Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcę by do Rzeszowa wróciło podnoszenie ciężarów

Rozmawiał Łukasz Pado
Szymon Kołecki
Szymon Kołecki pzpc.pl
Rozmowa z SZYMONEM KOŁECKIM, prezesem Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, byłym olimpijczykiem, który przyjechał do Rzeszowa, gdyż w czerwcu odbędą się tu mistrzostwa Polski do lat 23.

- Dlaczego akurat Rzeszów wybrał pan na organizację mistrzostw Polski, przecież tu nie ma podnoszenia ciężarów?
- Rzeszów mocno stawia na sport i my chcemy to wykorzystać, a poza tym chcę pomóc reaktywować w Rzeszowie podnoszenie ciężarów. Ono kiedyś tutaj było i od lat są czynione próby, by je przywrócić. Mistrzostwa Polski do lat 23, czyli druga co do ważności impreza organizowana przez nasz związek w kraju, mają w tym pomóc.

- Jacy zawodnicy wystartują w tych mistrzostwach?
- Złoty medalista igrzysk olimpijskich Adrian Zieliński niestety nie wystąpi, bo przekroczył już limit wieku, będą jednak inni, bardzo utytułowani zawodnicy, m.in. olimpijczycy z Londynu, czyli brat Adriana Tomasz i Krzysztof Zwarycz. Natomiast jeśli patrzeć bliżej to mamy medalistkę ostatnich mistrzostw Europy w tej kategorii Magdalenę Pasko. Zawodniczka prawie gospodarzy, bo trenuje w Lechii Sędziszów.

- Gdzie odbędą się zawody? Czy będzie to hala na Podpromiu?
- Tak planujemy, ale obawiam się tego, bo będzie problem, aby przez trzy dni zapełnić tak dużą halę. Oczywiście jest ona zarezerwowana i wiele wskazuje na to że impreza się tam odbędzie. Ale ja jestem zwolennikiem obiektu bardziej kameralnego, gdzie pomost i zawodnicy będą blisko widowni, wtedy jest lepsza atmosfera.

- Dlaczego warto przyjść na te zawody?
- Przede wszystkim dlatego żeby poczuć z bliska podnoszenie ogromnego ciężaru, poczuć uderzenie gdy spada. Większość ludzi ma problemy z podniesieniem 30, czy 40 kg, a tu się dźwiga grubo ponad dwieście. Poza tym, choć medaliści olimpijscy nie będą startować, postaram się, żeby Adrian Zieliński był na tych zawodach jako gość. Był dostępny dla kibiców, mediów. Ale on nie będzie jedyną atrakcją, bo członkiem honorowego komitetu organizacyjnego będzie znany wam Krzysiek Ignaczak, mój dobry przyjaciel.

- Jak się pan czuje nazywany prezesem. Pełni pan tę funkcję dopiero od 1 grudnia…
- Zdążyłem się przyzwyczaić do określenia prezes, choć początkowo było trudno. Większą radość sprawia mi jednak, gdy jestem przedstawiany jako medalista olimpijski, a prezes PZPC jest na drugim planie.

- Ma pan dopiero 31 lat. Wydaje się za wcześnie na emeryturę…
- Gdybym był w stanie uprawiać podnoszenie ciężarów na zawodowym poziomie, to mogę zacząć choćby dziś. Niestety zabieg mojego lewego kolana, na który poszedłem w 2008 roku z drobną kontuzją pogorszył stan mojego zdrowia i uniemożliwił treningi. To jednak nie znaczy, że przerwałem treningi dlatego, że podnoszenie ciężarów wyniszcza zdrowie. To błędny stereotyp. Nie podnoszę ciężarów ze względu na źle przeprowadzony zabieg.

- Niektórzy sportowcy mówią, że gdy skończą karierę zostaną trenerem. Pan został prezesem związku, takie było pańskie marzenie?
- Nigdy nie myślałem, że zostanę prezesem związku. Gdy byłem zawodnikiem zorientowałem się też w pewnym momencie, że nie zostanę też trenerem. Uważam, że nie byłbym wystarczająco dobrym trenerem. To trudna praca, a u mnie wszystko musi był proste. Jestem też za bardzo wymagający, boję się, że jako trener mógłbym komuś bardziej zaszkodzić niż pomóc.

- Pańska kadencja kończy się po igrzyskach w Rio de Janeiro. To pewnie jest główny cel pana i zawodników…
- Moim celem jest cztery medale polskich olimpijczyków i bycie najlepszym olimpijskim związkiem w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24