Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Krystian Tanasiewicz rządzi w Ósemce

Tomasz Ryzner
Krystian Tanasiewicz w półfinale pokonał 3:2 Kingę Stawarz.
Krystian Tanasiewicz w półfinale pokonał 3:2 Kingę Stawarz. archiwum
Krystian Tanasiewicz wrócił do wysokiej formy - tydzień temu wygrał w rzeszowskiej "Ósemce" VI turniej z cyklu "Nie lubię poniedziałku", wyczyn powtórzył w zawodach nr 7. W finale pokonał 3:1 Janusza Stawarza.

Jeśli chodzi o wyniki meczów, droga Krystiana do finału była w pewnym sensie jednostajna - oto każdy pojedynek kończył on wygraną 3:2. Zwycięzca rankingu NLP z poprzedniej edycji ogrywał kolejno: Piotra Bujnego, Tomasza Kapłana, Jakuba Dobrowolskiego, Mariusza Kołakowskiego i Kingę Stawarz. Najbliżej porażki był, jak się można domyślać, w meczu przeciw Tomkowi (Krystian honorowo nie skorzystał z fora 1:0). Grano w odmianę 9-bil. Mistrz Europy przy stanie 2:2 miał do wbicia już tylko dwie bile.

- Ósemka zbyt trudna nie była, ale Tomek nie trafił i mi się upiekło - śmieje się Krystian, który w meczu o ćwierćfinał z Jakubem Dobrowolskim właściwie... zremisował. - Kubę gonił czas, spieszył się do domu. Przy dwa dwa oddał mi mecz - przyznaje późniejszy triumfator.
Janusz Stawarz, po wolnym losie w I rundzie, w drugiej trafił na Waldemara Witowskiego. "Witos", który w tej edycji wygrywał już dwa razy, i to z rzędu, wygrał 3:1. Szef Ósemki trafił na lewą stronę drabinki turniejowej, gdzie poszło mu jak z płatka; najpierw pokonał 3:1 najmłodszego uczestnika zawodów, Łukasza Frącka, potem w takim samym stosunku uporał się z Marcinem Kosterą i w końcu do zera ograł Roberta Szurę.
Po powrocie na prawa stronę tak łatwo już nie było - Janusz stoczył zacięty mecz z Sebastianem Rosą (3:2), a w półfinale z Marcinem Wójciakiem z Mielca (3:2).

- Kilka dni nie było mnie przy stołach i forma od razu poszła trochę w dół - nie krył Janusz. - Nie grałem za dobrze. Miałem momenty. Po dobrej partii nagle nie trafiałem prostych kul. Jakoś się jednak dopchałem do finału.
Finał toczył się już po północy. Fora 1:0 otrzymał szef Ósemki. Jak się okazało była to jedyna partia, która mógł zapisać na swoją korzyść.

- Fakt, za wiele do powiedzenia nie miałem. Zaliczyłem parę bamboli. O tej porze to jednak nie jest takie dziwne. Byłem już, że tak powiem, w odrobinę radosnym nastroju - podsumował z uśmiechem swój wytęp drugi zawodnik wieczoru.

- W finale zagrałem w miarę dobrze - ocenił nadzwyczaj zwięźle swój mecz Krystian. W turnieju wystartowało w sumie 33 osoby.

Po raz enty nie doczekano się emocji przy okazji Jack Pota. Tym razem los wskazał na Jarosława Gąsiora. Mielczanin chciał, jak się okazało aż za bardzo i przy rozbiciu popełnił błąd, który fachowo nazywa się "miscue". Mówiąc po naszemu - przy rozbiciu Jarek zaledwie musnął białą bilę i musiał się pożegnać z nadziejami na duża kasę (pula wynosi już około 1800 złotych).
Za tydzień zawody nr 8. Początek tradycyjnie o 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24