Była sprinterka Resovii dopingowała syna, a ten wygrał sztafetę

Jak dzieci zniosły zawody?EC: Całkiem dobrze. Dystans był przemyślany, po dwieście metrów, niezbyt wyczerpujący. Poza tym biegło po czterech uczniów z czwartej, piątej i szóstej klasy.

Syn może być zadowolony, bo Szkoła Podstawowa nr 25 wygrała.EC: Nie tylko chłopcy się spisali. Dziewczyny z tej samej szkoły też wygrały.

Hubert rzeczywiście trenuje bieganie, czy zwykle biega za piłką.EC: Mam trójkę dzieci. Najmłodsze, córka, jeszcze nie wie, co chciałaby robić. Hubert lubi bieganie i skacze w dal w Resovii. Młodszy syn dla odmiany trenuje piłkę nożną. Dzieciom niczego nie narzucamy. Robią to, co lubią. Pewnie jeszcze nie raz coś zaczną, a potem im się zmieni gust.

Wygrywając, uczniowie z SP 25 pomogli przy okazji finansowo szkole.EC: Tak jest. Zwycięstwo sponsor nagradzał sumą trzech tysięcy złotych, które szkoła może przeznaczyć na sprzęt sportowy. Myślę, że szkoła może być dumna ze swoich uczniów.

Widać, że dzieci mają geny sportowe.Trenowałam biegi sprinterskie w Resovii po okiem Stanisława Zaborniaka. Byłam reprezentantką Polski, startowałam na dużych imprezach, między innymi na mistrzostwach Europy. Miałam szansę na igrzyska do Sydney, ale szyki popsuła mi kontuzja. Z tego też powodu skończyłam przygodę z wyczynowym sportem.

Pan też biegał?TC: Grałem w piłkę nożną w tak zwanych buraczanych ligach (śmiech). Młodszy syn trenuje trzeci rok piłkę nożną w Akademii Młodych Orłów w Rzeszowie. Cieszę się, że aktywnie spędza czas, choć go nie naciskam. Sport jednak uczy dyscypliny, pokory, konsekwencji. Ważne, że nie siedzi w domu godzinami przed komputerem, co się dziś nagminnie zdarza u jego rówieśników. Nie chciałbym, aby życie dzieci ograniczało się do tableta.

Rzeszów dorobił się wielu biegów. Uczestniczycie w nich czasem państwo?EC: Nie, ale zawsze jesteśmy w gronie tych, którzy pomagają w organizowaniu tych imprez.