Co dalej z odmulaniem zalewu w Rzeszowie? Wykonawca chce zrezygnować z prac

Prace przy odmulaniu stanęły na wakacjach. Po majowej i czerwcowej powodzi oprotestowali je ekolodzy. Twierdzili, że ze względu na wysoki stan wody opóźnił się okres lęgowy ptaków. Drugim argumentem były obawy o gazociąg biegnący pod dnem rzeki. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał protesty za zasadne i kazał wstrzymać prace. Od tej decyzji miasto odwołało się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

- NSA właśnie przyznał nam rację i uchylił decyzję WSA. Udowodniliśmy, że miejsce przebiegu gazociągu jest dokładnie opisane w pozwoleniu wodno prawnym i nie ma mowy o możliwości uszkodzenia go. Sąd zgodził się z nami także w kwestii powodzi. Poziom wody na zalewie był regulowany zaporą, dlatego nie wpłynął na okres lęgowy ptaków - tłumaczy Stanisław Homa, dyr. Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Rzeszowa.

Decyzja NSA oznacza, że po zakończeniu okresu ochronnego ptaków i ryb, 1 lipca będzie można wznowić odmulanie zalewu. Mimo tego, inwestycja stoi pod znakiem zapytania.

- Nie wiem, czy kontynuacja prac ma sens. Z każdej strony napotykamy problemy i protesty, a nasze urządzenia mogą pracować tylko na niewielkiej części zalewu. W tej sytuacji nie opłaca się wracać na Wisłok, skoro sprzęt mogę wykorzystać w innym miejscu - mówi Zbigniew Murjas, właściciel firmy Murpol prowadzącej prace.

Urzędnicy mają jednak nadzieję, że wykonawca nie wycofa się z inwestycji.

- Będziemy go do tego namawiać, zwłaszcza, że jeszcze niedawno deklarował w ratuszu gotowość do pracy - zapewnia dyr. Homa.