- Jestem pełen podziwu dla niego, że do dziś grał na ligowym poziomie.
Wyłowiony na rozgrywkach szkolnych
W ostatnią sobotę 49-letni Stanisław Szpila rozegrał swój pożegnalny mecz. Na boisku w Grodzisku Dolnym spotkały się zespoły oldbojów Grodziszczanki (ze Szpilą w składzie) i dawni piłkarze Stali oraz przyjaciele Staszka.
- Całe to moje granie w piłkę, to były wspaniałe czasy, poznałem dużo ludzi i chyba mnie lubili, bo sporo ich tu przyjechało na ten mecz pożegnalny - mówi Szpila, którego zespół pokonał dawną Stal 3-2.
- Aż się zdziwiłem, kiedy ich wszystkich zobaczyłem na rozgrzewce. Przyszedł jednak czas by dać sobie spokój, zajmę się więcej trenowaniem młodzieży w Grodziszczance.
Poważne granie w piłkę u Szpili zaczęło się, gdy miał 15 lat. Wraz ze szkolną drużyną z Grodziska Dolnego dotarł niespodziewanie do finału wojewódzkiego szkół podstawowych, w którym zagrał przeciwko SP nr 9 z Rzeszowa.
- Miałem takiego bzika, by jeździć na rozgrywki szkolne i pojechałem na ten finał. Staszek od razu wpadł mi w oko, bo zdecydowanie wyróżniał się w tłumie tych chłopców - wspomina Marek Chlewicki, ówczesny trener drużyn młodzieżowych w Stali Rzeszów.
- Trener Chlewicki przyszedł po meczu do naszej szatni i zaprosił mnie do szkoły sportowej w Rzeszowie. Nie pamiętam jak to było, ale zgodziłem się - dodaje Szpila.
- Jak się okazało trafiłem z nim w dziesiątkę - mówi Chlewicki.
- Staszek to był wzorowy chłopak do prowadzenia. Dla niego trening był najważniejszy, mógł nie jeść, nie pić, ale trening miał być.
Debiut z Hutnikiem
Jako junior młodszy - szybko wraz z Edwardem Jodłowskim, Arturem Probolą i Mariuszem Bąkiem - trafił do drużyny juniora starszego prowadzonej przez Alojza Matysiaka. Ten zespół zdobył wówczas trzecie miejsce w kraju.
- W ostatnim sezonie w wieku juniora Staszek wraz z Edkiem i Bogdanem Nowakiem strzelili w sumie 90 goli, wygrywaliśmy wtedy nawet z mocną drużyną z Mielca - wspomina Chlewicki.
- Już wtedy kilku chłopców z tej drużyny, w tym Staszek, mieli za sobą debiuty w pierwszej drużynie.
- To był chyba mój najważniejszy mecz w życiu. Kiedy z Edkiem zadebiutowaliśmy w II lidze z Hutnikiem Kraków, graliśmy obaj cały mecz, a on strzelił gola i wygraliśmy 1-0 - wspomina wychowanek Grodziszczanki.
- Spadliśmy w tym sezonie z ligi, ale i tak miło wspominam ten czas. Po dwóch latach zresztą znów awansowaliśmy. Do Bielska pojechało sporo kibiców by świętować. Nawet orkiestra zakładowa grała.
Najlepszy kolega
Stal w II lidze znów zagościła tylko na sezon, był to ostatni sezon jednocześnie Szpili w zespole. świętować Po ostatnim meczu w Białymstoku z Jagiellonią, mieliśmy roztrenowanie - wspomina Szpila.
- Chciałem technicznie wbić piłkę do bramki, a Jurek Szeliga z kolei wybić ją mocniej i tak się stało, że najlepszy kolega mnie trafił. Coś mnie zakłuło w kolanie i długo nie chciało przejść. Byłem na konsultacji w Piekarach Śląskich, jeździłem tam przez rok na zastrzyki, to pomagało, ale potem trafiłem do wojska i te dwa lata zrobiły swoje.
Miałem różne propozycje grania w czasie wojska, ale ta moja kontuzja była ciągle nie zaleczona i na treningach się kończyło. Po roku przeniesiono mnie do Przemyśla i już jak tam byłem, grałem w Grodziszczance, gdzie zostałem do dziś.
Miałem oferty gry w Leżajsku, w Zelmerze, ale najbardziej przekonywujący byli działacze stąd. Pewnie gdyby nie kontuzja to coś by z tego jeszcze było, bo Jurek czy Edek długo grali w Stali. Nie trzeba jednak żałować tego co się stało.
A jaki był poza boiskiem?
- Jako o koledze to można mówić tylko dobrze. Tworzyliśmy świetną paczkę w tamtych czasach, również poza boiskiem. Zresztą nadal się przyjaźnimy - mówi Jerzy Szeliga.
- Był towarzyski, ale nie był to typ imprezowicza, miał swoje kino. Chodził na wszystkie filmy, jakie tylko leciały. Raz nawet zaprosił do kina dziewczyny ze swojej miejscowości. Poszliśmy razem z nimi ja i Wiesiek Nawrocki. Teraz jedna z tych dziewczyn jest moją żoną, pół drużyny było na naszym weselu w Grodzisku Dolnym.
Szpila był też uważany w zespole za tego, który łagodził konflikty. - Nie przypominam sobie żeby na kogoś się kiedykolwiek złościł - przyznaje Jodłowski.
- No może tylko wtedy gy ktoś mu dżem podjadał w internacie, ale wtedy też znalazł na to bezkonfliktowy sposób. Kto go zna wie jaki jest Staszek, jego nie da się nie lubić.
- Szybko to zleciało. Większość piłkarzy kończy karierę mając 35 lat. Może i ja w tym wieku powinienem był skończyć. Ciężko było się zdecydować na koniec. Jeszcze pewnie mógłbym przeciągnąć to wszystko z rok lub dwa, czuję się jeszcze na siłach by dalej grać. Jednak w wieku 50 lat nie ma już co szaleć. Kontaktu z piłką na pewno nie stracę, bo trenuję młodzież u nas w Grodzisku, może dzięki temu będę miał dla nich więcej czasu - skwitował Szpila.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dariusz Wieteska jest już po rozwodzie. Znajomy aktora zdradził nam szczegóły!
- Pamela Anderson ma już prawie 60 lat! Oto, jak teraz wygląda. Rezygnuje z silikonu!
- Znaleźliśmy Joannę z "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym". Co dziś robi?
- Tak Chyra spędza czas z małym synkiem! Dziecko jadło kurczaka z reklamówki | ZDJĘCIA