Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Krystian wygrał w rzeszowskiej Ósemce

Tomasz Ryzner
Krystian Tanasiewicz ostatnio mocno "zarósł", ale ze sportowej klasy nic nie stracił.
Krystian Tanasiewicz ostatnio mocno "zarósł", ale ze sportowej klasy nic nie stracił. archiwum
Po ponad miesięcznej przerwie w rzeszowskim klubie Ósemka ruszyła kolejna, piąta już edycja turnieju "Nie lubię poniedziałku - Kołek Cup".

Drugi człon nazwy zawodów pochodzi od ksywki Mariusza Kołakowskiego, który oprócz tego, że aktywnie uczestniczy w rywalizacji, zgodził się zostać jednym ze sponsorów zmagań.
W poniedziałek przy stołach Ósemki zameldowało się 24 zawodników i zawodniczek. Najlepszy okazał się Krystian Tanasiewicz, który w finale pokonał Mariusza.

Po drodze do tego meczu odmieniony zewnętrznie Krystian (takich wąsów i brody w swoim życiu chyba jeszcze nie nosił) pokonał Sebastiana Rosę (3:2), Roberta Szurę (3:1), Marcina Wójciaka (3:0) i Macieja Przybyła. "Kołek" też walczył tylko na prawej stronie drabinki turniejowej. Ogrywał kolejno Mariusza Frącka (3:2), Annę Serwatowską (3:2), ponownie Mariusza Frącka (3:1) i w półfinale Pawła Plisia (3:2). W tym ostatnim meczu "Kołek" wrócił z dalekiej podróży, bo "Czaczer" wygrywał już 2:0.

- Było blisko, ale nie postawiłem kropki nad i, Mariusz się rozkręcił i mecz mi uciekł - mówi Paweł. - Jakiś niedosyt jest, z drugiej strony nie narzekam. W ostatnich tygodniach nie miałem czasu trenować, więc trzecie miejsce jest w tej sytuacji całkiem dobre.

Finał wielkiej historii nie miał - Krystian pokonał Mariusza 3:0 i zrobił to w dość szybkim tempie.

- Cóż, nie wypadało mi wygrać. W końcu jestem sponsorem. Jakby to wyglądało, gdybym zgarnął główną nagrodę - żartował po wszystkim Mariusz. - Poważnie mówiąc, walczyłem dzielnie, ale Krystian tak ma, że jak złapie cug, to wystarczy jedna pomyłka i jest po partii. Ogólnie jestem zadowolony. W końcu w półfinale miałem przecież mocno pod górkę. Nie traciłem jednak wiary i dobrego humoru. Ostrzegałem Pawła, że jak nie skończy w trzeciej partii z kija, to go dopadnę. Słowa dotrzymałem.

Krystian po finale nie ukrywał, że problemy miał tylko na samym początku turnieju.

- Ostatnio nie trenowałem i to było widać w pierwszych meczach. Już na dzień dobry z Sebastianem Rosą mogłem przegrać. Tylko on mi urwał mi dwie partie. Od ćwierćfinału szło mi już raczej gładko. Mecze trwały tak mniej więcej po 5 minut. Nie mam zamiaru się golić. Wąsy i broda przyniosły mi szczęście. 6 grudnia chcę wyglądać, jak Mikołaj - śmiał się po finale bohater wieczoru.
Warto dodać, że jedno z piątych miejsc zajęła Anna Serwatowska, która umiała sobie poradzić m. in. z wysoko notowanym Waldemarem Witowskim. 5 lokatę poza wyżej wymienionymi zajął też Witold Hajduk. Ania mogła zostać absolutną gwiazdą wieczoru, bo wylosowała Jack Pota, w którego puli znajduje się już 2200 złotych. Niestety, rozbicie nieszczególnie Ani wyszło, żadna bila nie wpadła do łuzy i za tydzień ktoś będzie mógł wygrać jeszcze większą kwotę.

Początek zawodów nr 2 tradycyjnie o 18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24