Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bilard. Ósemka szczęśliwa dla zawodnika z Leżajska

Tomasz Ryzner
Mariusz Frącek w VI turnieju zaskoczył rywali i pewnie samego siebie.
Mariusz Frącek w VI turnieju zaskoczył rywali i pewnie samego siebie. archiwum
Niespodzianka w Ósemce - VI turniej z cyklu "Nie lubię poniedziałku - SobieskiCup" wygrał Mariusz Frącek. Tym samym na liście triumfatorów po raz pierwszy znalazł się bilardzista spoza Rzeszowa, konkretnie z Leżajska.

Mariusz w finale po zaciętej walce pokonał 3:2 Pawła "Czaczera" Plisia. Droga bohatera wieczoru do finału łatwa była tylko na początku, gdy stanął naprzeciw swego syna. 8-letni Łukasz walczył dzielnie, ale taryfy ulgowej nie było i przegrał 1:3. Potem zaczęły się schody; Mariusz uległ 1:3 Adamowi Wiszowi i musiał ratować skórę na lewej stronie drabinki.

Tam stoczył twardą walkę Jakubem Kurowieckim (3:2), a gdy wrócił na prawą stronę w takim samym stosunku ograł w ćwierćfinale Szymona Sadlika.

W półfinale na bilardzistę z Leżajska czekał, groźny, jak zawsze, Krzysztof Śliwiński. Partie jednostronne nie były, ale za każdym razem ostatnie słowo należało do Mariusza, stąd, wynik 3:0.

Mecz o 1 miejsce rozpoczął po godzinie 23, a jako odmianę wylosowano 9-bil. Lepiej wystartował popularny "Czaczer" (1:0). Potem dwie partie padły łupem Mariusza, Paweł doprowadził do remisu, jednak w partii numer 5 dokładniejszy był Mariusz, który po wbiciu dziewiątki zebrał gromkie brawa od wszystkich w klubie.

- Grałem już w kilku wcześniejszych turniejach, ale zawsze się kończyło przed ćwierćfinałami - mówił na gorąco zwycięzca. - Z drugiej strony kilka ważnych meczów przegrywałem pechowo, myląc się na ostach bilach. Dziś nie spodziewałem się, że dotrę tak daleko, ale miałem trochę szczęścia, trochę mu pomogłem i udało się wygrać.

Napisaliśmy, że Mariusz zrobił niespodziankę. Słowo sensacja byłoby nie na miejscu, ponieważ zawodnik z Leżajska nie wbija kulek od wczoraj. W domu ma pełnowymiarowy stół i nie grywa tylko od święta.

Obecność Pawła w finale niespodzianką nie była. W końcu zameldował się na tym szczeblu po raz drugi, a w czołówce bywa regularnie.

- Nie miałem pecha, rywal nie miał szczęścia, po prostu był w tym meczu lepszy - przyznawał "Czaczer". - To mój drugi finał i drugi, przegrany. Tragedii nie ma. Zaszedłem daleko, biorąc po uwagę, jak grałem w niektórych meczach. To, co pokazałem w meczu z Januszem Stawarzem, to była tragedia - podkreślał Paweł, który uległ Januszowi 0:3, ale pozbierał się na lewej stronie drabinki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24