć puchar za ranking Sebastian musiał wygrać zawody i liczyć na to, że Witek zakończy zabawę na ćwierćfinale. Obaj wtedy mieliby równą ilość punktów, ale na korzyść Sebastiana przemawiałby fakt, iż wygrał trzy turnieje, podczas gdy Witek dwa.

Sebastian poważnie podszedł do sprawy, ostro trenował przed Mastersem, ale okazał się największym przegranym. Nim na dobre się rozkręcił był już na aucie. Posłał go tam ostatecznie Kazimierz Wójcik (nr 14 przed turniejem), który tym samym pokusił się o sensację dnia. Witek w tym momencie mógł już właściwie zbierać gratulacje za zdobycie pucharu. Do wygrania pozostał jeszcze drugi, nie mniej okazały, za Masters.

Bartosz Szkołut po ograniu 3:1 Janusza Stawarza (dwa razy podał rękę rywalowi popełniając błędy, których zwykle nie popełnia), zameldował się w półfinale. W nim trafił na Witka i zdawało się, że wiele nie zdziała. Przegrywał już 0:2.

– Wtedy Witek zagrał dziwny pusz. Dziwny, bo miałem łatwy dostęp do żółtej i niezły układ. Skończyłem z podejścia – komentuje Bartek, który wyrównał po zagraniu kombi.

W partii nr 5 Witek stracił pewność siebie, precyzję i po kilku pudłach musiał się pogodzić z porażką. Przyjął ją z uśmiechem.

– Jak już przegrać, to lepiej w półfinale, niż w finale – żartował zawodnik Ósemki. – Nie narzekam, bo w półfinale znalazłem się szczęśliwie. Mecz wcześniej Mirek Dąbrowski był bardzo blisko pokonania mnie. Dwa razy zostawiał dziewiątkę w łuzie. Cieszę się z pucharu za ranking, a mały za trzecie miejsce też nie jest brzydki – dodał nastoletni bilardzista.

Dawid Mastej do faworytów nie należał i tak po prawdzie niewiele brakowało, aby w Masters nie zagrał.

– Dwa tygodnie męczy mnie choroba. Przez ten czas raz trenowałem.. Zadzwoniłem do Tomka Moskwy, który zajmował 17 miejsce w rankingu. Pytałem, czy nie zagrałby w moje miejsce, ale nie bardzo miał czas. Pomyślałem, że głupio byłoby oddać turniej walkowerem, ale na nic wielkiego nie liczyłem – komentował po zawodach. W nich samych uniknął lewej strony, choć nie uważa, aby grał na wysokim poziomie. – Chyba najlepiej poszło w pierwszym meczu, z Mirkiem Dąbrowskim. Potem bywało różnie, ale jakoś szedłem dalej – mówi Dawid, który w półfinale pokonał Sebastiana Krupę.

Nie była to prosta sprawa, ponieważ ten ostatni w całym turnieju bardzo długo trafiał nawet wtedy, gdy źle przymierzył. W meczu z Dawidem prowadził 2:0.

– Pomyślałem, że już wygrałem, nie skończyłem prostego układu i był to początek końca – ocenia „Seba”, któremu fart w pewnym momencie się wyczerpał. Dawid wytrzymał presję, przy stanie 1:2 popisał się fantastycznym „skoczkiem”, poszedł za ciosem i wygrał 3:2. – Nie ma co gadać, miałem w kilku meczach mnóstwo szczęścia i wygrywałem partie, które słabo mi się układały – podsumował Sebastian.

Finał przyniósł mniej emocji, niż się spodziewano. Bartek na dzień dobry trafił dziewiątkę z rozbicia. Dawid umiał jeszcze na to odpowiedzieć, ale do partii numer 5 nie doszło. Bartek wygrał ostatecznie 3:1.

– Miałem tu nie grać, dwa razy przegrywałem w meczach 0:2, więc finał to bardzo dobry wynik. Przed turniejem powiedziałem sobie, że będę się przykładał do każdego uderzenia, bo tylko spokojem mogę coś zdziałać. Pewnie niektórzy narzekali na moje wolne tempo gry, ale jestem chory, więc nie mogłem grać inaczej – tłumaczył Dawid, który oprócz pucharu otrzymał w nagrodę 300 złotych.

- Nie ukrywam, miałem ambitny plan, bardzo chciałem wygrać i fajnie, że się udało – podsumował krótko Bartek, który zwycięstwo zadedykował swej koleżance Gabrieli. W nagrodę otrzymał 500 złotych.

Na koniec słowo o Jack Pocie. Wygrać w nim można było 950 złotych. Szansę od losu otrzymał Arkadiusz Nawojski. Rozbił bardzo dynamicznie, bile z impetem uderzały o bandy, dwie, w tym żółta, trafiły do łuz. Niestety, niebieska ustawiła się tak, że można było grać tylko na tak zwaną aferę. Arek mocno przyłożył, atakował czerwoną, ale ta nie chciała wpaść do celu. Tym samym w następnej edycji już w I turnieju będzie można zgarnąć tysiąc złotych. To już jednak w nowym roku w, którym życzymy wszystkim zawodnikom samych partii z kija.

Wyniki końcowej fazy Masters: Półfinały; Dawid Mastej - Sebastian Krupa 3–2, Bartosz Szkołut - Witold Hajduk 3–2; Finał, Dawid Mastej - Bartosz Szkołut 1–3. Kolejność: 1. Szkołut, 2. Mastej, 3. Hajduk, Krupa, 5. Stawarz, Dąbrowski, 7. Wójcik, Pasternak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24