Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bluj z bliska: Tęsknota za Harrym Potterem

Marek Bluj
W Tarnobrzegu i Mielcu uznano, że sytuacja jest nadzwyczajna, zwołano więc nadzwyczajne posiedzenia zarządów Siarki i Stali, aby najzwyczajniej w świecie zmienić trenerów. Normalna sprawa. W dzisiejszym świecie zmiana goni zmianę, kto tego nie akceptuje, jest gościem nie z tej ziemi.

Nie ma wyników, zmieniamy trenera. To najłatwiej i z reguły nadal niewiele Polsce taka roszada kosztuje. Ostrzela się faceta, bo na przykład nie podoba się panu prezydentowi albo panu prezesowi, którzy dają kasę, albo często mają niczym nieuzasadnione wysokie aspiracje sportowe.

Nie znam do końca reguł, bo tak naprawdę to nie moja sprawa, a jeżeli już to bardziej dla inspekcji pracy albo stowarzyszenia trenerów w Polsce, którego chyba nie ma, toteż trenerów na niższych szczeblach kopania piłki można zmieniać jak rękawiczki. Gdyby było inaczej, to w Tarnobrzegi i Mielcu, nikt by tak szybko za sznurki nie pociągnął.

Tomasz Tułacz, którego zastąpił w Tarnobrzegu Ryszard Kuźma, to nie Henning Berg, ani nawet Dariusz Wdowczyk. Rafał Wójcik zluzowany przez Janusza Białka, to nie Franciszek Smuda, czy Robert Warzycha. Gdyby byli nimi, to Siarka, czy Stal musiały wcześniej dobrze skalkulować czy stać ich na takie zamiany i odliczyć sporą kasę na odszkodowanie. Tułacz i Wójcik to sympatyczni, utalentowani i wciąż młodzi pasjonaci piłki nożnej, ludzie godni szacunku. Gdyby pracowali w zachodnich klubach lub korporacjach, dostaliby złote parasolki i spory przelew na konto, na do widzenia. W Siarce i Stali byli już trenerzy dostali pewnie figę z makiem. Ot, życie szkoleniowca w małym klubie.
Tułacz i Wójcik pewnie długo po futbolowym światku tułać się nie będą, bo teraz są trenerami tak zwanymi oczekującymi. Na co? Na to, jak podwinie się noga ich dobrym znajomym, nierzadko kolegom, w innych klubach, których drużyny nie będą w stanie zaspokajać aspiracji prezesów. Kuźma i Białek byli w takiej poczekalni.

Cudów na pewno nie zwojują, ale niech wygrywają, przynajmniej kibice będą mieli satysfakcję. Na pewno ani jeden ani drugi nie jest Harrym Potterem, który machnie różdżką i będzie awans, albo seria zwycięstw. To może się zdarzyć tylko w książce, która jest fajną lekturą i kto jej nie czytał, polecam. Sukces na każdym boisku, do piłki nożnej, siatkówki, hokeja czy badmintona zależy od zawodników. Od trenerów też, ale bez przesady, to nie są cudotwórcy. Czasem mają jednak dobrą rękę do czegoś.

Na koniec apel. Panowie prezesi i zawodnicy szanujmy trenerów, bo nie mają łatwego życia. Nie zwalniajmy ich dla kaprysu, albo dlatego, że podobno "dzieje się źle", albo że drużyna nie wygrywa. Panowie zmiennicy nie róbcie z siebie Batmanów, bo czas robi swoje i nie znacie dnia ani godziny nadzwyczajnego zebrania lub kaprysu prezesa, który powie "zwalniam pana panie Mietku, bo tak mi się podoba" i żaden związek zawodowy na świecie nie wystąpi w waszej obronie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24