Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boczny Tor w rzeszowskim WDK: piękne czasy, gdy grały Genesis i Yes

Jaromir Kwiatkowski
Fot. Wojciech Zatwarnicki
Rzeszowska grupa Boczny Tor, powracająca po 28 latach milczenia, dała w Rzeszowie dobry koncert, ale mimo to muzycy i słuchacze mogą mieć poczucie niedosytu.

Koncert był krótki, trwał około godziny. Trochę mało, jak na powrót. Na program występu złożyły się głównie utwory z wydanej w tych dniach… debiutanckiej płyty "Boczny Tor 1". Były pewne problemy techniczne, m.in. szwankowały odsłuchy, przez co muzycy nie zawsze słyszeli siebie nawzajem.

Wydobyć się z niszy

Piosenki zespołu to muzyczna podróż do lat 70. i początków 80., kiedy największe sukcesy święciły takie tuzy rocka symfonicznego jak brytyjskie Genesis i Yes czy polskie SBB. Nie zabrakło też nawiązań do muzyki ilustracyjnej, trochę klasycyzującej ("Wyspa szczęśliwa") czy do modnego w tamtym czasie jazz-rocka. Nie oznacza to jednak, że zespół zatrzymał się, a jego koncert był wyłącznie sentymentalną podróżą do "starych dobrych czasów". Warto było zobaczyć, jak duże postępy zrobił np. bardzo zdolny gitarzysta Witold Sądaj, który dla mnie był najjaśniejszym punktem zespołu.

Muzycy skoncentrowali się w ostatnim czasie na przygotowaniu koncertu w WDK i o dalszych planach myśleli mniej. Pierwszy wniosek, jaki płynie z tego występu, którym to wnioskiem podzieliłem się zresztą na gorąco z klawiszowcem Jerzym Marczakiem i wokalistą Rogerem Kusiem, to potrzeba sprawnego menedżera, który będzie miał pomysł na wypromowanie grupy.

Nie będzie to zadanie łatwe, bo Boczny Tor rzeczywiście jest trochę na muzycznym bocznym torze: ta muzyka to dziś nisza, i to dość płytka, bo zespoły grające ten rodzaj rocka można policzyć na palcach. Trudno ją też uświadczyć w rozgłośniach radiowych.

Nic więc dziwnego, że najżywiej reagowało średnie pokolenie, w tym - sądząc po okrzykach - znajomi członków zespołu. Dla młodzieży to "terra incognita", stąd i jej reakcje były o wiele chłodniejsze. A szkoda, bo to piękny, ambitniejszy rodzaj rocka.

Mają jeszcze spory power

Członkom zespołu wypada życzyć, by się nie zniechęcali i "grali swoje". Zwłaszcza, że - jak komentował po koncercie jeden z uczestników - piękne jest już samo to, że muzycy spotkali się po tylu latach, by pograć dla przyjemności swojej i nas. Od siebie dodam: nie tylko spotkali się, ale udowodnili, że mają jeszcze spory power i zasługują na o wiele więcej niż tkwienie na bocznym torze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24