- Gdybyśmy mieli więcej szczęścia w remisowym meczu w Kaliszu oraz nie zagrali tak kiepsko w ostatnim spotkaniu u siebie z Olimpem Grodków, to mielibyśmy o trzy punkty więcej, co pozwoliłoby nam uplasować się na czwartej pozycji - analizują aktualną tabelę sympatycy AZS Czuwaj.
Były obawy, czy zagrają
Po 15-rocznej przerwie ponowny awans popularnych "Harcerzyków" do ekstraklasy wywołał sporo radości w grodzie nad Sanem. Ale nie brakowało obaw, czy uda się skompletować drużynę na miarę oczekiwań. Wszyscy chcieli, aby pobyt w najwyższej lidze trwał jak najdłużej. Niestety, zderzenie się z realiami okazało się bolesne. Czuwaj niewiele w niej ugrał i musiał przeżyć gorycz degradacji.
W poszukiwaniu mocniejszych pod względem sportowym i finansowym klubów Przemyśl opuścili podstawowi gracze: Basiak, Dariusz Kubisztal, Oliferczuk, Papaj, Nowak i Śliwka. W ich miejsce przyszli jedynie Mateusz Sikora, Tomasz Dejnaka, Piotr Żak i Łukasz Kalinowski.
Warto przypomnieć, że trzej ostatni byli już wcześniej zawodnikami Czuwaju. Przez pewien okres były poważne obawy, czy przemyska "siódemka" wystartuje w I lidze, nie mając strategicznego sponsora. Na szczęście, dzięki dobrej woli miasta, które zadeklarowało finansowe wsparcie drużyny, w Przemyślu można było oglądać w akcji ekipy z zaplecza superligi.
Trzeba przetrzymać ten sezon
- Przed sezonem zakładaliśmy miejsce w środku tabeli i można powiedzieć, że plan na półmetku wykonaliśmy - uważa Przemysław Korobczak, pierwszy trener AZS Czuwaj. - Przy odrobinie szczęścia mogliśmy mieć kilka punktów więcej. Sytuację w drużynie skomplikowała poważna kontuzja kolana Mateusza Sikory w siódmej kolejce w Zawierciu. Od tego meczu, kiedy byliśmy na czwartym miejscu, Mateusz już nie zagrał i na środku rozegrania wykorzystywaliśmy Pawła Stołowskiego oraz Tomasza Dejnakę. Jednak ten pierwszy jest typowym egzekutorem, a drugiemu, który powrócił z II-ligowego Orła Przeworsk, brakuje jeszcze zgrania i doświadczenia.
Czuwaj nie stawia przed sobą wygórowanego celu. Na razie nie marzy o awansie do superligi, bo czekałaby na niego przepaść sportowa, organizacyjna i finansowa. Klub nie zamierza popełnić błędu z 2012 roku. Do występów w najwyższej lidze trzeba być solidnie przygotowanym pod każdym względem.
- Chcemy wystartować do rewanżowej rundy i pokazać dobrą grę, która pozwoli na zajęcie miejsca w środkowej strefie, a może i wyżej - dodaje Korobczak. - Trzeba, po prostu, przetrwać ten sezon, a potem, w zależności od uwarunkowań, pomyśleć o ewentualnym awansie.
Jak wyjść z trudności?
Sytuacja finansowa I-ligowca z Przemyśla jest, delikatnie mówiąc, trudna. Zawodnicy czekają na zaległe wypłaty, tym bardziej, że kilku z nich żyje wyłącznie ze sportu. W nieco korzystniejszej sytuacji są uczniowie i studenci, bo wspomagają ich rodzice, a zupełnie dobrej ci, którzy pracują zawodowo. Ale tych można policzyć na palcach jednej ręki.
- Jesteśmy zadowoleni z postawy drużyny w pierwszej rundzie, ale pewien niedosyt pozostał. Powinniśmy mieć kilka punktów więcej - twierdzi Kazimierz Wiśniowski, nowy prezes AZS KN Przemyśl, w przeszłości wyróżniający się szczypiornista Czuwaju.
- Robimy wszystko, aby zespół nie tylko przystąpił do rewanżów, ale także dotrwał do końca sezonu. Zabiegamy o sponsorów, liczymy na przyjaciół i sojuszników. W pierwszych dniach stycznia spotkamy się z zawodnikami i podejmiemy decyzję. Wierzymy, że nie zawiedzie nas miasto. Jak jeszcze zabraknie ligowej drużyny piłki ręcznej, to Przemyśl zupełnie zostanie sportową pustynią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Komunie dzieci gwiazd są jak wesela. Najpierw ciało Chrystusa, potem DMUCHANY ZAMEK
- Ujawniamy listę klientów internetowej szamanki! Gwiazdy telewizji i żony piłkarzy...
- Tak żyje "Biały Cygan" Bogdan Trojanek. Zna Viki Gabor, adoptował dziecko z klasztoru
- Skrzynecka przesadza z retuszem? Tak wymalowała się na wycieczkę. Jak w tym chodzić?