Badanie przeprowadzone przez UCE RESEARCH i SYNO Poland pokazuje, że aż 67,9 proc. rodaków ogranicza wydatki w sklepach przez rosnącą inflację i wysokie ceny. Cięć dokonują głównie osoby najstarsze, z najniższymi dochodami i pochodzące z największych miast. Ankietowani twierdzą, że najbardziej oszczędzają na artykułach odzieżowych, napojach alkoholowych oraz słodyczach i przekąskach. Raczej staramy się nie ograniczać naszych wydatków na taki asortyment, jak kawa i herbata, napoje bezalkoholowe oraz chemia gospodarcza.
- W ostatnim czasie wszystko podrożało o kilkanaście albo kilkadziesiąt groszy. Najbardziej to olej, masło, pieczywo, mleko, mięso, ciasto na wagę. Mam jedną z niższych emerytur i niestety, robiąc zakupy, muszę oszczędzać nawet na jedzeniu
- opowiada pani Teresa, 68-letnia mieszkanka Rzeszowa. - Martwię się, bo mają zdrożeć różne usługi i media.
Ekonomista dr Krzysztof Kaszuba prognozuje, że nadejdzie czas stabilizacji cen na, niestety, wyższym poziomie.
- Już wiosną twierdziłem, że w związku z wypłatą miliardów złotych w ramach tarcz antykryzysowych i tarczy finansowej należało podwyższyć podstawowe stopy procentowe w bankach.
I dodaje, że źródeł inflacji jest wiele.
- Jedno z głównych to wzrost cen surowców, w tym źródeł energii na rynkach światowych. Na ten wzrost, wywołany między innymi rosnącym popytem trzech miliardów mieszkańców Chin i Indii nie mamy wpływu. I nie będzie lepiej. Do tego dochodzi antyrozwojowa, proinflacyjna polityka analfabetów ekonomicznych z Parlamentu Europejskiego, którzy uznali, że handel uprawnieniami do emisji CO2 zbawi ludzkość. Zadłużenie Polski, ale także innych krajów, rośnie, a jednym z prostych narzędzi pozyskania przez rządy środków finansowych jest emisja pieniądza i korzyści finansowe z tytułu inflacji - podkreśla Krzysztof Kaszuba.
Zauważa też, że większość polskich miast przez ostatnie 20 lat zadłużała się.
- I dzisiaj obsługa zadłużenia jest realizowana m.in. przez wzrost cen odpadów, wody, ścieków. Płacą mieszkańcy, czyli my wszyscy
- wyjaśnia dr Kaszuba.
Na wartości traci też złotówka.
- W najgorszej sytuacji są tzw. frankowicze, którzy kolejny raz odczują wysoki kurs franka szwajcarskiego - mówi ekonomista.
- Eksporterzy nie będą narzekać, bo za sprzedane za granicą towary, produkty i surowce otrzymają więcej złotych niż wcześniej. Gorzej z importerami, a tak naprawdę z milionami Polaków kupującymi dobra z zagranicy. Cała gospodarka tak tego nie odczuje, ponieważ największe firmy, także na Podkarpaciu, to własność kapitału zagranicznego. Paradoksalnie dla wielu zagranicznych inwestorów to dobra wiadomość, bo za franka szwajcarskiego czy euro uzyskają więcej złotych.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"