Chcą "uwolnić Przemyśl" od prezydenta Roberta Chomy

Jej autor (autorzy) namawiają do działań w celu odwołania urzędującego prezydenta.

- Prawo do krytyki władz jest przywilejem życia w demokratycznym państwie - odpowiada prezydent.

- Czy prezydent Robert Choma może być zmęczony piastowaniem urzędu włodarza miasta? Na pewno zmęczył już przemyślan podwyżkami, brakiem wsłuchiwania się w potrzeby mieszkańców, arogancją i próżnością - twierdzi w tekście wprowadzającym Daniel Stołowski, autor strony.

Jest działaczem Wspólnoty Samorządowej Dolina Sanu. To jedyna osoba, która oficjalnie firmuje witrynę.

W tym samym artykule Stołowski wymienia kilkanaście powodów, które jego zdaniem mogą mieć mieszkańcy, aby odwołać prezydenta Roberta Chomę ze stanowiska. M.in. coraz gorsza sytuacja społeczno - ekonomiczna Przemyśla, kolejne podwyżki cen wody, wzrost opłat za wywóz śmieci, ogromne zadłużenie miasta, "próżność widoczną na przykładzie zakupu nowej limuzyny".

Część zarzutów jest rozwinięta w postaci osobnych artykułów.

Autor nawiązuje również do argumentów, które pojawiły się przy okazji nieudanej próby zorganizowania referendum w sprawie odwołania władz miejskich. Przeciwnicy takiego kroku wskazywali, że jest to chybiony pomysł z powodu braku wskazania odpowiedniej osoby, która mogłaby zastąpić Roberta Chomę.

- Jeżeli tak, to może zrezygnujmy z wyborów prezydenckich i wystąpmy z inicjatywą koronacji Roberta Chomy na króla królewskiego Miasta Przemyśla - proponuje Stołowski.

Prezydent do strony internetowej na jego temat podchodzi ze spokojem.

- Na szczęście prawo do krytyki jakichkolwiek władz jest przywilejem życia w demokratycznym państwie i tak pewnie można by traktować powstanie choćby tego portalu. Mam jednak poważne wątpliwości, co do intencji oraz obiektywizmu autora tekstów i osób, które go inspirują, bo z pewnością takie istnieją. Trudno mówić o wiarygodności i rzetelności, mając świadomość, że treści zawarte na stronie są narzędziem zwykłej walki politycznej, a nie wynikają ze szczerej troski o nasze miasto. Krótko mówiąc, to przygotowanie gruntu pod kampanię wyborczą - komentuje dla Nowin Choma.