Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Kinga Stawarz wygrała w Ósemce

Tomasz Ryzner
Kinga miała w poniedziałek powody do radości. Na zdjęciu w towarzystwie Tomasza Kapłana.
Kinga miała w poniedziałek powody do radości. Na zdjęciu w towarzystwie Tomasza Kapłana.
Kinga Stawarz, studentka wychowania fizycznego, efektownie uczciła początek roku akademickiego - wygrała IV turniej z cyklu "Nie lubię poniedziałku - 20 lat Ósemki" (8-bil).

Turniej nie miał wprawdzie rekordowej obsady, ale zawodnicy nie podejmowali pochopnych decyzji, stąd zawody toczyły się w niespiesznym tempie. "Kinia" drogę do swego drugiego triumfu w poniedziałkowych zawodach (wygrała w lutym w II edycji) łatwo nie miała. Po porażce 2:3 z Jakubem Dobrowolskim musiała się pocić na lewej stronie drabinki. Tam do zera pokonała Szymona Szyszkę i wygrała wojnę nerwów z Jakubem Kurowieckim (3:2). W półfinale Kinga ponownie trafiła na Jakuba. Tym razem to ona była lepsza o jedna partię. W półfinale faworytem jej akcje stały niżej, b trafiła na Krystiana Tanasiewicza, faworyta każdych zawodów. Pokazał jednak klasę, zimna krew i znów wygrała 3:2.

- W tym turnieju Kinga po raz pierwszy mnie ograła - mówi Krystian. - Kiedyś to się musiało stać. Nie zlekceważyłem jej, po prostu dobrze zagrała. Trzecie miejsce nie jest złe, a w klasyfikacji generalnej jestem też wysoko.
Robert Pecka w I rundzie miał wolny los, a w II trafił na Antonia Quarte, pierwszego w historii poniedziałkowych zawodów i nie tylko zawodnika z Włoch. Polska szkoła bilarda okazała się lepsza (3:1), ale w III rundzie Robert dostał szkołę od Bartosza Szkołuta (3:0) i powędrował ratować się na lewą stronę. Tam trafił na Annę Serwatowska. Niespodzianki nie było (3:1), w ćwierćfinale rutynowany zawodnik zmierzył się z Sebastianem Ziębą. "Seba" walczył, ale przegrał 1:3 (pozostali przegrani w ćwierćfinałach to Krzysztof Śliwiński i Szkołut).
W półfinale na Roberta czekał Jacek Pańczak. Szanse oceniano po równo, ale rozpędzony Robert był jednak lepszy (3:1).

- Dlaczego przegrałem? Turniej się mocno przedłużył, grałem już bardzo późno - mówi Jacek. - Poza tym czekali na mnie w domu dostałem i skoncentrowany na sto procent nie byłem.

W finale (rozpoczął się po północy) Robert dawał Kindze 1:0 fora. Zmobilizowany był jak mało kiedy, bo choć potrafi wygrać z każdym rywalem, w poniedziałkowych zawodach pierwszego miejsca jeszcze nigdy nie zajął (w finale wcześniej już bywał). Długo wyglądało, że w końcu dopnie celu; odrobił straty, ale w partii numer 5 popełnił błąd i "Kinia" nie wypuściła szansy z rąk.

- Rzeczywiście, byłem skoncentrowany, chciałem wreszcie to wygrać. Zacząłem nieźle, niewiele brakowało do zwycięstwa, ale popełniłem błąd. Oczywiście mogę zwalać, jak każdy przegrany, że Kinga miała trochę szczęścia, ale ono w tym sporcie zawsze jest potrzebne. Prawda jest taka, że Kinga też potrafi grać w bilard i dziś była lepsza. Cóż, ja muszę na swoje pierwsze zwycięstwo nadal czekać - stwierdził Robert.

Kinga po zwycięstwie nie kryła radości, rozdając na prawo i lewo filmowe uśmiechy.

- Jestem niesamowicie szczęśliwa. Ten wynik to dla mnie duże zaskoczenie, bo na wakacjach za często się przy stołach nie pojawiałam. W końcu zaczęłam trenować, ale to trwa dopiero dwa tygodnie, więc na wiele nie liczyłam. Łatwo nie było, Robert mocno rozpoczął, ale w ostatniej partii dał mi szansę z której musiałam skorzystać - zakończyła bohaterka wieczoru.

Za tydzień turniej numer 5. Początek jak zwykle o 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24