Jeśli chodzi o wyniki meczów, droga Krystiana do finału była w pewnym sensie jednostajna - oto każdy pojedynek kończył on wygraną 3:2. Zwycięzca rankingu NLP z poprzedniej edycji ogrywał kolejno: Piotra Bujnego, Tomasza Kapłana, Jakuba Dobrowolskiego, Mariusza Kołakowskiego i Kingę Stawarz. Najbliżej porażki był, jak się można domyślać, w meczu przeciw Tomkowi (Krystian honorowo nie skorzystał z fora 1:0). Grano w odmianę 9-bil. Mistrz Europy przy stanie 2:2 miał do wbicia już tylko dwie bile.
- Ósemka zbyt trudna nie była, ale Tomek nie trafił i mi się upiekło - śmieje się Krystian, który w meczu o ćwierćfinał z Jakubem Dobrowolskim właściwie... zremisował. - Kubę gonił czas, spieszył się do domu. Przy dwa dwa oddał mi mecz - przyznaje późniejszy triumfator.
Janusz Stawarz, po wolnym losie w I rundzie, w drugiej trafił na Waldemara Witowskiego. "Witos", który w tej edycji wygrywał już dwa razy, i to z rzędu, wygrał 3:1. Szef Ósemki trafił na lewą stronę drabinki turniejowej, gdzie poszło mu jak z płatka; najpierw pokonał 3:1 najmłodszego uczestnika zawodów, Łukasza Frącka, potem w takim samym stosunku uporał się z Marcinem Kosterą i w końcu do zera ograł Roberta Szurę.
Po powrocie na prawa stronę tak łatwo już nie było - Janusz stoczył zacięty mecz z Sebastianem Rosą (3:2), a w półfinale z Marcinem Wójciakiem z Mielca (3:2).
- Kilka dni nie było mnie przy stołach i forma od razu poszła trochę w dół - nie krył Janusz. - Nie grałem za dobrze. Miałem momenty. Po dobrej partii nagle nie trafiałem prostych kul. Jakoś się jednak dopchałem do finału.
Finał toczył się już po północy. Fora 1:0 otrzymał szef Ósemki. Jak się okazało była to jedyna partia, która mógł zapisać na swoją korzyść.
- Fakt, za wiele do powiedzenia nie miałem. Zaliczyłem parę bamboli. O tej porze to jednak nie jest takie dziwne. Byłem już, że tak powiem, w odrobinę radosnym nastroju - podsumował z uśmiechem swój wytęp drugi zawodnik wieczoru.
- W finale zagrałem w miarę dobrze - ocenił nadzwyczaj zwięźle swój mecz Krystian. W turnieju wystartowało w sumie 33 osoby.
Po raz enty nie doczekano się emocji przy okazji Jack Pota. Tym razem los wskazał na Jarosława Gąsiora. Mielczanin chciał, jak się okazało aż za bardzo i przy rozbiciu popełnił błąd, który fachowo nazywa się "miscue". Mówiąc po naszemu - przy rozbiciu Jarek zaledwie musnął białą bilę i musiał się pożegnać z nadziejami na duża kasę (pula wynosi już około 1800 złotych).
Za tydzień zawody nr 8. Początek tradycyjnie o 18.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Padliśmy, gdy zobaczyliśmy z bliska stopy Heleny Vondrackovej! Ten widok poraża
- Nawet tam się wytatuowała! 17-letnia córka Wiśniewskiego zszokowała fanów
- Kwaśniewska zawstydza młodsze koleżanki. Wyglądała w teatrze jak 40-latka
- Nagrali dzikie pląsy Nataszy Urbańskiej. Coś jej wystawało spod sukienki...