Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Byki" uratowały skórę. PGE Stal żałuje straconej szansy

Marek Bluj
Żużlowcy PGE Stali Rzeszów walczyli dzielnie z faworyzowaną Unią Leszno, ale na finiszu zabrakło im trochę szczęścia. To była kolejka gości, którzy trzy mecze  wygrywali w stosunku 48:42
Żużlowcy PGE Stali Rzeszów walczyli dzielnie z faworyzowaną Unią Leszno, ale na finiszu zabrakło im trochę szczęścia. To była kolejka gości, którzy trzy mecze wygrywali w stosunku 48:42 KRZYSZTOF KAPICA
- Już miałem nadzieję, że wygramy, ale rywale dopadli nas na samym końcu - żałował straconej szansy na pokonanie Unii Leszno Greg Hancock, po niedzielnym meczu PGE Stali Rzeszów z leszczyńskimi "Bykami".

To było bardzo ciężkie spotkanie. Z bardzo mocną drużyną z Leszna walczyliśmy z ogromnym zaangażowaniem. Nie udało się, przegraliśmy - komentował wynik i porażkę 42:48 Amerykanin, który stwierdził, że już raz spotkał się z taką sytuacją, że wyścig był powtarzany, ale nie przypomina sobie, kiedy to było. - Ja też przegapiłem jeden start, powiedziałem potem swoim mechanikom, że chyba taśma poszła nierówno... - dodał "Herbie".

Nikt nie miał żadnych pretensji do zawodników. Wszystkie skierowane zostały pod adresem arbitra Artura Kuśmierza, który po interwencji drużyny gości i obejrzeniu powtórki podjął decyzję o powtórzeniu 13. wyścigu; uznał, że taśma startowa poszła nierówno w górę. - W mojej opinii decyzja ta nie była wobec nas fair. Wygraliśmy wyścig, a potem zabrano nam punkty - powiedział Peter Kildemand.
- Walczyliśmy do końca, dlatego porażka boli. Trochę zawiódł nas powtarzany trzynasty bieg. Przyznam szczerze, że nie widziałem, czy taśma na starcie poszła równo, czy nie, bo nie wszystko z parku maszyn widzę. Bieg jednak został powtórzony. Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. Chyba zbyt krótko jestem w żużlu. Potem zeszło z nas powietrze i Unia nam odjechała - ubolewał trener Janusz Ślączka.

- Unia to jednak bardzo mocna drużyna. Każdy wynik był w tym meczu możliwy. Wiadomo, chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Z takim zespołem jednak nie wstyd jest przegrać - zakończył coach "Żurawi".
- My z regulaminem nie walczymy, jeżeli taśma poszła nierówno, to sędzia miał prawo ten wyścig powtórzyć - komentował Adam Skórnicki, menedżer "Byków". - Aczkolwiek nie tylko w tym biegu taśma poszła nierówno. Pilnowaliśmy tych rzeczy, które działają na naszą niekorzyść. Wypatrzyliśmy błąd maszyny startowej i wykorzystaliśmy go.

- Przegraliśmy z najlepszą drużyną w lidze, zawodnicy dali z siebie wszystko. Pozostała tylko sportowa złość. Dopisali kibice, byli nowi sponsorzy i dobra organizacja. Z tą porażką trzeba było się liczyć. Trochę szkoda... - stwierdził prezes klubu Andrzej Łabudzki.

Po meczu arbiter opuścił wieżyczkę w asyście policji. - Kibice mieli prawo być niezadowoleni, czemu dali wyraz, ale nie było żadnych ekscesów, nikomu włos z głowy nie spadł. Sędzia nie jest bogiem, on też może się pomylić. Czy to był błąd, nie mnie to oceniać. Wszystko odbyło się zgodnie z przepisami - mówi Łabudzki.

W tę niedzielę dojdzie w Grudziądzu do pojedynku dwóch beniaminków. GKM podejmował będzie PGE Stal. Obie drużyny bardzo potrzebują zwycięstwa. - Grudziądz jest mocnym zespołem, szczególnie na swoim torze. Zresztą każde spotkanie jest dla nas jednakowo trudne i musimy starać się walczyć na maksymalnych obrotach oraz budować zespół, aby był coraz silniejszy - podkreślił Hancock, kapitan rzeszowskiej ekipy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24