Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były prezes Crasnovii: Kazimierz Greń czasu nie cofnie

Tomasz Ryzner
Benedykt Czajkowski jest przekonany, że prokuratura unieważni walne w podkarpacki ZPN-ie
Benedykt Czajkowski jest przekonany, że prokuratura unieważni walne w podkarpacki ZPN-ie Krzysztof Kapica
Wywiad z BENEDYKTEM CZAJKOWSKIM, byłym prezesem Crasnovii, który domaga się unieważnienia walnego zebrania w Podkarpackim ZPN-ie

- PZPN przyszedł z odsieczą Podkarpackiemu ZPN-owi. Na ostatniej rozprawie wpłynęło pismo, w którym warszawska centrala stwierdza, że podkarpackie walne odbyło się zgodnie ze statutem.

- Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Prezes Kazimierz Greń zasiada w zarządzie PZPN-u i robi wszystko, by sprawa potoczyła się po jego myśli. Jednak czasu nie cofnie. Pani prokurator celnie skomentowała sprawę; pan Greń przestrzega statutu, gdy jest mu to na rękę. Jestem przekonany, że prokurator i sąd nie da się nabrać na papierek stworzony pod Grenia. Statut Podkarpackiego ZPN w paragrafie 5-tym mówi, że Podkarpacki ZPN jest członkiem PZPN-u, FIFA i UEFA i działa zgodnie z jego statutem, regulaminami, uchwałami i wytycznymi. Wygląda na to, że teraz mamy inne prawo, co nas najmniej interesuje, bo sąd rozpatruje sprawę sprzed roku.

- Wnioskował pan o unieważnienie podkarpackiego walnego głównie dlatego, że wyboru delegatów na nie dokonano w powiatach, zamiast w okręgach i podokręgach. PZPN utrzymuje, że to nie uchybiło statutowi PZPN-u.

- Nie jestem stroną w postępowaniu i niczego do sądu nie zanosiłem, jak niektórzy mówią. Wszystko, co było niezgodne ze statutem, opisałem i zaniosłem do prokuratury i tam moja rola się zakończyła. Gdyby pan Greń przestrzegał statutu nie byłoby sprawy. Jako prezes powinien czuwać nad przestrzeganiem tego dokumentu. Dlaczego wybory odbyły się w powiatach, a nie w okręgach i podokręgach? W powiatach łatwiej było wpływać na kluby i zbierać mandaty. W tych sprawach pan Greń jest bardzo dobry.

- W sprawie terminu Warszawa dowodzi, że w kwestii wyboru władz wojewódzkich PZPN nie narzuca terminów regionalnym związkom.

- To nieprawda. Statut PZPN jednoznacznie określa, kiedy mają odbyć się wybory w wojewódzkich związkach i na jakich zasadach. Pismo z Warszawy, które się pojawiło w sądzie, zostało według mnie stworzone naprędce na potrzeby pana Grenia i jego dworu. Sam fakt, że dokument nie był podpisany świadczy o tym, że ktoś bał się poniesienia odpowiedzialności karnej za wprowadzanie sędziego i prokuratora w błąd. Przytoczę jeszcze jedną sprawę, którą pani prokurator powinna dołączyć do sprawy - otóż wybór delegatów na zjazd wyborczy w Warszawie też był niewłaściwy, bo wszystkie władze i delegaci na zjazd muszą być wybrani na pierwszym zjeździe sprawozdawczo-wyborczym Podkarpackiego ZPN.

Tak nie było, wybrani zostali, jeśli się nie mylę, na nadzwyczajnym zebraniu delegatów w innym terminie. Wracając do pisma z Warszawy, to co do dnia wyboru centrala nie wtrąca się. Ale tylko co do dnia. Reszta jest ustalona, wojewódzkie walne ma się odbyć najwcześniej 6 miesięcy a nie później, jak 2 miesiące przed walnym w Warszawie. Wszystkie związki wojewódzkie zastosowały się do uchwał i statutu, tylko podkarpacki postanowił zrobić zebranie w dniu imienin pana Grenia. Ten ostatni zarzucał prezesowi Lacie, że termin wyborów w PZPN-ie ustalony na grudzień jest niezgodny z statutem. Lato ten termin poprawił, na październik, a prezes podkarpackiego związku zrobił jak chciał, bo jego prawo nie obowiązuje.

- Sprawa potrwa, a Crasnovia nadal jest na aucie. Co pan radzi klubowi, słyszał pan o jakichś inicjatywach działaczy?

