Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dali czadu, z radości

Jakub Hap
Jakub Hap
Trzcinica. Świętując otrzymanie nowego wozu, strażacy wystraszyli mieszkańców. Dziś przepraszają.

Skontaktował się z nami mieszkaniec Trzcinicy, informując o incydencie, który wydarzył się na terenie tej wsi w czwartek, 4 lutego. Jego sprawcami mieli być strażacy miejscowej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej. Oto co zostało nam przekazane.

- Było już po godzinie 21, a tu jak nie huknęło od odgłosów strażackich syren... Hałas nie ustawał, więc ludzie we wsi się zaniepokoili. Okazało się, że generują go aż trzy wozy straży pożarnej, jak szybko się okazało, należące donaszej trzcinickiej OSP. Jeździły tam i z powrotem, jak oszalałe - przez dobrych kilkadziesiąt minut. Wydawało się, że coś złego się stało, że może w bliskiej okolicy doszło gdzieś do jakiegoś poważnego pożaru. A tu się okazało, że nasi strażacy dostali nowy wóz i postanowili się zabawić. Słyszałem nawet, że tę zabawę upamiętnili filmikiem, który krąży po Facebooku. Tak się nie robi, to się nie mieści w głowie - oznajmił nam mężczyzna.

Zaszaleli, bo pojazd spadł z nieba
Po zrobieniu małego wywiadu w terenie oraz zaczerpnięciu informacji u strażaków PSP okazało się, że znana dotąd z solidnej pracy jednostka faktycznie narozrabiała. W tym, że niefortunne zdarzenie rzeczywiście miało miejsce utwierdziły nas słowa dh. Jerzego Urbanika, prezesa zarządu OSP Trzcinica.

- To nie powinno się wydarzyć. Nie przemyśleliśmy tego, ale co się stało, to się nie odwróci - wyznał nam szef trzcinickich strażaków ochotników.

Nie miał oporów, by opowiedzieć nam, co dokładnie wydarzyło się w zeszłoczwartkowy wieczór. - W tym dniu nastąpił szczęśliwy finał naszych starań o nowy samochód. Potrzebowaliśmy go oddawna, bo jeden z dwóch wozów, które dotąd mieliśmy, mały ford, jest już wyeksploatowany i mocno pokryty korozją. Drugi, ciężki, też ma swoje lata. Jak dostaliśmy telefon spod Warszawy, że znalazł się dla nas dobry średni pojazd, z bardzo małym przebiegiem, w dodatku do zgarnięcia całkowicie za darmo, musieliśmy wykorzystać tę szansę. Podwóch wizytach w Nowej Soli, gdzie udaliśmy się w kilku nawłasny koszt, podczas trzeciej, właśnie w ubiegły czwartek, udało się dopiąć wszystkich formalności i przejąć pojazd. Wracając nim do Trzcinicy to ja prowadziłem. W Topolinach powitali nas koledzy z jednostki, którzy przyjechali dwoma wozami. Przejechaliśmy przez wieś, wszyscy z syrenami, chcąc powiadomić ludzi o nowym nabytku, który będzie służył nam wszystkim. Nie wiedzieliśmy, że to może kogoś zdenerwować, ciszy nocnej jeszcze nie było. Spontaniczna inicjatywa, zgodna z tradycją, o której słyszałem. Choć wiem, że niezgodna z przepisami. Ale nie mogliśmy się powstrzymać. Dziś nic nie ma za darmo, ten wóz spadł nam jak z nieba - tłumaczy J. Urbanik.

Bez konsekwencji
Prezes zaprzecza jednak, jakoby cała akcja trwała długo. Twierdzi, że maksymalnie 15 minut. Strażacy mieli zrobić tylko dwa „kółeczka” i zameldować się pod remizą, gdzie uwiecznili wiekopomną chwilę w kadrze aparatu. Mniej więcej w tym czasie odebrali telefon z jasielskiej komendy PSP, która musiała uspokajać zaniepokojonych zamieszaniem mieszkańców i zdali sobie sprawę z popełnionego błędu. Strażakom udało się jednak uniknąć konsekwencji wpadki. - Tych wszystkich, którym zaleźliśmy za skórę, przepraszamy - mówi druh Urbanik. A my życzymy, żeby pojazd służył strażakom jak najdłużej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24