Celnicy zapowiadają szybsze odprawy na przejściu granicznym w Korczowej

W ciągu doby 3 polsko-ukraińskie przejścia graniczne w regionie przekracza od 20 do 22 tysięcy osób. Nie licząc ruchu towarowego, dominują tzw. "mrówki", które pomimo surowych przepisów celnych, ciągle szmuglują papierosy.

Na Wschód wyjeżdżają i wracają stamtąd także przedsiębiorcy oraz turyści. Wszyscy bez wyjątku muszą stać w długich kolejkach i nawet po kilka godzin oczekiwać na odprawę paszportowo-celną.

- Jeszcze w tym miesiącu podróżni wracający z Ukrainy, a jadący przez przejście graniczne w Korczowej będą mogli przekraczać je znacznie szybciej niż miało to miejsce dotychczas - zapewnia Małgorzata Eisenberger, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. - Jest tylko jeden warunek. Nie mogą przewozić towarów w ilościach handlowych oraz większych niż dopuszczają normy.

Płynność odpraw ma zagwarantować tzw. pas "nic do oclenia". W praktyce, chociaż nazwa mówi sama za siebie, nagminnie korzystają z niego przemytnicy. Stąd konieczność szczegółowych rewizji.

- Teraz sytuacja ma ulec zmianie - kontynuuje Eisenberger. - Ów pas przeznaczamy wyłącznie dla przedsiębiorców prowadzących interesy po obu stronach granicy, pracowników firm i turystów wracających do Unii Europejskiej.

Na pasie "nic do oclenia" wprowadzona zostanie trzystopniowa kontrola.

- Możliwe będzie przekroczenie granicy tylko po rejestracji w systemie informatycznym, ale nie wykluczamy również szczegółowego sprawdzenia pojazdu w przeznaczonym do tego celu budynku - ostrzega Eisenberger. - Podróżni naruszający przepisy muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami: wysokimi mandatami bądź postępowaniami karnymi.