Biegły: tragicznego wypadku w Zagórzu można było uniknąć

Tragedia wydarzyła się w 2010 r. w Zagórzu. Fiatem CC jechało małżeństwo z dwóją dzieci w wieku 6 i 12 lat. Janusz J. zjeżdżając ze wzniesienia zaczął omijać stojące na poboczu niesprawne iveco daily. Auto wpadło w poślizg, zjechało na przeciwległy pas i uderzyło w jadące z naprzeciwka iveco izotermę. Zginęły dzieci i żona Janusza J., który został oskarżony o nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

W jego sprawie opinie wydali dwaj biegli. Pierwszy ocenił, że auto było niesprawne techniczne, prędkość przekraczała 50 km na godzinę, ale stojące na poboczu iveco daily nie przyczyniło się do wypadku. Sąd uznał jednak, że opinia nie odpowiada na wszystkie pytania, dlatego zlecił wykonanie drugiej, przez innego biegłego z tytułem doktorskim.

Ekspert d.s. techniki samochodowej i ruchu drogowego wyliczył, że fiat poruszał się z prędkością 74 km na godz, czyli nadmierną i niedostosowaną do warunków na drodze. Ponadto kierowca nie zachował ostrożności i podjął zbyt nagły manewr skrętu w lewo, doprowadzając do "zarzucenia" pojazdu i poślizgu. Zdaniem biegłego, gdyby Janusz J. jechał z dozwoloną prędkością i zachował ostrożność, mógł uniknąć wypadku.

Opinia to różni się od poprzedniej, bo według biegłego zachowanie kierowcy iveco daily było też niewłaściwe. Ustawił auto w miejscu niedozwolonym, stwarzając zagrożenie. Na dodatek nie sygnalizował położenia auta trójkątem ostrzegawczym, a być może również światłami awaryjnymi. Te okoliczności w sposób "bardzo istotny", jak określił, przyczyniły się do wypadku.