Crasnovia Krasne pokonała Piast Tuczempy

- To nie przypadek, że strzelamy tyle bramek. Mamy czym straszyć, ale jeszcze nie zaprzątamy sobie głowy tym, czy już stać nas na awans - przekonuje Marek Kramarz, trener Krasnego.

Piast przyjechał do Krasnego w 13-osobowym składzie i dotrzymywał kroku miejscowym tylko w pierwszej połowie. Początkowo co prawda więcej z gry miała Crasnovia, ale podopieczni Marka Strawy mogli poskromić lidera. Dwa strzały z dystansu mogły wprawić w zakłopotanie Pawła Jońca.

Najpierw Andrij Muzyczuk uderzył sprzed "szesnastki" tuż obok słupka a kilka sekund przed przerwą piłka otarła się o poprzeczkę po strzale Radosława Gila. W międzyczasie gola mógł zdobyć Tomasz Pietrasiewicz, który dzieło zniszczenia przyjezdnych rozpoczął dopiero po zmianie stron.

"Pietras" otworzył wynik, a na kolejne bramki nie trzeba było długo czekać. Goście, choć chcieli nie byli w stanie stworzyć sobie groźnej sytuacji pod bramką rywala. Popełniali błędy przy wyprowadzaniu piłki, a miejscowi prostymi środkami rozmontowywali ich obronę.

- W drugiej połowie umarliśmy fizycznie. Crasnovia od momentu zdobycia pierwszego gola dominowała i takiemu rywalowi pozostaje nam tylko pogratulować - podsumował Marek Strawa, opiekun Piasta.

CRASNOVIA KRASNE - PIAST TUCZEMPY 4-0 (0-0)
1-0 Pietrasiewicz (48, asysta Kędzierskiego), 2-0 Rozborski (68-głową, dogranie z rzutu rożnego Barana), 3-0 Pietrasiewicz (74, podanie Kędzierskiego), 4-0 Baran (85, podanie Rozborskiego).

Składy obydwu drużyn oraz wypowiedzi z obydwu stron w poniedziałkowym papierowym wydaniu Nowin