Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cała prawda o wojnie. Wspomnienia Feliksa Jeziorskiego z Warszawy

Feliks Jeziorski
Miałem zaledwie 5 lat. Był to pamiętny wrzesień 1939 roku w miejscowości Jawornik Przedmieście w ówczesnym pow. rzeszowskim.

Miesiąc wrzesień dla każdego z nas jest szczególny, pozostawia zawsze jakieś wspomnienia. Najczęściej są to wspomnienia związane z początkiem nowego roku szkolnego i nauką w nowej wyższej klasie. W moim przypadku sięgam pamięcią jeszcze wcześniej, kiedy miałem zaledwie 5 lat.

Był to pamiętny wrzesień 1939 roku w miejscowości Jawornik Przedmieście w ówczesnym pow. rzeszowskim. Tutaj nie było znaczących walk naszych wojsk z najeźdźcą niemieckim. Chcę jednak przywołać wspomnienia tamtego lata, chwile grozy, niepewność jutra, które towarzyszyły wkraczaniu wojsk okupanta. Były one tak silne, że głęboko utkwiły w mojej pamięci.

W moim wieku, chociaż nie rozumiałem jeszcze co to jest wojna i zwycięstwo wroga, czułem, że stało się coś tragicznego. Miałem poczucie bezpowrotnej utraty czegoś bardzo ważnego.

O wybuchu II wojny światowej moi rodzice dowiedzieli się z radia słuchawkowego. Początkowo były to informacje słowne, po kilku dniach nadawano zaszyfrowane informacje literowo-cyfrowe, całkowicie dla nas niezrozumiałe. Niedługo potem umilkło radio Warszawa, brak było wiadomości, co się dzieje na froncie, co z najbliższymi, którzy byli powołani do wojska. Groza zapanowała zwłaszcza wśród ludzi młodych, u nas w górnej części Bazar przysiółka Jawornika Przedmieście wielu z nich planowało ucieczkę, nie wiedząc nawet dokąd.

Pewnego dnia, późnym wieczorem, przybył do nas nieznany mężczyzna. Powiedział, że jest pracownikiem banku w Rzeszowie i idzie w kierunku Przemyśla. Za nocleg i śniadanie chciał zapłacić. Wtedy ojciec mu powiedział, żeby zachował pieniądze, gdyż będą mu potrzebne na kupno wody. Odradzał mu tę ucieczkę, bo jako samotny cywil bez broni nie miał szans przejść przez tereny zamieszkałe przez Ukraińców. Mężczyzna był zdziwiony taką oceną sytuacji. Po kilku dniach wrócił przyznając ojcu rację. Dodał jeszcze, że był świadkiem ostrzelania uciekającej ludności cywilnej przez samoloty niemieckie.

Duże wrażenie wywarł na mnie wycofujący się oddział żołnierzy polskich. Bardzo zmęczeni odpoczywali pod sadem, zdjęli buty i owijacze. Czułem się wśród nich jak wśród dobrych znajomych, rozmawiali ze mną i częstowali się jabłkami. Ojciec natomiast wyjął starą mapę wojskową z czasów austriackich i z dowódcą rozważali trasę dalszego przemarszu.

W okresie mojego dzieciństwa często przyglądałem się wiszącemu na ścianie obrazkowi. Intrygowała mnie postać wojskowego na koniu w asyście stojącego obok żołnierza. Dowiedziałem się później, że był to gen. Józef Bem ze swoim nieodłącznym towarzyszem-adiutantem. Z tych czasów utkwił mi również w pamięci wizerunek Tadeusza Kościuszki w czapce maciejówce wyszyty na makatce. Klimat panujący w domu sprawiał, że odczuwałem więź tych osób z przybyłymi do nas żołnierzami. Obecnie, ilekroć usłyszę słowa pieśni: ,,piechota ta szara piechota", przypomina mi się ten biedny oddział żołnierzy Września.

Był jednak jeden moment optymizmu, kiedy w oddali przed Łysą Górą w Szklarach zobaczyłem pożar. Dowiedziałem się kilka godzin później, że był to płonący czołg niemiecki, który został ostrzelany z działka przeciwpancernego przez naszych żołnierzy. Ich niewielki oddział niespodziewanie znalazł się na trasie przemarszu wojsk niemieckich. Zginął żołnierz niemiecki, który był w czołgu, reszta załogi przebywała wówczas w pobliskim domu. Nasi żołnierze bez strat podążali dalej bocznymi drogami.

Armia niemiecka, prowadząc wojnę błyskawiczną, poruszała się głównymi drogami. Do nich należał również tzw. gościniec na trasie Rzeszów-Dylągówka-Szklary z rozjazdem na Dynów i Jawornik Polski. Nasz dom znajdował się przy bocznej drodze. Tutaj nie pojawiali się Niemcy, byliśmy bezpieczniejsi, znana była opinia - "lepiej im się nie pokazywać na oczy". Tą drogą najbezpieczniej poruszali się uciekinierzy i zagubieni żołnierze.

Kiedyś, biegając przed domem, zobaczyłem w świetle zachodzącego słońca pędzący od strony Dylągówki samochód osobowy koloru czerwonego (pojazd jakiego jeszcze nie widziałem), a za nim unosiły się tumany kurzu. Dowiedziałem się, że jechał nim polski oficer, który zatrzymał się niedaleko przy skrzyżowaniu dróg i poprosił o wskazanie mu bezpiecznej drogi. Pojechał dalej bocznymi drogami w kierunku Hadel Szklarskich. Dokąd dojechał, trudno powiedzieć, wokół przemieszczały się wojska niemieckie. Obecnie ten samotny oficer przypomina mi kapitana z pierwszego odcinka serialu "Polskie Drogi", być może także ten oficer miał do spełnienia jakąś ważną misję państwową.

Z tych kilkunastu dni wrześniowych utkwił mi w pamięci ostatni obraz. Późnym popołudniem rodzice wybrali się do znajomych. Jak zwykle pobiegłem za nimi. Przechodząc obok zagajnika poniżej domu usłyszeli jakiś odgłos. Ojciec ostrożnie wszedł do zagajnika i zobaczył tam ukrytego człowieka. Okazało się, że był to nasz żołnierz, pochodził ze Szklar z dalszej rodziny mamy. W ostatniej potyczce z Niemcami jego oddział został rozbity, a on, zdezorientowany, upierał się - w rozmowie z ojcem - że pójdzie dalej w kierunku Przemyśla, twierdząc, że "tam są nasi". W końcu ojciec przekonał go, że nie ma szans, wpadnie w ręce Niemców, którzy opanowali już całą okolicę. Wiadomo było, że już 13 września po krótkotrwałych walkach Niemcy zajęli Dynów.

Pamiętam, jak ten człowiek przyszedł do naszego domu i przebrał się w ubranie cywilne, które otrzymał od nas. Mama natychmiast udała się do Szklar do jego żony, która straciła już nadzieję, że mąż wróci. Jakaż była radość, na wieść, że wraca. Tego samego wieczora razem z żoną i małym dzieckiem niepostrzeżenie przemknął do własnego domu przechodząc przez szosę, którą poruszały się wojska niemieckie. Patrząc z perspektywy minionych 70 lat, oceniam wysoko upór tego żołnierza, który chciał dołączyć do swoich i bronić kraju. Myślę, że nie kierowały nim obawy, że go posądzą o dezercję, ale odpowiedzialność przed rodziną, przed krajem, świadomie pojmowana przez żołnierzy Września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24