Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorujesz na etacie? Spodziewaj się kontroli ZUS

Małgorzata Motor
Wśród skontrolowanych osób były takie, które L4 wykorzystują, by nie dać się zwolnić z pracy.
Wśród skontrolowanych osób były takie, które L4 wykorzystują, by nie dać się zwolnić z pracy. Krzysztof Łokaj
Kontrolerzy ZUS masowo prześwietlają nasze L4. Starają się wyłapać tych, którzy uciekają na chorobowe, w obawie przed zwolnieniem z pracy.

Tylko w jasielskim oddziale ZUS wypłacono w ub. r. 60 tys. zasiłków chorobowych na prawie 42 mln zł. Dla porównania, rzeszowski oddział naliczył ich aż 171 tys. Razem ze świadczeniami rehabilitacyjnymi i zasiłkami opiekuńczymi kosztowało to prawie 105 mln zł.

Nie każdego chroni L4

Tylko część tych pieniędzy wypłacono rzeczywiście chorym pracownikom, bo wśród nich byli i tacy, którzy zwolnienie L4 wykorzystali, by nie dać się zwolnić z pracy.

- To dotyczy tylko zatrudnionych na czas nieokreślony. Aby zwolnić taką osobę, trzeba jej przecież wręczyć wypowiedzenie - zauważa Dawid Baran z Okręgowej Inspekcji Pracy w Rzeszowie.

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku osób z umowami na czas określony.

- Przykładowo, jeśli pracownik zatrudniony jest do końca lutego i nagle się rozchoruje przed końcem miesiąca, to umowa mu po prostu wygaśnie. Zwolnienie lekarskie w niczym mu nie pomoże, bo automatycznie przestaje być pracownikiem. Zwolnienie w takim przypadku chroni go jedynie finansowo - zwraca uwagę Dawid Baran.

Bo z chwilą, kiedy przestaje być pracownikiem, zasiłek wypłaca mu ZUS. Koszty naszego chorowania pokrywa również wtedy, gdy na zwolnieniu jesteśmy dłużej niż 33 dni. Do tego czasu pieniądze wypłaca pracownikowi firma. Dopiero od 34. dnia ZUS.

Każdy może być wytypowany

I to właśnie te osoby są na celowniku kontrolerów. I nie ma tu znaczenia, czy chorujemy rzadko. Takie osoby traktowane są na równi z tymi, które bardzo często biorą zwolnienia. A nawet z tymi, które już wcześniej przyłapano na lewych L4.

- U nas każde zwolnienie jest ewidencjonowane i to system kwalifikuje daną osobę do kontroli. Nie ma więc żądnej reguły - podkreśla Stanisław Sroka z jasielskiego oddziału ZUS.

Do pracownika na zwolnieniu przychodzi wezwanie do stawienia się u lekarza orzecznika. W rzeszowskim oddziale ZUS w porównaniu z 2010 r. liczba takich kontroli zwiększyła się aż o pół tysiąca. A podwoiła się tych domowych, kiedy wzywana osoba twierdzi, że nie jest w stanie dotrzeć do orzecznika.

Co w sytuacji, kiedy okaże się, że symulowaliśmy chorobę? Osoba, która zostanie przyłapana na pracy podczas choroby, lub której wystawiono zwolnienie bez powodu, z marszu traci prawo do zasiłku i następnego dnia po kontroli musi wrócić do pracy. Lekarzowi, który wystawił zakwestionowane L4 grozi wstrzymanie prawa do wypisywania zwolnień lekarskich nawet przez rok, a w rażących przypadkach zawiadomienie do prokuratury.

- Do takich sytuacji dochodzi jednak niezmiernie rzadko, bo trudno udowodnić lekarzowi, że w dniu, kiedy wystawiał zwolnienie, osoba była zdrowa. Z tego samego powodu nie przewidziano też kary dla pracownika - poza tą, że musi wrócić do pracy - tłumaczy Stanisław Sroka.

Nie warto symulować

A skoro tak, pracownicy bez większych skrupułów korzystają z L4. Bo problemy mogą się pojawić tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy pracodawca będzie zainteresowany skontrolowaniem chorowitego pracownika. Ten o taką kontrolę może wnioskować do ZUS zarówno wtedy, kiedy musi płacić wynagrodzenie za czas niezdolności do pracy, jak i wtedy, kiedy to ZUS wypłaca zasiłek.

Jeśli okaże się, że zatrudniona przez niego osoba, to symulant, może stracić do takiego pracownika zaufanie. To istotne w przypadku oczywiście osoby, której wcale nie groziło zwolnienie. W takiej sytuacji jego przyszłość w firmie może stanąć pod znakiem zapytania. W kontekście lawinowo rosnącej liczby bezrobotnych i malejących szans na ponowne zatrudnienie, symulowanie choroby wydaje się być ryzykowne.

- Dziś na jedno miejsce pracy przypada kilku a czasem nawet kilkunastu kandydatów. To sprawia, że z rynku pracy stopniowo eliminowani są symulanci i bumelanci, bo pracodawcy mają w kim przebierać - zauważa Tomasz Starzyk z D&B Poland.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24