Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Karolina wygrała w Ósemce

Tomasz Ryzner
Karolina Pikul na wakacjach nie straciła całkowicie formy.
Karolina Pikul na wakacjach nie straciła całkowicie formy. archiwum
Uczniowie wrócili do szkół, a w rzeszowskim klubie "Ósemka" do rywalizacji powrócili zawodnicy uczestniczący w turnieju "Nie lubię poniedziałku - Kołek Cup".

Najlepszą formę w zawodach nr 6 zaprezentowała Karolina Pikul, która w finale popokonała Jakuba Zaborniaka.

Frekwencja sugeruje, że niektórzy zawodnicy przedłużyli sobie nieco wakacje. W VI turnieju walczyło niespełna 20 zawodników i zawodniczek. Z zawodników wysoko notowanych brakowało między innymi Krystiana Tanasiewicza (lider klasyfikacji generalnej), Waldemara Witowskiego, Jacka Pańczaka, czy Roberta Pecki. Mimo to ostatecznie wyniki trudno nazwać sensacją. Na miano niespodzianki zasłużył najwyżej wyczyn nastoletniego Witolda Hajduka, który dotarł do ćwierćfinału, w którym uległ 2;3 Mariuszowi Frąckowi.

Karolina swoim wynikiem była zaskoczona.

- Ostatnio prawie nie trenowałam - podkreśla.

Fakt ten wykorzystał Szymon Szyszka, który dopadł "Karolcię" w II rundzie (3:2).

- Niby nie grałam tak źle, ale gdy się myliłam Szymon wszystko kończył - mówi wychowanka Ósemki, która na lewej stronie była juz bardzo konkretna; pokonała po 3:0 Pawła Plisia i Łukasza Frącka.

W ćwierćfinale ręka nie drżała jej w pojedynku z ojcem (Janusz Stawarz przegrał 1:3), a w półfinale miała już raczej z górki - Sebastian Rosę pokonała 3:0.

- Dziwnie zacząłem grać w tym meczu, myliłem się na prostych bilach - mówi "Rosi". - Chyba pojawiła się jakaś trema. W tyle głowy pojawiła się myśl, że po drugiej stronie stoi wielokrotna mistrzyni Polski i koncentracja nie była taka, jak trzeba. W sumie jednak nie narzekam. Przez całe wakacje nie trenowałem w ogóle, więc 3 miejsce nie jest złe.

Jakub Zaborniak nie musiał grac po lewej stronie drabinki - w drodze do finału znajdował kolejno sposób na Witolda Hajduka (3:1), Rosę (3;1), Szymona Szyszkę (3:0),a w półfinale pokonał też do zera Mariusza Frącka.

W finale nikt nie miał ochoty przegrać. W partii numer pięć więcej precyzji i zimnej krwi zachowała "Karolcia". Liczba uczestników sprawiła, że główna a rozgrywka odbyła stosunkowo wcześnie (w okolicach godziny 11), ale Karolinie w pamięci niewiele się z niej zachowało.

- Jak było w finale? Wygrałam trzy partie - śmieje się triumfatorka. - Trudno mi cokolwiek więcej powiedzieć o tym meczu. nie działo się w nim nic specjalnego. Jak to w bilardzie, w kilku momentach zagrałam nieźle, w kilku miała trochę szczęścia.

Jeśli chodzi o Jack Pota nie dzieje się nic nowego - kwota do wygrania nadal rośnie. Tym razem szansę zgarnięcia konkretnej sumki miał Robert Szura. Przy rozbiciu wpadła mu jedna bila, ale to było tyle dobrego. Aby kontynuować grę Robert musiał grać jedynkę na bandę. Sztuka się nie powiodła. Za tydzień (9 września) turniej numer 7. Początek jak zawsze o 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24