Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery lata więzienia. Prawomocny wyrok dla byłego policjanta, który w Bliznem przejechał dzieci

Ewa Gorczyca
Zdaniem sądu 4 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie są zbyt surową karą (maksymalna to 8 lat)
Zdaniem sądu 4 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie są zbyt surową karą (maksymalna to 8 lat) Fot. Tomasz Jefimow
Po trzech latach od tragicznego wypadku w Bliznem, dziś w Sądzie Okręgowym w Krośnie zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Policjanta oskarżonego o przejechanie dwójki dzieci nie było w sądzie.

Były policjant Krzysztof T. spędzi w więzieniu 4 lata. Sąd Okręgowy w Krośnie odrzucił apelacje i podtrzymał wcześniejszy wyrok Sądu Rejonowego w Brzozowie.

- Nie czuję satysfakcji. Ale czuję ulgę, że to wreszcie koniec i że sprawca poniesie karę - powiedziała po wyjściu z sądowej sali Agnieszka Jantosz.

14 sierpnia 2007 roku w wypadku zginęli jej dwaj synowie, 2-letni bliźniacy. Tamtego dnia wracali z poobiedniego spaceru. Agnieszka Jantosz prowadziła Piotrusia i Pawełka chodnikiem. Towarzyszyła jej koleżanka, Barbara Śnieżek ze swoimi dziećmi: 3-letnią Kingą i 1,5 rocznym Dominikiem w wózku.

Krzysztof T. (wówczas funkcjonariusz policji) jechał służbowo do Baligrodu prywatnym samochodem, razem z innym policjantem i nastoletnim synem. Wyprzedzał inne auto, kiedy przed maskę wybiegł mu pies. Próbując go wyminąć skręcił w lewo. Koła znalazły się w rowie. Kierowca zobaczył przed sobą betonowy przepust i próbował ratować się przed zderzeniem, wyjeżdżając na chodnik. Nie hamując pędził w kierunku pieszych. Matki z dziećmi nie miały szans, by uciec.

Pawełek i Piotruś zginęli na miejscu. Kinga cudem przeżyła wypadek, ale nigdy nie będzie w pełni zdrowa. Agnieszka Jantosz wiele tygodni spędziła w szpitalu. Barbara zdołała odepchnąć wózek z Dominikiem.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w maju 2008 roku. Po apelacji został uchylony ze względu na uchybienia w postępowaniu sądowym. Podczas ponownego procesu Sąd Rejonowy w Brzozowie zaostrzył karę. Uznał, że Krzysztof T. umyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego, przekraczając prędkość w terenie zabudowanym, o co najmniej 35 km. Głównym dowodem była opinia biegłych.

Z orzeczoną karą - 4 lata pozbawienia wolności i 6 lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych - nie zgodzili się ani rodzice dzieci (oskarżyciele posiłkowi) ani obrońca oskarżonego. Jedna strona chciała jej podwyższenia, druga uznała wyrok za rażąco surowy i wnioskowała o karę w zawieszeniu.

- To nie brawurowa jazda była przyczyną wypadku, ale błędne manewry kierowcy, który działał pod wpływem impulsu. W naturalnym ludzkim odruchu, bo nie chciał przejechać psa, który niespodziewanie wbiegł na drogę - dowodził mec. Tomasz Ostafil. Podkreślał, że po wypadku sprawca zachował się "bez zarzutu".

Powiedział, że oskarżony próbował przeprosić za to, co zrobił, ale jego przeprosiny nie zostały przyjęte. Dodał też, że Krzysztof T. był dobrym policjantem (po wypadku przeszedł na wcześniejszą emeryturę), ojcem trójki dzieci.

- Zamykanie go w więzieniu nie ma sensu. On ten wypadek bardzo przeżył i nadal przeżywa - mówił obrońca.

Z tymi argumentami nie zgodził się Aleksander Gut, pełnomocnik pokrzywdzonych.

- Kierowca ma obowiązek przewidywać zdarzenia na drodze - stwierdził. Powiedział też, że pokrzywdzeni mają prawo do własnych odczuć a w ich odczuciu sprawca zachował się cynicznie.

Prokurator nie wnosił apelacji. Jego zdaniem kara była wyważona. Tak też uznał sąd odwoławczy i odrzucił wczoraj obie apelacje, nie znajdując podstaw do zmiany wyroku.

- Kierowca świadomie naruszył przepisy - uzasadniał sędzia Artur Lipiński. - I choć samo przestępstwo nie było umyślne, to musimy brać pod uwagę jego skutki, w tym przypadku bardzo tragiczne. Nie żyją dwaj mali chłopcy. Kierowca decydując się na określone manewry miał wybór. Te dzieci nie miały żadnego wyboru.

Zdaniem sądu 4 lata pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym nie są zbyt surową karą (maksymalna to 8 lat).

- Gdyby ta matka mogła iść na cztery lata do więzienia w zamian za przywrócenie życia synom, na pewno nie wahałaby się ani chwili - powiedział sędzia Artur Lipiński patrząc na siedzącą w sądowej ławie Agnieszkę Jantosz.

Agnieszka Jantosz nie chciała komentować wyroku.

- Ile by to nie było lat więzienia, nie może się równać z bólem i rozpaczą po stracie synków - powiedziała.

Ogłoszony dziś wyrok może zmienić się jedynie po kasacji wniesionej do Sądu Najwyższego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24