Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Ósemka Rzeszów podbiła rekord

Tomasz Ryzner
Na zdjęciu w górnym rzędzie od lewej: Mariusz Śledzianowski, Krzysztof Machowski, Mariusz Kołakowski, w środkwoym Kinga Stawarz, Anna Serwatowska, Robert Pecka , Marcin Leśniak, na dole muskuły napina Milena Cieloch.
Na zdjęciu w górnym rzędzie od lewej: Mariusz Śledzianowski, Krzysztof Machowski, Mariusz Kołakowski, w środkwoym Kinga Stawarz, Anna Serwatowska, Robert Pecka , Marcin Leśniak, na dole muskuły napina Milena Cieloch. archiwum
Robert Pecka wygrał w rzeszowskim klubie Ósemka VII turniej z cyklu "Nie lubię poniedziałku - rosyjska ruletka". W finale pokonał 3:1 Bartosza Szkołuta.

Tego jeszcze w tych zawodach nie było - do rozpisania gier trzeba było użyć blankietu na 64 pozycje. Wszystko przez to, że w Ósemce padł kolejny rekord - do gry zgłosiło się 33 zawodników i zawodniczek (w turnieju nr 1 startowało 14 bilardzistów).

Trochę niepocieszony był Krzysztof Drąka, triumfator zawodów numer 1, 3 i 6. W meczu o ćwierćfinał "Kenek" walczył z Marcinem Kosterą (2:0 fora dla tego ostatniego).

- Doprowadziłem do stanu 2:2, w partii numer 5 czyściłem stół, wbiłem nawet ósemkę, problem w tym, że razem z białą. Cóż, zdarza się - powiedział lider klasyfikacji generalnej.

Apetyt na duży wynik miał Jakub Dobrowolski. Szło mu (do czasu) świetnie. Ograł między innymi Roberta Peckę i Mariusza Śledzianowskiego, najwyższego zawodnika zawodów. W ćwierćfinale Kuba już nie poszalał - Bartosz Szkołut wygrał z nim 3:0. Ten ostatni w półfinale nie przestraszył się innego gracza o koszykarskiej posturze Mariusza "Kołka" Kołakowskiego i po kolejnym 3:0 mógł czekać na finałowego rywala.

Okazał się nim Pecka, który na lewej stronie drabinki poradził sobie nieobliczalnym Romanem Gałuszką (3:2), a po powrocie na prawą stronę drabinki znalazł sposób na Marcina Leśniaka, Marcina Kosterę, Krzysztofa Machowskiego (wszystkich po 3:1).
Przed finałem trudno było wskazać faworyta. Obaj zawodnicy mieli wcześniej lepsze i gorsze momenty. Więcej farta miał jednak Bartek, który ze stryczka urwał się już w pierwszym meczu na lewej stronie (wysłał go tam Adam Wisz); Mariusz Sroka przy stanie 2:2 miał do wbicia prościutką dziewiątkę do środkowej luzy, ale jakimś cudem nie trafił.

- Nie będę ściemniał, do finału doszedłem także dzięki prezentom ze strony rywali. W półfinale Mariusz Kołakowski zostawiał mi dwie, trzy albo i jedną bilę, więc nie wypadało nie skorzystać z okazji - mówi Bartek. - Widziałem jednak, że Robert też nie błyszczał i miałem nadzieję, że jak dobrze zagram to może w końcu posmakuję wygranej.

- Niestety, nie popisałem się w tym finale. Wprawdzie Robert żartował, że parę razy miał pełno w gaciach, ale tak naprawdę pokazał klasę i za wiele razy do stołu nie podszedłem. A jak nawet, nie bardzo potrafiłem zapanować nad białą - przyznał Bartek.

Tym samem Pecka po raz pierwszy poczuł smak zwycięstwa w turnieju (wygrał 3:1), a jego młodszy przeciwnik dzierży swoisty rekord tych rozgrywek - trzeci raz z kolei dotarł do finału i trzeci raz nie umiał postawić kropki nad i. O takich zawodnikach w anglojęzycznych krajach mówi się "Mister Second" czyli "Pan drugi".

- Finał, to zawsze finał, ale drugie miejsce to też niedosyt. W sumie jednak nie narzekam. Liczy się nie tylko wynik, ale też fajna atmosfera zawodów, okazja do spotkania znajomych.

Nagrody rozdano w okolicach północy. W najbliższy poniedziałek turniej nr 8 (g. 18). W "generalce" prowadzi Drąka (100 punktów), przed Szkołutem (96) i Pecką (90).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24