Turniej nie miał wprawdzie rekordowej obsady, ale zawodnicy nie podejmowali pochopnych decyzji, stąd zawody toczyły się w niespiesznym tempie. "Kinia" drogę do swego drugiego triumfu w poniedziałkowych zawodach (wygrała w lutym w II edycji) łatwo nie miała. Po porażce 2:3 z Jakubem Dobrowolskim musiała się pocić na lewej stronie drabinki. Tam do zera pokonała Szymona Szyszkę i wygrała wojnę nerwów z Jakubem Kurowieckim (3:2). W półfinale Kinga ponownie trafiła na Jakuba. Tym razem to ona była lepsza o jedna partię. W półfinale faworytem jej akcje stały niżej, b trafiła na Krystiana Tanasiewicza, faworyta każdych zawodów. Pokazał jednak klasę, zimna krew i znów wygrała 3:2.
- W tym turnieju Kinga po raz pierwszy mnie ograła - mówi Krystian. - Kiedyś to się musiało stać. Nie zlekceważyłem jej, po prostu dobrze zagrała. Trzecie miejsce nie jest złe, a w klasyfikacji generalnej jestem też wysoko.
Robert Pecka w I rundzie miał wolny los, a w II trafił na Antonia Quarte, pierwszego w historii poniedziałkowych zawodów i nie tylko zawodnika z Włoch. Polska szkoła bilarda okazała się lepsza (3:1), ale w III rundzie Robert dostał szkołę od Bartosza Szkołuta (3:0) i powędrował ratować się na lewą stronę. Tam trafił na Annę Serwatowska. Niespodzianki nie było (3:1), w ćwierćfinale rutynowany zawodnik zmierzył się z Sebastianem Ziębą. "Seba" walczył, ale przegrał 1:3 (pozostali przegrani w ćwierćfinałach to Krzysztof Śliwiński i Szkołut).
W półfinale na Roberta czekał Jacek Pańczak. Szanse oceniano po równo, ale rozpędzony Robert był jednak lepszy (3:1).
- Dlaczego przegrałem? Turniej się mocno przedłużył, grałem już bardzo późno - mówi Jacek. - Poza tym czekali na mnie w domu dostałem i skoncentrowany na sto procent nie byłem.
W finale (rozpoczął się po północy) Robert dawał Kindze 1:0 fora. Zmobilizowany był jak mało kiedy, bo choć potrafi wygrać z każdym rywalem, w poniedziałkowych zawodach pierwszego miejsca jeszcze nigdy nie zajął (w finale wcześniej już bywał). Długo wyglądało, że w końcu dopnie celu; odrobił straty, ale w partii numer 5 popełnił błąd i "Kinia" nie wypuściła szansy z rąk.
- Rzeczywiście, byłem skoncentrowany, chciałem wreszcie to wygrać. Zacząłem nieźle, niewiele brakowało do zwycięstwa, ale popełniłem błąd. Oczywiście mogę zwalać, jak każdy przegrany, że Kinga miała trochę szczęścia, ale ono w tym sporcie zawsze jest potrzebne. Prawda jest taka, że Kinga też potrafi grać w bilard i dziś była lepsza. Cóż, ja muszę na swoje pierwsze zwycięstwo nadal czekać - stwierdził Robert.
Kinga po zwycięstwie nie kryła radości, rozdając na prawo i lewo filmowe uśmiechy.
- Jestem niesamowicie szczęśliwa. Ten wynik to dla mnie duże zaskoczenie, bo na wakacjach za często się przy stołach nie pojawiałam. W końcu zaczęłam trenować, ale to trwa dopiero dwa tygodnie, więc na wiele nie liczyłam. Łatwo nie było, Robert mocno rozpoczął, ale w ostatniej partii dał mi szansę z której musiałam skorzystać - zakończyła bohaterka wieczoru.
Za tydzień turniej numer 5. Początek jak zwykle o 18.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Rafał Mroczek wziął ślub z ukochaną! Cichopek i Kurzajewski pokazali zdjęcia z wesela
- Sprawdziliśmy, jak będzie wyglądać dziecko Krzan i jej ukochanego. Sama słodycz!
- Amerykanie wycenili Alicję Bachledę-Curuś. Takiej fortuny nikt się nie spodziewał
- Zapendowska nie była idealną matką. Takie błędy popełniła przy wychowywaniu córki