Bezbramkowy remis Kańczugi ze Strumykiem

Jeśli meczu wygrać nie można to trzeba go zremisować, mówi stare piłkarskie porzekadło. Gospodarze nastawili się głównie na zabezpieczenie tyłów i w pełni plan swój wykonali nie tracąc bramki, gorzej było juz w ofensywie, gdzie obok sytuacji z 60 minuty gdy w polu karnym gości, Cichy trafił w Stepaniaka, niczym szczególnym bramce przyjezdnych nie zagrozili.

Strumykowi na drodze do zdobycia gola dwukrotnie stanęła konstrukcja bramki. Wpierw w 42 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kosztyły w zamieszaniu pod bramka Skopa, Wojtowicz trafił w słupek, zaś w doliczonym czasie gry drugiej połowy, wspomniały już Kosztyła bezpośrednio z rzutu rożnego trafił w poprzeczkę.

Po za tym goście starali się straszyć Artura Skopa głównie strzałami z dystansu (Bródek, Dec, Skała) oraz strzałami z rzutów wolnych. W doliczonym czasie drugiej połowy Strumyk miał jeszcze jedna okazję do zdobycia gola, ale piłka uderzona z rzutu wolnego przez Kosztyłe trafiła w mur i wyszła na rzut rożny, zaś sędzia główny nie pozwolił już na wykonanie rogu.

MKS KAŃCZUGA - STRUMYK MALAWA 0-0

MKS:
Skop - Podstolak, Cieleń (89. Trąbka), Khymych, Gaweł - Słomiany, Sochacki, Fedoriuk, Bzdoń - Cichy (80. Toczek), Stepaniak (90+2.Bielec).

STRUMYK:
Szczybyło - Skała, Brusik, Gaca, Bieda - Jandzis (57. Siciarz), Bródek, Dec (62. Kłeczek), Kosztyła - Dziwisz (89. Pałka), Wojtowicz.

SĘDZIOWALI Piotr Chudy oraz Gabriel Czapla i Jan Gawle (Dębica) ŻÓŁTE KARTKI Gaweł, Cieleń - Kosztyła, Wojtowicz WIDZÓW: 100

Oceny zawodników i po meczowe wypowiedzi z poniedziałkowym Stadionie