Brakuje na chleb

Od kilku tygodni zamieszczamy w ,,GL’’ kupon ,,Za dziękuję’’. Każdy, kto czegoś potrzebuje, może się do nas zgłosić. Szukamy też osób, które chcą się podzielić z innymi tym, co nie jest im już potrzebne, a może przydać się innym. Właśnie takie rzeczy dostaliśmy kilka dni temu od osoby, która chce pozostać anonimowa. Była to głównie odzież dla dzieci, ale też zabawki, książki, kasety wideo z bajkami... Zawieźliśmy je dwóm rodzinom.

Brakuje na chleb

Popegeerowskie osiedle w małym miasteczku koło Kostrzyna. 49-letnia Maria od wielu lat jest bez pracy. Mąż zarabia 600 - 800 zł miesięcznie. Za to trzeba wyżyć, ubrać dziesięcioletnią Monikę, pomóc trójce starszych dzieci i wnukom. - Czasami nie mam na chleb - mówi kobieta. Gdy przeczytała w ,,GL’’, że ktoś chce oddać odzież, od razu zadzwoniła. Wśród rzeczy, które jej zawieźliśmy, były głównie ubrania dla Moniki. Ale dziewczynka nie chciała wyjść z pokoju. - Wstydzi się, że u nas taka bieda - mówi jej mama. W końcu po chwili dała się namówić. Gdy zobaczyła nowiutki plecak, różową bluzeczkę i modną spódniczkę, uśmiechnęła się nieśmiało. Jej mama opowiadała później, że po naszym wyjściu całe popołudnie przymierzała rzeczy z wypiekami na twarzy. - Córka bardzo to wszystko przeżywała - opowiada Maria. - Wcześniej wyobrażała sobie, jak może wyglądać pani, która da jej ubrania po swoich córkach i o niczym innym nie mówiła - wspomina.

Przytuliła misia

Część rzeczy zawieźliśmy też do Ośna. - Bardzo się przydadzą, bo ubrać ośmioro dzieci nie jest łatwo - mówi bezrobotna Bożena S. Jej 12-letnia córka od razu wypatrzyła sobie spodnie i kurtkę, a młodsza przytuliła się do białego misia. - O bajka Disneya! - zawołała też z radością. Na pierwszy rzut oka widać było, że część ubrań jest za duża. - To żaden problem - mówi pani Bożena. - Przerobię je.