Były rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu przez rok nie stawiał się w krakowskim sądzie, gdzie miał rozpocząć się jego proces. Wreszcie, miesiąc temu sąd stracił cierpliwość i nakazał ściganie go w całym kraju.
Naukowiec wciąż jednak cieszy się wolnością, bo sąd choć mógł, nie przesłał dotąd policji listu gończego. Uznał bowiem, że powiadomi policję dopiero, gdy postanowienie o tymczasowym aresztowaniu stanie się prawomocne. Czyli po rozpatrzeniu przez sąd zażalenia, które wniósł obrońca Antoniego J.
Sąd Okręgowy miał się nim zająć we wtorek, ale nie mógł tego zrobić. Powód? Oskarżony zarzucił krakowskiemu sądowi stronniczość i zawnioskował, aby wyłączyć go z jego sprawy.
- Wniosek został odrzucony. Ale sąd rozpatrzenie zażalenia musiał przełożyć o tydzień - mówi Rafał Lisak, rzecznik SO w Krakowie.
Przypomnijmy, że profesor ma odpowiadać m.in. za: przyjmowanie korzyści osobistej od studenta poprzez doprowadzenie go do obcowania płciowego, pobieranie pieniędzy za pomoc za otwarcie i zamknięcie przewodów doktorskich, wyłudzenie z uczelni 230 tys. zł. i nakłanianie podwładnego do składania fałszywych zeznań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?