Czy znany rzeszowski biznesmen oszukał wspólników?

- Tato kilkanaście lat pracował w USA na to co osiągnął, a teraz stracił dorobek całego życia - mówi Łukasz Misiołek, wspólnik i przyszły spadkobierca Mirosława Misiołka, właściciela 33 proc. udziałów w spółce, do której należy galeria handlowa w Nowym Sączu. - Zostałem "przekręcony" na 100 mln zł przez człowieka, z którym współpracuję 20 lat - podsumowuje sam Mirosław Misiołek.

Nie mógł sprzedać

Sprawa dotyczy jednej ze spółek komandytowych znanego rzeszowskiego biznesmena Ryszarda P. Miał on przeznaczyć prawie cały zaciągnięty kredyt na zakup nieruchomości w Jaśle. Nowe nabytki zostały kupione od innej spółki kontrolowanej przez Ryszarda P. Jego wspólnicy podkreślają dziś, że o niczym nie mieli pojęcia.

- Pan P. kupił nieruchomości sam od siebie, wziął 40 mln zł, a my zostaliśmy z działkami, których nie chcemy, wartymi może 30 proc. tego, co spółka zapłaciła. I jeszcze musimy spłacać kredyt - opisuje Łukasz Misiołek.

Chcą sprawiedliwości

Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Sprawę w lutym przekazała jej rzeszowska "okręgówka". Jak tłumaczą śledczy, po to, żeby uniknąć ewentualnych podejrzeń o stronniczość prokuratorów.

- Śledztwo toczy się w następstwie trzech zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa i decyzją prokuratora zostało przedłużone do 24 czerwca - mówi prok. Adam Cierpiatka z PO w Tarnobrzegu. - Ze względu na dobro postępowania, nie możemy udzielić informacji, jakie są dotychczasowe ustalenia dowodowe - dodaje.

O zarzutach wspólników chcieliśmy porozmawiać z Ryszardem P. Reprezentująca go mecenas była nieuchwytna w kancelarii. Wyłączyła też telefon. W oświadczeniu dla jednej z gazet stwierdziła, że ze względu na dobro klienta nie może się wypowiadać w tej sprawie. Ryszard P. nie chciał z nami rozmawiać.

Więcej na ten temat w poniedziałkowych Nowinach