- Jak wcześniej mówiłem, rok temu odszedłem z klubu przede wszystkim dla dobra młodzieży. Ten klub był moim oczkiem w głowie. Poświęciłem dla niego dużo czasu, nie szczędziłem pieniędzy. Pod moim zarządem z "gęsiowiska", jak niektórzy mówili, zrobiliśmy piękny obiekt. Kiedy byłem prezesem Crasnovia grała w IV lidze. Gdy odszedłem, całą rundę jesienną z powodzeniem walczyła o punkty. Ja z Greniem się nie układałem. Skoro uważał, że ma prawo do takich sankcji, to powinien je nałożyć jeszcze w ubiegłego roku, gdy złożyłem dokumenty do prokuratury.

Z działaczami Crasnovi od roku nie mam kontaktu, odsunęli się ode mnie. Układali się z panem Greniem i marnie na tym wyszli. Zaczęło się od spotkania, na które zaprosili prezesa do Crasnovii. Nie wiem dlaczego pan Stanisław Ziaja (wiceprezes Crasnovii - przyp. red.) w materiale TV Rzeszów krył prezesa i nie powiedział prawdy o szantażu " jak mu nie odbierzecie mandatu na zjazd to dam wam trzy walkowery i wyrzucę z rozgrywek". To o mnie. Prezes dopiął swego, pozwolił grać Crasnovii w jesiennej rundzie.

Po wyroku sądu okręgowego wpadł w furię, odświeżył sprawę i zaczął grozić Crasnovii, bo mnie nie mógł. Następnie ktoś wpadł na pomysł by zamieścić w Nowinach informację, że działacze Crasnovii odcinają się od mojej osoby, że nie podważają wyborów wszystkiego. Prawdą jest, że nie mają nic wspólnego z materiałami, jakie złożyłem i będę składał do prokuratury albo sądu. Zaznaczyłem w sądzie panu Hławce (wiceprezes podkarpackiego ZPN-u - przyp. red), że "ja was do sądu nie podawałem, ale skoro chcecie, to będziecie chodzić".

Co do działaczy, to widzimy jak sobie radzą. Co bym im doradził? Nic, są mądrzejsi ode mnie. Jak na układaniu z Greniem wyszedł zarząd Crasnovii, wszyscy widzą. Najbardziej szkoda młodzieży, bo nie jest niczemu winna. Panu Greniowi nic mu nie dawało prawa do karania młodzieży. Przypomnę czasy jak pan Greń obrażał PZPN I prezesa Lato. Czy PZPN wpadł na pomysł, żeby wyrzucić Podkarpacki ZPN ze swoich struktur? Nie, karał finansowo pana Grenia.
- Pozwał pan związek o próbę wyłudzenia od Crasnovii 10 tysięcy. Co w tej kwestii słychać?

- Sprawa będzie w sądzie już niedługo. Podkarpacki ZPN nie miał prawa nakładać zwrotu kosztów adwokackich na Crasnovię. Takie prawo ma tylko sąd, a że stroną jest prokuratura to jest zwolniona z urzędu. Wbrew opowiadaniom pana Grenia sprawa się jeszcze nie zakończyła. Pan Lada podpisał się na piśmie żądającym od Crasnovii zwrotu 10 tysięcy złotych. Sygnalizowałem, że jest to próba wyłudzenia nienależnych pieniędzy i powiadomiłem pismem zarząd Podkarpackiego ZPN, że jeżeli jeszcze raz powtórzy się taka sytuacja, to powiadomię odpowiednie organy. Po wyroku sąd okręgowego znowu wpłynęło pismo o zapłatę 10 tysięcy, a że było to związane z moją osobą, nie pozostało mi nic innego jak powiadomić prokuraturę.

- Uznał pan także, że związek godzi w pana dobre imię. Domagał się zamieszczenia przeprosin w Nowinach, ale związek nie przyjął pańskiego pisma.

- Moja kancelaria prawna wysłała list polecony do Podkarpackiego ZPN-u o zaprzestanie szkalowania mojej osoby. To co pojawiło się na stronie związku i związkowej gazetce nie ma nic wspólnego z prawdą. Listu poleconego nie odebrano, po miesiącu wrócił z powrotem do kancelarii. Do związku wysłano ostrzeżenie na pocztę internetową. To, że złożyłem zawiadomienie do prokuratury o nieprawidłowościach w wyborach, nie było pomówieniem. Pan Greń miał szansę nie raz spotkać się i wytłumaczyć się ze swoich działań. Zawsze odmawia.

W TVP-INFO pani redaktor próbowała z nim rozmawiać. Wypalił: "oni poskładali tam, gdzie nie powinni poskładać, wiedzą co mają zrobić, wtedy jest światełko w tunelu". To sporo mówi o tym, co ten człowiek wyrabia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24