Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Contra In Vitro kontra Tomasz Kulesza. Czy poseł za karę pójdzie na pielgrzymkę?

Anna Janik
- Nie wiem, czy prezes Kotula, pozywając mnie do sądu kościelnego, tęskni za czasami świętej inkwizycji czy chce utworzyć państwo kościelne? – zastanawia się Tomasz Kulesza, poseł PO.
- Nie wiem, czy prezes Kotula, pozywając mnie do sądu kościelnego, tęskni za czasami świętej inkwizycji czy chce utworzyć państwo kościelne? – zastanawia się Tomasz Kulesza, poseł PO. Fot. Dariusz Danek
Tomasz Kulesza, poseł PO z Jarosławia, ma odpowiadać przed Sądem Metropolitalnym. Sprawę przeciwko niemu wnieśli tam członkowie stowarzyszenia "Contra In Vitro".

Parlamentarzysta nazwał członków stowarzyszenia Contra In Vitro "ateistami" i "praktykującymi niewierzącymi".

Przypomnijmy - słowa posła Tomasza Kuleszy dotyczyły czerwcowej akcji billboardowej stowarzyszenia. Członkowie "Contra In Vitro" wozili po ulicach Rzeszowa plakaty przedstawiające rozszarpane płody. Obok umieścili zdjęcie Bronisława Komorowskiego i podpisy: "Marszałek Komorowski popiera kompromis aborcyjny" i "kompromis aborcyjny zabija chore dzieci".

Niech przeprosi

Poseł sprawą był zbulwersowany, nie szczędził stowarzyszeniu słów krytyki.

- Teraz również się ich nie wypieram. Znam osobiście Bronisława Komorowskiego i wiem, że jest człowiekiem głęboko wierzącym, co zresztą potwierdza historia jego życia - komentuje wzburzony Kulesza. - Pracując na uczelniach katolickich wychował rzesze księży. Takie plakaty, celowo pokazywane na kilka dni przed wyborami, są ohydne, kłamliwe i niegodne prawdziwego chrześcijanina. Nie uważam, żeby w tej sytuacji słowa "ateiści" i "praktykujący niewierzący" były nie na miejscu - dodaje.

Jacek Kotula, prezes "Contra In Vitro", określeniami poczuł się jednak dotknięty. Razem z Ireneuszem Dzieszko, sekretarzem stowarzyszenia, złożył do sądu kościelnego dwa pozwy w tej sprawie. Powołuje się w nich na Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 220), który mówi, iż "nikomu nie wolno bezprawnie naruszać dobrego imienia, które ktoś posiada, ani też naruszać prawa każdej osoby do ochrony własnej intymności".

- Chcemy tylko, żeby sąd potwierdził, że to prawo naruszono i nakazał posłowi publicznie nas przeprosić. Nigdy nie żądaliśmy odszkodowania, ale prawdy - mówi Kotula.

Sąd nie zajmie się sprawą?

Sprawa plakatów stowarzyszenia "Contra In Vitro" trafiła do rzeszowskiej prokuratury rejonowej po tym, jak doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył na policji poseł Kulesza. Dochodzenie w sprawie zniesławienia marszałka Sejmu, jakim był wówczas Bronisław Komorowski umorzono. Ponieważ sprawa miała charakter prywatno-skargowy, pozew w tej sprawie mógł złożyć sam Komorowski. Jego sztab wyborczy z tego jednak zrezygnował.

Twierdzi, że taką formę ugody proponował Kuleszy już wcześniej, ale ten się na nią nie zgodził. - Uważałem, że o tym, czy naraziłem pana Kotulę na zniesławienie powinien zadecydować sąd. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie to sąd kościelny.

Kulesza dodaje, że stawi się na ewentualnej rozprawie w sądzie. Zapewnia, że nie zasłaniałby się immunitetem poselskim nawet wtedy, gdyby pozwoliłoby mu uniknąć procesu.

Kiedy skłócone strony zobaczymy na sali rozpraw, na razie nie wiadomo. Sąd Metropolitalny w Przemyślu, któremu podlega pochodzący z Jarosławia poseł, ma dwa tygodnie na wydanie decyzji.
Według dra Andrzeja Szymańskiego, specjalisty z zakresu prawa kanonicznego z Kędzierzyna-Koźla szanse, że sąd przyjmie pozew, są znikome.

- Pozew to prośba do sądu o zajęcie się sprawą i każdy może ją wnieść. Nie oznacza to jednak, że sąd tę prośbę spełni. W tej sprawie raczej będzie robił wszystko, żeby pozew oddalić - podejrzewa dr Szymański. - Sytuację porównałbym do sprawy krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Wyraźnie widać, że tutaj nie chodzi o wiarę i religię, ale o propagandę i zaistnienie w mediach. Z doświadczenia wiem, że Kościół unika niepotrzebnego rozgłosu, więc również w tej sprawie przyjmie zachowawczą postawę - twierdzi.

Ekskomuniki nie będzie

Innego zdania jest prezes Kotula.

- Przyzwyczailiśmy się do tego, że sądy kościelne zajmują się tylko sprawami unieważniania sakramentu małżeństwa. To nieprawda. Ten przemyski na sto procent przyjmie nasz pozew i potraktuje go poważnie - twierdzi.

Poseł Kulesza zapowiada, że jeśli sprawa faktycznie skończy się procesem, skorzysta z pomocy zaprzyjaźnionego profesora prawa kanonicznego. Jaki wyrok mógłby usłyszeć?

- Na pewno nie będzie wykluczony ze społeczności katolickiej. Czasy, kiedy na ludzi nakładano ekskomunikę lub palono na stosie dawno się skończyły - uśmiecha się dr Szymański. I dodaje, że sad kościelny na pewno nie może nakazać publicznych przeprosin, bo nie ma takiej mocy.

- Ewentualną karą dla posła Kuleszy może być odprawienie pokuty w formie modlitwy lub pielgrzymki do miejsca kultu religijnego - wyjaśnia dr Szymański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24